Most kolejowy na Regalicy jest międzynarodowy co się zowie, w dodatku ładny i wyjątkowy. To jedyny czynny zwodzony most kolejowy w Polsce i jeden z nielicznych w Europie. Zbudowano go w 1936 r. na wschodniej odnodze Odry płynącej tu dwoma korytami. Wprawdzie od lat 70. XIX w. stał tu już most umożliwiający żeglugę, ale jego obrotowe (poruszające się w poziomie) przęsło było bardzo powolne, a ruch na rzece coraz większy. Na początku XX w. zabrano się do regulacji Odry i odtąd cała żegluga odrzańska kierowana była przez Regalicę.
Stary most zastąpiła nowoczesna konstrukcja "o przęśle zwodzonym, klapowym, z przeciwwagą" zbudowana według patentu amerykańskiego inżyniera Williama Scherzera (1858-93) - łącznie powstało ich na świecie ok. 170. W 1945 r. podczas walk o Szczecin Niemcy wysadzili most. Ale ponieważ obsługiwał on ważną linię kolejową ze Szczecina na Śląsk, odbudowano go w grudniu 1948 r. Nie cały - do 1945 r. był podwójny, z dwoma torami. Teraz jest pojedynczy, ma tylko jedną nitkę torów, a pociągi kursują ruchem wahadłowym.
A teraz kilka liczb: cała budowla ma 261,8 m długości i trzy stałe przęsła. Najważniejsze, przęsło zwodzone (17,35 m), leży przy zachodnim brzegu. Aby statek mógł tędy przepłynąć, nie trzeba podnosić go na sztorc - wystarczy o 60 stopni. To ciekawa konstrukcja, działająca na zasadzie kołyski z przeciwwagą. Balast przeciwwagi stanowią ukryte w metalowej obudowie kloce betonu, na wierzchołku kołyski. Konstrukcja jest świetnie wyważona - choć element zwodzony waży aż 163 tony (tyle co ładunek ponad ośmiu wagonów towarowych), do podniesienia przęsła wystarczy silnik elektryczny o mocy zaledwie 32 koni mechanicznych (dużo słabszy niż samochodu osobowego). Podnoszenie przęsła trwa od dwóch do czterech minut. W czasie tej dosyć skomplikowanej operacji trzeba m.in. rozłączyć tory i wysunąć metalowy rygiel, którym część ruchoma i nieruchoma są połączone "na sztywno", gdy po moście jadą pociągi.
Na ruchomym przęśle nie ma trakcji elektrycznej - pociąg przejeżdża je rozpędem. Na nitowanej kratownicy mostu w wielu miejscach widziałem ślady pocisków z II wojny światowej. Kratownica po wysadzeniu trzy lata leżała w wodzie, ale wyciągnięto ją i zamontowano na nowo. Dziewięć lat temu na moście pojawiła się ekipa czeskich filmowców i parowóz. Właśnie na nim rozgrywa się dramatyczna, kluczowa scena 32-minutowego filmu "Most" Bobby'ego Garabediana, główną rolę zagrał tam amerykański aktor William Zabka. W 2004 r. film był nominowany do Oscara w kategorii produkcji krótkometrażowych. Na wschodnim brzegu stoi spory budynek z klinkierowej cegły, w którym mieszczą się urządzenia sterownicze. Obsługa mostu jest tam obecna 24 godziny na dobę.
Są trzy sposoby obejrzenia mostu. Najprościej jest przejechać się pociągiem relacji Szczecin - Gryfino, ale niewiele wtedy zobaczymy. Możemy też wybrać się samochodem - o zgodę na wejście trzeba poprosić obsługę. Ja polecam przyjrzeć mu się od wody. Ok. 3 km na zachód od wiaduktu leży kąpielisko Dziewoklicz z wypożyczalnią kajaków - do wiaduktu dopłyniemy kanałem Odyniec i Odrą.
Dojazd. Samochodem z centrum Szczecina autostradą poznańską lub autobusem nr 61 w stronę Podjuch. Za kąpieliskiem Dziewoklicz skręcamy w prawo, w gruntową drogę obok przystanku autobusowego - stąd do mostu ok. 800 m.
Kontakt. Most jest podnoszony nieregularnie, więc najlepiej zadzwonić do Andrzeja Głodka z Polskich Linii Kolejowych w Szczecinie, tel. 91/471 43 88, w godz. 8-14.
Panu inż. Józefowi Dudkowi z PLK dziękuję za pomoc przy pracy nad tekstem.