Ten skrawek lądu w pigułce mieści dużą część historii i kultury całego kontynentu - przeżył najazdy Herkulesa, Jazona i Odysa (to jeśli wierzyć mitom), Ottomanów, Wenecjan, Francuzów, Brytyjczyków, a wreszcie wielojęzycznego tłumu turystów. Opłakane skutki tego ostatniego najlepiej widać w rozkrzyczanym Kavos, którego główną ideą egzystencji wydają się konkursy bikini. Reszta tej greckiej wyspy, na szczęście, obroniła się przed barbarzyństwem - dzikie plaże i zagubione w czasie miejscowości wciąż żyją swoim tradycyjnie powolnym tempem, od czasu do czasu przebrzmiewającym głośniej religijnymi uroczystościami.
Korfu shutterstock
Właśnie zimą, kiedy u nas pogoda przyprawia o mdłości, można zobaczyć najwięcej z tych odwiecznych rytuałów, ciesząc się słońcem i ciepłem. Główne uroczystości upamiętniają Ayiosa Spyridona, patrona wyspy, który z ubogiego pasterza doszedł do godności biskupa na Cyprze, zaś setki lat później jego szczątki dotarły właśnie na Korfu. Procesje wielkanocne ku czci Spyridona to jeden z najwspanialszych spektaklów ludowej wiary.
Korfu shutterstock
Wedle wielu ludzi najlepszy sposób na Korfu na wmieszanie się pomiędzy tubylców i rozkoszowanie się z nimi popołudniową kawą. Nawet, jeśli nie zrozumiemy wiele z lokalnych plotek, sam widok powinien zaspokoić spragnionych greckiego kolorytu gości - gra w krykieta, flirtujące w zachodzącym słońcu urocze dziewczęta, seniorzy spacerujący dostojnie w wypolerowanych na błysk skórzanych mokasynach.
Krajobraz za murami miast jest wyjątkowo soczyście zielony, porównując z innymi greckimi wysepkami. Cztery miliony drzew oliwkowych zamieniają rozległe połacie w jeden wielki gaj, nota bene główne, poza turystyką źródło, dochodów mieszkańców.
Na zachodzie wyspy, oprócz plaży Paleokastritsa, którą uwiecznił Homer w swojej wiekopomnej Odysei, znaleźć można najpiękniejsze, pełne dramatyzmu scenerie - skalista zatoka usiana jest małymi jaskiniami, do których małe łódki zawożą dzisiejszych odkrywców. Najsłynniejsza - Niebieskie Oko - wydaje się wydobywać światło prosto z głębi morza. Nietrudno uwierzyć, że zaglądali tu antyczni bogowie.
W 2001 roku zwiedzający Korfu zyskali jeszcze jedną niebywałą atrakcję - dwustukilometrowy szlak od jednego do drugiego końca wyspy, który z niezwykłą skutecznością omija wszelkie ślady cywilizacji XXI wieku. Wedle wytrawnych wędrowców, trasę można spokojnie pokonać w 10 dni, ale jeśli zgubimy się gdzieś po drodze, w jednej z małomiasteczkowych kafejek pełnych śniadych Greczynek , wakacje z pewnością nie będą zmarnowane.
Korfu shutterstock
Rady bardziej praktyczne to nigdy nie odmawiać zaproszeniu na Frappé - nawet, jeśli przyrządzony z pospolitej kawy rozpuszczalnej, dla wielu tubylców ten chłodny koktajl starcza za całe śniadanie; zawsze handlować się o ręcznej roboty pościel - żądane ceny są po prostu wzięte z kosmosu oraz zostawić miejsce w walizce na, co najmniej, kilka litrów oliwy z oliwek.
AUTOR: AGATA CHABIERSKA
ZOBACZ: NIEZWYKŁY HOTEL W ATENACH: