Jeśli więc szukamy oferty last minute na koniec czerwca, dobrym pomysłem jest podróż właśnie do Maroka i spędzenie tu kilku dni więcej niż trwa sam festiwal, zwłaszcza, że należy spodziewać się tłumów. Dwa lata temu 200 tysięcy ludzi przybyło posłuchać tych niezwykłych rytmów - i oczywiście się świetnie przy tym bawić.
Essaouira shutterstock
Festiwal jest organizowany od dziesięciu lat niezmiennie z tą samą ideą - żeby był tak dobry, że jego uczestnicy będą wracać tu co rok. Żeby przełamywać ludzkie bariery, żeby przekazywać dziecinną radość życia. Twórcy festiwalu twierdzą, że muzyka ma właściwości terapeutyczne, bo przecież trudno, żeby taka dawka energii nie wywarła na nas pozytywnego nastroju. A jeszcze trudniej, żebyśmy po marokańskich uliczkach nie chodzili roztańczonym krokiem.
A sama muzyka? Gnaoua swoje powstanie zawdzięcza pochodzącym z Czarnego Lądu niewolnikom, a dziś jej brzmienie to unikatowa mieszanka rytmów afrykańskich, arabskich i berberyjskich. Tradycyjnie gra się na trzech instrumentach - dwustronnym bębnie, lutni i małych talerzach. Wszystko to jest podkładem dla dość monotonnego śpiewu. Przez te wszystkie lata festiwal znacząco się rozrósł, w tym roku artyści zagrają na kilku scenach, a jak mówi sama nazwa festiwalu - Essaouira Gnaoua & Musiques du Monde - usłyszeć można będzie też dźwięki z najróżniejszych zakątków świata. Wystąpi około setki zaspołów.
Jest to festiwal również dla samych mieszkańców. Już miesiąc przed imprezą wszyscy mówią o jednym. Dla nich to wydarzenie roku, zabawa, która nie powtórzy się aż do następnego czerwca. Zapełniają się pensjonaty, hotele, prywatne domy, oblężenie przezywają restauracje i kawiarnie.
Essaouira shutterstock
Essaouira to miasto-fortyfikacja z końca XVIII wieku, łączący Europę z północną Afrykę. To port rybacki, medyna wpisana na listę UNESCO i masywne mury. A wszystko to w lekko pobladłych beżowych i żółtych odcieniach. Zakupy na targu w medynie sprawią radość każdemu, przebieranie w bajecznie kolorowych, pachnących towarach jest nieodłącznym elementem podróży do arabskiego świata.
Gdy minie festiwalowa gorączka i ulice miasteczka się nieco przerzedzą, nie ma nic bardziej urokliwego (i romantycznego) niż wieczorny, ciepły spacer do portu, gdzie w ciszy słychać szemranie morza i obijające się o siebie niebieskie łódeczki.
AUTOR: KAMILA KIELAR
ZOBACZ TEŻ: