Piękne miasta - Genua. Paganini non ripete!

Krzysztof Kolumb, Niccolo Paganini, największe akwarium w Europie i... focaccia, to znaki rozpoznawcze stolicy włoskiej Ligurii

Genua nie jest tak okupowana przez turystów jak Wenecja, jej dawna rywalka na morzach. Mimo że epoka morskiej dominacji skończyła się po epidemii "czarnej śmierci" i porażce w wojnie z Wenecją pod koniec XIV w., do dziś Genua jest największym portem w kraju. Genueńczycy zawsze mieli opinię rozważnych w interesach - zazdrośni Włosi z innych regionów przyczepili im etykietkę dusigroszów. Jednak ani po mieście, ani po stylu życia mieszkańców nie widać skąpstwa.

***

O przeszłości przypominają fortece na strzegących portu wzgórzach i średniowieczna brama miejska - Porta Soprana (obecnie w centrum). Wyjątkowej urody zabytkiem jest katedra San Lorenzo. Zbudowano ją na fundamentach z czasów cesarstwa rzymskiego, ale pasiasta biało-grafitowa fasada nosi ślady przynajmniej pięciu stylów. Wnętrze zdradza lewantyńskie inspiracje architektów i przywodzi na myśl świątynię w Kordobie. Tutaj zaczynamy spacer po wąskich uliczkach zwanych caruggi .

- Paganini non ripete! - wołają genueńczycy, gdy nie chcą kolejny raz mówić tego samego. Powiedzenie wzięło się stąd, że Paganini nigdy, mimo owacji, nie zagrał na bis. Urodzony w 1782 r. w Genui wirtuoz (zmarł w 1840 r. w Nicei) nie ma w rodzinnym mieście muzeum, pamiątki po nim są rozsiane po całym świecie. Choć w Palazzo Tursi (dawny ratusz) poświęcono mu tylko jedną salę, warto tam dotrzeć, by zobaczyć m.in. dwie pary skrzypiec maestra, w tym jego ulubione - słynne Guarneri del Gesu. Część komnat późnorenesansowej rezydencji księcia Tursi wciąż zajmują miejscy urzędnicy (w sali balowej udzielane są śluby), reszta to galerie sztuki wchodzące w skład kompleksu muzeów Strada Nuova (bilet - 7 euro, dzieci - 5, 48-godzinna karta do wszystkich muzeów w Genui - 16 lub 20 euro z dwudniowym biletem autobusowym). W XVI i XVII w. uszlachceni kupcy budowali wzdłuż Strada Nuova (dziś via Garibaldi) wyszukanie zdobione wille i pałace. Prawdziwe perełki kryją otoczone arkadami dziedzińce - fikuśne fontanny, wiszące ogrody, sadzawki z egzotycznymi rybami. Arystokracja hojnie wspierała artystów, a dziś efekty mecenatu można podziwiać w dwóch pałacach: Palazzo Bianco i Rosso. Znajduje się tam bogata kolekcja obrazów szkoły genueńskiej (m.in. Bernardo Strozzi, Luca Cambiaso) oraz dzieła takich mistrzów włoskiego i flamandzkiego baroku, jak Veronese, Caravaggio, Rubens czy van Dyck. Od liczby płócien nie wolno jednak dostać zawrotu głowy, bo w Palazzo Rosso czeka dodatkowa atrakcja. Windą wjeżdżamy na dach, skąd roztacza się panorama Genui - od starych doków po rozrastające się na wzgórzach nowoczesne dzielnice - a pod nami ciągną się zabytkowe krużganki Palazzo Tursi. W 2006 r. cała Strada Nuova została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

***

Krzysztof Kolumb to obok Paganiniego najsławniejszy genueńczyk. Na starym mieście w zaułku Vico Diritto stoi skromny dom, w którym przyszły odkrywca prawdopodobnie spędził dzieciństwo. Natomiast dom tkacza Domenico Kolumba, gdzie jego syn przyszedł na świat w 1451 r. (zm. 1506 w Valladolid), nie dotrwał do naszych czasów. Najwdzięczniejszym hołdem, jaki współcześni złożyli niedocenianemu za życia admirałowi, są położone na wzgórzu za Piazza della Vittoria (naprzeciwko dworca Brignole) kwiatowe dywany przedstawiające statki Kolumba: "Ninę", "Pintę" i "Santa Marię".

Genua może się pochwalić wieloma wspaniałymi żeglarzami. Stąd pochodzili odkrywcy Wysp Kanaryjskich i Azorów, tu wychował się i zmarł Andrea Doria (1466-1560), zwany Królem Mórz. Ten pogromca piratów oraz obcych flot w XVI w. wyzwolił Genuę spod władzy francuskiej, wiążąc jednak swoje miasto z Hiszpanią. Dorobił się przy tym olbrzymiego majątku, a jeden z jego pałaców wciąż stoi przy Strada Nuova.

Patron głównego placu miasta Piazza De Ferrari nie ma nic wspólnego z samochodami. Chociaż gdyby wytrawny finansista książę Raffaele de Ferrari (1808-76) dożył epoki motoryzacji, pewnie zainwestowałby w nowy wynalazek. Dziś przy placu można podziwiać klasycystyczne i secesyjne budynki opery, akademii sztuk pięknych, banków oraz (obowiązkowy w każdym włoskim mieście) pomnik Garibaldiego. Na środku tryska wielka fontanna - ulubione miejsce spotkań uczniów i studentów. Z Piazza De Ferrari wchodzi się także do najsłoneczniejszego, dzięki żółtemu tynkowi, budynku w Genui, czyli do Pałacu Dożów urządzonego z przepychem godnym dawnych gospodarzy.

Komu mało ociekających złotymi sztukateriami wnętrz, niech uda się do Palazzo Reale. Po kongresie wiedeńskim (1814-15) stał się posiadłością dynastii sabaudzkiej, czyli znienawidzonych przez genueńczyków władców Piemontu, do którego Liguria została wcielona. A do wyzwolenia doprowadził inny krajan Kolumba - Giuseppe Mazzini (1805-72). Naprzeciwko Palazzo Reale znajdują się zabytkowe budynki uniwersytetu, jednego z największych we Włoszech, ale nie najstarszych - założono go dopiero w... 1471 r. Dziś pod drzwiami uczelni krążą młodzi komuniści, agitując każdego bez wyjątku - zwykle bez skutku (w niegdyś lewicowej Genui coraz więcej osób ma centrowe przekonania).

***

Gratką dla młodszych turystów jest największe w Europie akwarium. Dorośli też nie będą nim zawiedzeni, gdyż bogatszą kolekcję podwodnej flory i fauny można zobaczyć najbliżej w... Hongkongu albo Sydney. Według rankingu włoskich muzeów więcej osób odwiedziło tylko Muzea Watykańskie! W kompleksie 71 zbiorników i basenów zgromadzono ponad 600 gatunków wodnych stworzeń, m.in. z Amazonii, Karaibów, Morza Czerwonego i Arktycznego. Wśród rezydentów akwarium są zagrożone wyginięciem pingwiny, foki, żółwie wodne i koralowce. Nie wszystkie zostały szczelnie odgrodzone szybami od zwiedzających - można pogłaskać np. płaszczki (bilet 15 euro, dzieci 4-12 lat - 9, młodsze za darmo).

Po co najmniej dwugodzinnej wizycie w zaciemnionych salach akwarium na dworze oślepia nas słońce. Wychodzimy na promenadę biegnącą ku Staremu Portowi. Wspomnieniem o jego średniowiecznej potędze jest La Lanterna - 77-metrowa latarnia morska podwyższona o 40-metrową skałę, na której stoi. Daje światło na odległość 27 mil morskich (50 km). Jeszcze za życia Kolumba (jego stryj Antonio był latarnikiem) miała na sąsiednim cyplu bliźniaczą siostrę, ale w 1506 r. podczas walk z Francuzami genueńczycy przez pomyłkę zbombardowali własne wieże. W 1543 r. odbudowano tylko La Laternę, którą dziś można zwiedzać. Dopiero z tarasu na jej szczycie widać, jak skalisty i niebezpieczny dla statków jest tu brzeg.

***

Chcąc poznać uroki liguryjskiej riwiery, trzeba wyjechać z zatłoczonego miasta. Najlepiej wybrać pociąg regionalny, który za umiarkowaną cenę (powrotny ok. 9 euro) dowiezie nas do maleńkich miejscowości przycupniętych tuż nad morzem. Jeżeli mamy za mało czasu, żeby zobaczyć wschodnią i zachodnią część Zatoki Genueńskiej, polecam kierunek La Spezia. Startujemy z Genova Brignole, jednego z najpiękniejszych dworców we Włoszech - eklektyczny, nieco neobarokowy budynek przypomina pałac. Wzniesiono go na początku XX w., aby polepszyć komunikację z bogatym Mediolanem, w którym właśnie miała się odbyć wystawa światowa (1906 r.).

Po półgodzinnej jeździe docieramy do Rapallo słynącego z łososiowych willi oraz XVI-wiecznego Castello sul Mare, o którego mury rozbijają się morskie fale. W Rapallo bywał Fryderyk Nietzsche, Zygmunt Freud i Ezra Pound. Tu w 1922 r. Niemcy i bolszewicka Rosja podpisały niekorzystny dla Polski traktat o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych i zrzeczeniu się wzajemnych roszczeń.

Jednak to nie Rapallo jest ostatecznym celem naszej eskapady. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach wysiadamy w Monterosso, pierwszym z pięciu miniwybrzeży znanych pod wspólną nazwą Cinque Terre. Monterosso, Vernazza, Corniglia, Manarola i Riomaggiore to bajkowe miejscowości nad uroczymi zatoczkami. Nad każdą góruje zamek, stara baszta albo zabytkowe sanktuarium. Każda jest labiryntem brukowanych caruggi , w którym ukrywają się sklepiki z regionalnymi specjałami, np. słodkim winem Sciacchetrr z niemal wysuszonych winogron, cytrynowym likierem limoncino , pikantnym czerwonym pesto albo makaronem troffie z pszenicznej mąki i jadalnych kasztanów. W Cinque Terre bez trudu można znaleźć stolik w niedrogiej restauracji, gdzie serwują tagliatelle z sosem grzybowo-fasolowym. Dobrym wyborem będzie także wizyta w rodzinnej pizzerii, gdzie pizzę ze świeżymi anchois przyrządza się tradycyjnie, bez pośpiechu. Gotową skrapia się co najwyżej ostrą oliwą. Jeżeli nieobyty turysta poprosi o keczup, musi się liczyć z wyproszeniem z lokalu.

Na poobiedni spacer idziemy ścieżką widokową w poprzek skalistego brzegu. Droga z Monterosso do Riomaggiore zajmuje ponad pięć godzin i nie sposób ją pokonać w plażowych klapkach. Za najbardziej malowniczy fragment uchodzi Via dell'Amore zaczynająca się w Manarola. Jednak nawet przejście pierwszego fragmentu z Monterosso do Vernazzy daje wyobrażenie o wyjątkowości tego zakątka. Po przechadzce czas na plażową sjestę. Przejrzysta, lazurowa woda zachęca do kąpieli, a co odważniejsi pływacy skaczą do morza z przybrzeżnych skał. Popołudniowe słońce grzeje najmocniej, wiec chłodzimy się, sącząc granitę (skruszony lód zalany sokiem). Aż żal wracać do miasta!

***

Lecz w Genui czekają inne rozkosze dla oczu i podniebienia. Grzechem byłoby nie spróbować tutejszego pieczywa focaccia - do ciasta dodaje się dużo oliwy i szczyptę rozmarynu. Kluby z muzyką do tańca są otwierane dopiero po godz. 22, ale wieczór należy zacząć trzy godziny wcześniej od aperitivo . W dobrych lokalach do wina lub drinka podawany jest zestaw przystawek - oliwki, pesto, ciepła focaccia zapiekana z serem lub salami, a niekiedy omlet i świeże śledzie. Z alkoholi zamiast towarzyszącego wszystkim posiłkom wina warto wybrać ciekawe drinki. Mnie polecono Negroni, z ginu, gorzkiego campari i słodkiego wermutu (zmieszanych w równych proporcjach), z dodatkiem plastrów pomarańczy - podobno ulubiony drink genueńskich studentów. Potem ruszamy na spacer ku pięknie podświetlonej Porta Soprana, skąd zaczęliśmy wizytę w starej Genui.

Samolotem z Warszawy do Mediolanu - ok. 600 zł w obie strony, z Krakowa - od 350. Pociąg z Mediolanu i Turynu do Genui - ok. 15 euro. Bilet powrotny na bezpośredni autobus Eurolines lub Eurotrans z największych polskich miast do Genui - 500-600 zł

W sieci

www.comune.genova.it

www.genoait.ags.myareaguide.com

www.cinqueterre.it

Więcej o: