Miałyśmy się spotkać inszaallah, jeśli Bóg tak zechce, wieczorem. W Kairze nikt wcześniej nie użył tego określenia w rozmowie ze mną, no, ale dr Iman Al-Zainy to lingwistka z najsłynniejszej teologicznej uczelni na świecie - Al-Azhar. Wiedziałam, że pod bramą Amerykańskiego Uniwersytetu nie będę miała problemu z jej rozpoznaniem. Trochę przygarbiona sylwetka, wielka czarna skórzana torba i jasnoniebieska chusta zasłaniająca całą twarz. Zostawiła tylko pasek na oczy. Okulary oparła już na chuście, bo nos też zasłoniła. Niqab - całkowita zasłona. - Chodź na koszeri - pokazuje ręką w czarnej rękawiczce. Oczy jej się śmieją. - Zjemy egipski przysmak. Pod hidżabem (czyli chustą) ma granatowy garnitur, spod długiej spódnicy wystają czarne pantofle i czarne kryjące pończochy. Kiedy idziemy zatłoczoną po zachodzie słońca ulicą w centrum Kairu, przepychając się pomiędzy wózkami z ciuchami czy workami z orzeszkami, po raz pierwszy ludzie nie gapią się na mnie - białaskę, a na nią. Kair to nie Synaj, tu łatwiej zobaczyć kobietę w dżinsach i t-shircie niż w niqabie. Dr Al-Zainy w czerwcu, po sześciu latach walki w sądzie, wygrała sprawę o noszenie całkowitej zasłony na terenie Amerykańskiego Uniwersytetu w Kairze. Jej zwycięstwo opisywała prasa egipska i zagraniczna. Władze uniwersytecie zakazały wstępu do kampusu kobietom w niqabach ze względów bezpieczeństwa. Zdaniem organizacji praw człowieka, które wsparły lingwistkę, to słaby powód - kobieta powinna mieć prawo do noszenia tego, na co ma ochotę. Po godz. 20 siadamy w taniej jadłodajni. Jest już trzy godziny iftarze, pierwszym dozwolonym po zachodzie słońca posiłku w czasie ramadanu, ale Al-Zainy nie miała jeszcze czasu zjeść. - Rok przed WTC Amerykański Uniwersytet w Kairze zakazał wchodzenia kobietom w niqabach. Zawsze jak wchodziłam, zdejmowałam przed ochroniarzem zasłonę, żeby mógł moją twarz porównać ze zdjęciem w legitymacji. Przez 15 lat tak robiłam, a tu nagle mówią, że albo zdejmuję niqab, albo nie wchodzę. Brodaty kelner podaje koszeri - trzy rodzaje makaronu z ryżem, z małą soczewicą, z ciecierzycą - wszystko polane ciepłym sosem pomidorowym. Iman poprawia chustę, wygląda jakby chciała ją zdjąć, ale nic podobnego. Sprawnym ruchem chowa łyżkę pod chustę i rozwiewa moją nadzieję na zobaczenie jej twarzy. Opowiada. - Jedną dziewczynę zawiesili w prawach, bo nie chciała zdjąć z twarzy niqabu. Trzy inne poszły na kompromis i na terenie kampusu go nie nosiły. Ja po potrzebne książki z biblioteki wysyłałam koleżanki. Ale przecież tak długo nie można. Jestem pracownikiem naukowym Uniwersytetu Al Azhar, ale wykładam na lingwistyce. Muszę korzystać z biblioteki Amerykańskiego Uniwersytetu. I mam do tego prawo. Dlaczego tak ci zależało na zasłonie? - Bo podjęłam decyzję, że będę chodzić zasłonięta jak żony Proroka. Dużo o nich czytałam, polubiłam je, a jak się kogoś lubi, to stara się do niego upodobnić. Islam nie nakazuje zasłaniania twarzy. - Nie. Koran mówi tylko o hidżabie, zasłonie włosów. Zasłona twarzy to coś ekstra. Niektórzy teolodzy mówią, że zasłona twarzy obowiązywała tylko żony Proroka, że nie dotyczyła innych kobiet. Tu, w Kairze, każda kobieta ma inny pogląd na ten temat. Niektóre wcale nie noszą chust. Spotykają się w kawiarniach, po 22 czy 23 wracają do domu tylko dlatego, żeby sąsiedzi nie zaczęli plotkować o tym, że się źle prowadzą. - Naprawdę nie wiem, z jakimi dziewczynami rozmawiałaś. Jeśli są muzułmankami, powinny nosić chusty. I powinny to robić nie z obawy przed sąsiadami, ale dlatego, że potrafią rozróżnić dobro i zło. Nie wiem, jak zostały wychowane, że tego nie potrafią. To, o czym mówisz, to hipokryzja. Jak nie masz zasad moralnych, masz pusto w głowie. Albo się jest religijnym i przestrzega zasad, albo nie ma co mówić, że się jest muzułmaninem. Łatwo jest rozróżnić rzeczy dozwolone od niedozwolonych. Pytam, czego dziewczyna nie powinna robić, ale Al-Zainy nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Mówi o tym, że podobne zasady dotyczą i mężczyzn, i kobiet, a to że młode dziewczyny muszą wychodzić z kawiarni po 22, kiedy ich rówieśnicy bawią się jeszcze w najlepsze, podyktowane jest względami bezpieczeństwa a nie religii. Dziewczyny, które w ogóle nie zakładają chustki, mają na ten temat inne zdanie. Kiedy pierwszy raz założyłaś niqab? - pytam. - Jak miałam 21 lat, kończyłam pracę magisterską. Co na to rodzina? Iman się śmieje: - Byli w szoku. Kiedy pierwszy raz weszłam zasłonięta do domu, pytali, co mi się stało. Kobiety w mojej rodzinie nie noszą całkowitej zasłony. Po jakimś czasie do tego przywykli. Wychowali mnie tak, żebym sama podejmowała za siebie decyzje i była za nie odpowiedzialna. Nie mogli się nie zgodzić. Kiedy zdjemujesz niqab? - W domu, przy rodzinie, ale też podczas wykładów. Na Al-Azhar są osobne budynki dla kobiet i osobne dla mężczyzn. Wśród samych kobiet nie muszę być zasłonięta. Pod niqabem nie masz makijażu, nigdy się nie malujesz? - Oczywiście, że się maluję. W domu, albo w miejscach, gdzie są same kobiety. Niqab zakładam tylko jak wychodzę na zewnątrz. Na Uniwersytecie Amerykańskim mężczyźni i kobiety uczą się razem, więc tam muszę być w zasłonie. Lepiej się w niej czuję. Pewniej. Bezpieczniej. Poza tym uważam, że niqab bardzo dobrze na mnie leży. Pasuje mi do twarzy. Kiwam głową, ale zupełnie nie mam pojęcia, co Al-Zainy ma na myśli. Że jest jest ładniej w niqabie? - Ludzie nie skupiają się na tym, jak wyglądasz. Kiedy nosisz niqab, skupiają się na tym, co mówisz, jaki masz charakter, jak się śmiejesz - tłumaczy, ale ja od początku rozmowy zastanawiam się czy ma wystające kości policzkowe, czy nie, usta duże, czy małe. Bo nos ma mały. Iman mówi dalej: - Kiedy na ulicy widzisz dziewczynę odsłaniającą różne części ciała, może ci się podobać, ale nie zastanawiasz się, co ona myśli. A jak kobieta ma zasłonę, zaczynasz się zastanawiać, jaki ma charakter. Kątem oka zauważam karalucha biegnącego po ścianie. Te mniejsze zawsze albo stoją, albo biegną. Większe spacerują powoli. Staram się nie zwracać na niego uwagi. Koszeri, tak jak zapowiadała Al-Zainy, było bardzo smaczne. Po opisaniu technicznych szczegółów używania niqabu lingwistka nie bardzo chce rozmawiać o polityce egipskiej, bliskowschodniej, demonstracjach na ulicach Kairu, Bractwie Muzułmańskim. Mówi, że się na tym nie zna. Jest panną, męża nie szuka, na razie też swaci się koło niej nie kręcą. Najważniejsza jest dla niej praca na uniwersytecie, ale o niej też opowiada miałko: że lubi, że to jej hobby, że uwielbia uczyć. Nie chce powiedzieć, ile ma lat, ale jak przyznaje, z tego co mi już powiedziała, łatwo sobie policzyć. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zrobić zdjęcie, ale Iman Al-Zainy wolałaby jednak nie. - Ściągnij sobie zdjęcie dziewczyny w niqabie z internetu. Przecież wszystkie wyglądamy tak samo - sugeruje. W końcu zgadza się, żebym zrobiła jej niepozowane zdjęcie, kiedy wsiada do taksówki.