Długość wycieczki - 38,0 km, w tym: drogi asfaltowe - 12 km - 32 proc.; drogi gruntowo-szutrowe - 3 km - 8 proc.; drogi leśne - 23 km. Początek i koniec trasy: stacja PKP Herby Stare (czwarty przystanek na linii Częstochowa - Lubliniec). Proponowany dojazd z Częstochowy pociągiem o godz. 6.47 lub 11.27; powrót ze stacji Herby Nowe o godz. 18.11 lub 21.04 albo ze stacji Herby Stare o godz. 15.59 lub 20.26. Uwaga: w środkowej części każdej kolejowej jednostki elektrycznej znajduje się wagon z przedziałem do podróżowania rowerem.
Trasa wycieczki prowadzi wyłącznie drogami lokalnymi, na których nie ma niebezpiecznych ciężarówek i autokarów oraz uciążliwych kolein w nawierzchni. Jest więc dostosowana dla rowerzystów w każdym wieku. Blisko 70 proc. trasy to drogi gruntowo-szutrowe i leśne, pozwalające na swobodę poruszania się i doskonalenia umiejętności technicznych, a także zdobywanie wytrzymałości.
Na trasie nie ma praktycznie żadnych wzniesień, natomiast jest bardzo dużo leśnych uroczysk (park krajobrazowy), pozwalających na odpoczynek i doznania poznawcze. Przebieg trasy nie zmusza do długotrwałej i uciążliwej jazdy. Wystarczy poruszać się z szybkością ok. 10 km/godz., by relaksowo spędzić 6-8 godzin na bardzo ciekawej trasie.
Rozpoczynamy jazdę na peronie stacji PKP Herby Stare w lewo do strzeżonego przejazdu PKP, za którym w lewo i ul. Leśną (po uskoku przy pawilonie handlowym) do osiedla bloków. Za placem zabaw w lewo i ścieżką leśną do cmentarza.
Do 1954 roku istniały dwie oddzielne miejscowości: Herby Stare (przed I wojną światową w zaborze rosyjskim) i Herby Śląskie (po stronie niemieckiej). Po połączeniu w jeden organizm administracyjny Herby należały do parafii Blachownia. Od roku 1973 Herby stały się siedzibą gminy i trud stworzenia parafii wziął na siebie ksiądz Piotr Jasiok, który w roku 1969 objął tutaj placówkę duszpasterską. Mimo oporu ówczesnych władz doprowadził do powstania w Herbach samodzielnej parafii, co stało się w roku 1976. Twórca parafii kierował nią do roku 1984, by po przejściu na emeryturę powrócić w rodzinne strony (Piekary Śląskie). Ksiądz Jasiok ukończył Niższe Seminarium w Lublińcu, a następnie Seminarium Duchowne w Marsylii, gdzie znalazł się w czasie wojny. Po wojnie wrócił na Śląsk, by pracować kolejno w Janowie, Jastrzębiu Zdroju i wreszcie w Herbach. Śmierć zastała go w Zakopanem (w roku 1994), lecz pochować kazał się właśnie w Herbach, przeżywszy 78 lat. Wycięty w lesie kameralny cmentarz był jego dziełem.
Od cmentarza w prawo do rozjazdu ulic, gdzie w prawo. Ul. Krótką do skraju ogromnego tartaku, gdzie na rozjeździe w prawo i drogą gruntową do skraju lasu. Tartak ten powstał już w okresie zaborów w celu wywózki drewna do Niemiec. Szerokim duktem na południowy wschód, dokładnie szlakiem kordonu granicznego między zaborami: rosyjskim i pruskim. Po 1,1 km ukryta na polance po prawej zbiorowa mogiła żołnierska.
Jadąc duktem leśnym prowadzącym z Herbów do Aleksandrii, który stanowi dokładnie fragment dawnej granicy między dwoma zaborami: rosyjskim i pruskim, napotka się kolejno dwie żołnierskie mogiły. Pierwsza, z lastrykowym nagrobkiem, jest zbiorowym miejscem spoczynku ośmiu żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, którzy zginęli już po wojnie (czerwiec 1945). Pochowani bezimiennie, w leśnym odludziu, stracili życie w czasie saperskiej pracy, a brak szczegółów o tym zdarzeniu zmusza do refleksji. W mogile tej spoczywa też lotnik radziecki, który zginął 19 stycznia 1945 roku, a jego pierwotna mogiła jest 0,8 km dalek , przy tym samym dukcie (trudno zauważalna).
Duktem za starodrzewiem do rozjazdu, gdzie nadal prosto - wąską drogą leśną z wertepami. Po 1,9 km wyraźna ścieżka leśna w prawo, którą po 100 m wjazd na poprzeczny dukt i w prawo.
Drogą asfaltową do centrum miejscowości Olszyna. Po prawej kościół, za nim zabytkowe drzewo, remiza i cmentarz. Na południowym krańcu miejscowości Olszyna, tuż nad granicą z zaborem rosyjskim, istniało miejsce pochówku osób umierających na zaraźliwe choroby (dżuma, cholera). Miejsce to było zawsze oznaczone krzyżem. Także dzisiaj stoi tutaj żelazny krzyż za betonowym płotkiem, który osłania zadrzewiony wzgórek. Ostatni pochówek miał mieć tutaj miejsce na początku XIX wieku, gdy wieczny spoczynek znalazło aż 27 osób.
Wzdłuż cmentarza gruntową drogą do poprzecznej szosy, gdzie w prawo. Po 300 m skręt w lewo i polną drogą na skos do zagajnika. Po prawej prywatna sadzawka i za nią poprzeczna droga polna, gdzie w lewo. Na wirażu drogi w prawo, dalej prosto ścieżką przez las do wzgórka z głazem narzutowym (po prawej).
Miejscowość Olszyna ta była niegdyś gminą i od tamtych czasów stoi tutaj murowany kościół z roku 1898. Tuż za nim (przy ul. Klonowej) zdobi miejscowość pomnikowe drzewo, czyli ponaddwustuletni klon jawor. Na drzewie tym wisiał w pańszczyźnianych czasach dzwon wzywający do pracy, a także odbywały się przy nim szczególne spotkania mieszkańców (dożynki, festyny itp.). Naprzeciwko drzewa remiza strażacka, a na niej tablica upamiętniająca miejsce powieszenia 11 Polaków w dniu 3 października 1944 roku. W akcjach odwetowych Niemcy zazwyczaj tracili dziesięciu polskich zakładników. Tym razem dowieźli jeszcze jednego 17-letniego chłopaka, który zginął z patriotycznym okrzykiem na ustach. Za remizą miejscowy cmentarz, gdzie w południowo-zachodnim narożniku niepozorna zbiorowa mogiła 13 jeńców radzieckich, zabitych w czasie ucieczki z transportu kolejowego w roku 1944, oraz dwóch żołnierzy niemieckich poległych w roku 1945.
Na ukrytym w zagajniku wzgórzu stoi pionowo na szczycie potężny głaz narzutowy. Ważący ponad 15 ton i o obwodzie ponad czterech metrów, został tutaj ustawiony w sposób mechaniczny. Otoczony kręgiem mniejszych głazów, miał osłaniać istniejący tutaj grobowiec, w którym począwszy od XVII wieku, grzebano właścicieli tej miejscowości. Ostatni pochówek miał tutaj miejsce w roku 1778. Nad grobowcem tym stała okazała kaplica z dzwonnicą, która pod koniec XIX wieku zaczęła się rozlatywać. Dzwon został wówczas przeniesiony nad pobliski staw, a murowaną kaplicę po prostu rozebrano na budulec do powstającego folwarku. Niezabezpieczony grobowiec był teraz plądrowany przez poszukiwaczy skarbów i wrażeń.
Właściciel Koszęcina, książę Karol zu Hohenlohe, polecił więc zabezpieczyć to miejsce. W roku 1911 przyciągnięto na wzgórze widoczny głaz narzutowy przy pomocy sześciu par koni i specjalnych sań. Kamień był przymocowany grubym łańcuchem, dla którego wykuto widoczne wyżłobienie. Poza tym na głazie znajduje się ślad symetrycznego koła o tajemniczym pochodzeniu, a legenda mówi o "diabelskim kamieniu". Przy pomocy tego kamienia miał diabeł zniszczyć Jasną Górę, lecz gdy zapiał kur o świcie, musiał go porzucić (właśnie w tym miejscu), zgodnie z umową z aniołem. Obecnie to cmentarne miejsce jest pozbawione szacunku dla ludzkich szczątków, będąc miejscem pikników, rajdów rowerowych i wręcz śmietnisk.
Od wzgórka ścieżką na poprzeczną ulicę Jałowcową i w prawo. Na końcu ulicy w prawo i zaraz na rozwidleniu dróg w lewo. Przez las do poprzecznej, szerokiej przecinki, gdzie w prawo. Na poprzecznej drodze polnej w lewo i przez las do wiaduktu betonowego nad linią PKP (patrz opis nr 6). Po 300 m rozjazd duktów i w prawo. Po 100 km drugi rozjazd i w lewo, wreszcie po 200 m kolejny rozjazd i w prawo. Przez młodnik do wirażu w lewo (wysoki las). Trudny przejazd przez 300-metrową żużlową groblę, przez podmokły las. Za groblą rozjazd i w prawo skrajem obszernej, zrekultywowanej przecinki. Po 700 m skrzyżowanie dróg i w prawo. Ścieżką leśną w lewo w skos do dwupoziomowego skrzyżowania kolejowego.
Ostrożnie przez most wzdłuż toru, za którym ze skarpy i ścieżką wzdłuż nasypu, a dalej w prawo w skos do niestrzeżonego przejazdu PKP przez "łącznik" z magistralą węglową. Za przejazdem w lewo i wzdłuż torów do asfaltowej ulicy (Nowej) w Herbach. Po drodze biała kapliczka na drzewie (na miejscu samobójstwa na torach). Ulicą do poznanego już przejazdu, obok kościoła z roku 1938. Za przejazdem w prawo, obok skwerku z pomnikiem Poległych za Wolność Polski z roku 2000. Następnie stacja PKP Herby Stare.
15 czerwca 1925 roku Niemcy wypowiedzieli Polsce tzw. "wojnę celną". Zarządzeniem Komisarza Węglowego Rzeszy ograniczono przywóz węgla ze Śląska do Niemiec. Stwarzano też problemy przy tranzycie naszego węgla przez niemieckie korytarze kolejowe. Brak wewnątrz krajowej linii kolejowej do Poznania i wybrzeża spowodował konieczność wielkiej inwestycji. W dniu 23 czerwca 1925 roku prezydent RP Stanisław Wojciechowski wydał zarządzenie o budowie dwóch linii kolejowych: na północy kraju od Bydgoszczy do Gdyni i na południe od Kalet przez Herby do Podzamcza (k. Wieruszowa). Ta druga linia była już gotowa w roku 1926, pozwalając na transport polskiego węgla na wybrzeże przez Poznań. Gdy właśnie w tym czasie wybuchł strajk górników angielskich, polski węgiel zdobył dzięki tej linii wielki rynek zbytu w tym kraju, a rząd Wielkiej Brytanii specjalnie podziękował Polsce. W roku 1929 linia ta była do Herbów już dwutorowa i krzyżowała się tutaj. pod betonowym wiaduktem z koleją "pruską", jaka prowadziła już wcześniej od Lublińca do Herbów Śląskich.
Od stacji "prawym" chodnikiem wzdłuż ul. Lublinieckiej. Za Urzędem Gminy rogatka z ul. Sportową (po lewej). 200 m dalej uliczką w prawo i przez stare tory do piętrowego budynku.
Na terenie przejścia granicznego w Herbach (nazwa od stojących tu niegdyś tablic z herbami Prus i Rosji) powstaje na przełomie XIX i XX wieku "podwójna" stacja kolejowa. Najpierw linię kolejową doprowadzają w roku 1892 Niemcy, m.in. dla wygody pielgrzymów ze Śląska na Jasną Górę. Budują następnie dworzec zwany "pruskim", a obecnie funkcjonujący jako Herby Stare. W roku 1903 dociera do Herbów wąskotorowa linia z Częstochowy, a 1,5 km przed stacją "pruską" powstaje dworzec "ruski". Budynek ten funkcjonuje do dzisiaj jako kamienica czynszowa (przy ul. Lublinieckiej 11). W roku 1905 połączono obydwie stacje dwoma torami: wąskotorowym i normalnotorowym - by przeprowadzić przeładunek towarów przewożonych do obu imperiów. Pasażerowie też się przesiadali, przechodząc przez komorę celną - jaka tutaj istniała.
Powrót na rogatkę z ul. Sportową i w prawo. Po 200 m ponownie w prawo w ul. Orzeszkowej, którą do lasu. Leśnym duktem (obok nowej oczyszczalni ścieków) do poprzecznej drogi w miejscowości Cisie, gdzie w prawo. Przez zabudowania do zakrętu w lewo, obok rogatki z pomnikiem.
Za nieczynnym drewnianym młynem wodnym w lewo i ul. Cisiańską na północny zachód. Obok zabytkowej drewnianej kapliczki z sygnaturką do leśniczówki na skraju lasu. Za leśniczówką pętla autobusowa ze starą lipą pośrodku i zaraz za nią w lewo. Leśną drogą do betonowego bunkra (po prawej). Jedno z gniazd na niemieckiej linii obronnej z czasów II wojny światowej. Za bunkrem w prawo i przecinką do szosy, gdzie w lewo. Niestrzeżony przejazd PKP (z sygnalizacją świetlną) przez magistralę węglową (patrz opis nr 10). Obok pomnikowej lipy do poprzecznej drogi w Puszczewie, gdzie w lewo. Po 200 m w prawo i wirażem do Cyganki. Poprzeczna droga w miejscowości Jezioro, gdzie w lewo i do skraju lasu. Na rozjeździe duktów w prawo (skos) i przez park krajobrazowy "Lasy nad Górną Liswartą". Po 300 m skrzyżowanie dróg i w prawo (szutrówką). Po 1 km kolejowy most nad duktem.
W centralnym miejscu (na rozjeździe dróg) znajduje się wstrząsający pomnik, którego fundatorzy upamiętnili 27 mieszkańców tej miejscowości, którzy polegli lub zginęli w czasie II wojny światowej. Pomnik ten stoi dokładnie w miejscu dawnego gospodarstwa, którego właścicielka zginęła wraz ze swą córką w Oświęcimiu (za działalność konspiracyjną). Pomnik ufundowali jej synowie: Stefan i Leon Lota.
Na tablicy obok 27 nazwisk ofiar niemieckiej okupacji.
Za mostem w lewo i skrajem lasu wzdłuż nasypu kolejowego. Po 1 km niestrzeżony przejazd PKP, przez który na drugą stronę toru i duktem na wschód. Na poznanym już skrzyżowaniu duktów w prawo i po 1,6 km przepust betonowy pod linią kolejową. Za przepustem po skarpie w prawo i duktem wzdłuż torów (50 m na lewo od przepustu - zarośnięte krzakami fundamenty przedwojennej nastawni kolejowej). Po 200 m widoczny na torowisku rozjazd nitek kolejowych, a po dalszych 500 m "dziwna" budka przy torach i obok zamieszkałe siedlisko leśne.
W parku krajobrazowym "Lasy nad Górną Liswartą" znajduje się wiele miejsc związanych z infrastrukturą potężnego węzła kolejowego, jaki powstał w Herbach przy okazji budowy w II RP magistrali węglowej. W pkt. "ad 6" była w opisie wzmianka, że w roku 1926 była gotowa linia z Kalet do Podzamcza oraz że do roku 1929 powstała druga nitka biegnąca tylko do Herbów. Ten żelazny, nitowany most przeprowadza właśnie nad duktem leśnym tę jednotorową (od Herbów) magistralę węglową, która otworzyła "okno na świat" polskiemu węglowi. Most ten został we wrześniu 1939 roku uszkodzony przez polskich saperów, lecz Niemcy szybko go odbudowali.
Poznany właśnie odcinek trasy między betonowym przepustem dla duktu pod linią kolejową a siedliskiem przy torach stanowi ciekawy element magistrali węglowej zbudowanej w latach 1928-1933. Magistrala ta miała zastąpić dotychczasową, by biegnąc od Herbów zupełnie nową trasą, tj. dokładnie na północ, skrócić drogę do portów w Gdyni. Dotychczasowa linia (już poznana na trasie) wydłużała transport węgla - prowadząc przez Wielkopolskę. Ta nowa magistrala powstała na podstawie rozporządzenia Prezydenta RP z dnia 7 lutego 1928 roku. Podpisali ją Ignacy Mościcki i ówczesny premier Józef Piłsudski, decydując o budowie kolei na trasie Herby - Inowrocław. Widoczne siedlisko zamieszkiwał przed wojną toromistrz, który odpowiadał za znajdujący się tutaj rozjazd. Bowiem dalej na północ biegła stąd już tylko jedna nitka kolejowa, natomiast w stronę Herbów obie nitki kolejowe właśnie w tym miejscu rozbiegały się, biegnąc osobnymi torowiskami (by ominąć podmokły teren). Obecnie na północ biegną już dwie nitki, bowiem Niemcy wybudowali drugą w roku 1941 (wykorzystując torowisko zbudowane już przed wojną). Dlatego wcześniej musiała tutaj istnieć nastawnia kolejowa (której fundamenty zachowały się do dzisiaj), by przyjmować i odsyłać pociągi biegnące dalej jednym torem. Tego newralgicznego miejsca dla biegu pociągów (do portów z węglem, a na Śląsk z rudą szwedzką) strzegli cały czas Niemcy - stąd stojąca do dzisiaj budka dla wartownika niemieckiego z okienkiem do telefonu.
Za siedliskiem drogą wzdłuż torów do przepustu betonowego, pod którym w prawo. Za nasypem kolejowym w prawo i wzdłuż torów i po 100 m wirażem w lewo. Obok przecinki leśnej do zaskakującego trzypoziomowego skrzyżowania kolejowo-drogowego.
W tym ukrytym w leśnym ostępie miejscu można się natknąć na wspaniały element magistrali węglowej. Przecinają się bowiem tutaj obie "magistrale", czyli ta na Poznań z tą na Inowrocław. Przez most biegnie kolej, "podpisana" przez prezydenta Wojciechowskiego, a przez wysoki, żelazny (nitowany) biegnie kolej "podpisana" przez prezydenta Mościckiego. Pod skrzyżowaniem tym znalazło się jeszcze miejsce dla przepuszczenia duktu leśnego, dzięki czemu można w to miejsce dojechać. Mosty te również były uszkodzone przez polskich saperów - gdy wybuchła II wojna światowa - lecz Niemcy je naprawili.
Za skrzyżowaniem w lewo i wyboistą drogą (żużel) wzdłuż torowiska na południe. Skrajem lasu do obiektów stacji kolejowej. Po dotarciu do budynku nastawni PKP - HN-1 - skręt w lewo i bardzo ostrożnie specjalną kładką drewnianą przez kilka linii torów. Za torami schodkami na skarpę i w prawo. Na wygodnym dukcie swobodny dojazd do stacji Herby Nowe (obok wieży ciśnień)...
Budynek dworca kolejowego powstał w roku 1935 i zachowany jest do dzisiaj w ówczesnym stanie. Ze stacji Herby Nowe można dojechać w pięciu kierunkach: Poznań, Bydgoszcz, Warszawa, Katowice i Opole, co stawia ten węzeł w rzędzie największych w kraju. Wraz z dworcem wybudowano piękną wieżę wodną zakończoną strzelistą wieżyczką, która nie dotrwała do dzisiaj (zerwał ją huragan). Wieża ta pracuje do tej pory, wytwarzając ciśnienie w wodociągach osiedla kolejarskiego. W jednym z pomieszczeń stacji powstała w latach 90. wspaniała Sala Tradycji, czyli muzeum historii powstania magistrali węglowej. Stworzył ją wieloletni zawiadowca tej stacji pan Henryk Dąbrowski - mieszkaniec Częstochowy. Odwiedzając to muzeum, można dokładnie poznać historię rozwoju kolejnictwa w całym regionie częstochowskim (i na Śląsku), począwszy od kolei "wiedeńskiej". Patronem tej placówki jest inż. Józef Nowkunski, którego życiorys jest tutaj dokładnie przedstawiony, w tym trudności finansowe, jakie mu towarzyszyły przy realizowaniu tej ogromnej inwestycji. Otóż w pierwszym etapie, czyli w latach 1928-1930 powstały dwa odcinki magistrali, czyli Herby Nowe - Karsznice i Inowrocław - Gdynia. Pozostało jeszcze wykonanie ostatniego odcinka: Karsznice - Inowrocław (156 km). Niestety, brak funduszy zahamował dalszą budowę. W tej sytuacji rząd polski pozyskał kapitał francuski, powołując powstanie towarzystwa akcyjnego pod nazwą Francusko-Polskie Towarzystwo Kolejowe. Na mocy ustawy z dnia 27 kwietnia 1931 roku prezydent RP wydał zarządzenie o nadaniu Towarzystwu koncesji na dokończenie budowy i eksploatację kolei państwowej Herby Nowe - Gdynia (wraz z odgałęzieniem Siemkowice - Częstochowa) do roku 1975! W dniu 1 marca 1933 roku magistrala została oddana do użytku, a w roku 1936 przyniosła już 62 mln zysku. Do roku 1938 linia była już niemal w całości dwutorowa (brakowało tylko odcinka Herby - Siemkowice, który dokończyli Niemcy). Natomiast w dniu 24 kwietnia 1939 roku uruchomiono połączenie Częstochowy z Siemkowicami.
Stąd możemy wrócić pociągiem do Częstochowy lub dojechać główną drogą z powrotem do stacji Herby Stare.