Dzień przed i dzień po 1 listopada na cmentarze przychodzą nieprzebrane tłumy. Ale nawet wtedy panuje cisza. Ludzie stawiają znicze i to one dają później niesamowitą łunę nad nekropoliami.
Ale na cmentarze warto przychodzić nie tylko w Zaduszki, nie tylko dla naszych bliskich, którzy tam spoczywają i nie tylko dla wspaniałych zabytków. Warto je odwiedzać również dla niesamowitej przyrody.
Doskonale pamiętam, że gdy w podstawówce pisałem pracę o sowach w Warszawie, to stare cmentarze stolicy były jednym z ważniejszych miejsc moich wypraw. Poza wielkimi parkami, takimi jak Łazienki, puszczyki mieszkały i zapewne mieszkają dalej głównie na cmentarzach. I to nie dlatego, że to mroczne ptaki, ale dlatego, że cmentarze są niczym rezerwaty przyrody. Ze względu na naszych zmarłych traktujemy je specjalnie, a korzystają na tym puszczyki, kosy, rudziki, jeże, kuny, lisy i wiewiórki.
Oczywiście tych wszystkich zwierząt nie zobaczymy, gdy na cmentarzu jest pełno ludzi, ale wtedy, gdy odwiedzają go nieliczni. Zwykle na cmentarzach jest raczej spokojnie i dlatego zwierzęta szukają tam schronienia. Jest jeszcze jeden powód - wiele z tych gatunków zwierząt uwielbia stare, dostojne drzewa rosnące na cmentarzach, pełne dziupli i rozłożystych koron, w których mogą np. założyć gniazda.
Na przykład tu, na Podlasiu, z daleka widać cmentarz. Można go poznać po wielkich drzewach, najczęściej sosnach, które górują nad niewielkimi, na ogół marnymi laskami. Z daleka cmentarze wyglądają jak wyspy, jak enklawy, a dzięki swojemu statusowi chronią drzewa przed siekierą. Dla tych wspaniałych drzew też warto zwiedzać nekropolie. I to nie tylko chrześcijańskie. Do dziś pamiętam cmentarz tatarski w Kruszynianach głównie z powodu sosen - tak wielkie i wspaniałe można zobaczyć chyba już tylko w rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego.