Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska: - Jak to się zaczęło? Jean-Michel Gobet: - W 2002 r. kombinowałem co by tu zrobić w internecie, czego nikt jeszcze nie robił. Na początek postawiłem stronę i przez kilka dni wrzucałem zdjęcia siebie. Okazało się, że nie byłem pierwszy, robili to już Amerykanie - na blogach, których jeszcze nie było za wiele. Więc przerzuciłem się na bloga - 09h09.com . Parę dni później kolega z pracy nabijał się: "Pięć dni, co to jest pięć dni? Rok to by było coś!". No dobrze, dałeś radę rok. I po co było to ciągnąć? Bo im dłużej to robię, tym moja praca ma większą wartość. Nie jestem artystą, nie jestem dziennikarzem. Jedyną wartością tego bloga jest systematyczność, to, że zawiera codzienne zdjęcia z pięciu lat. Do tego nie trzeba pomysłu: nadchodzi 9.09, gdziekolwiek jestem wyciągam aparat, pstrykam, nie staram się nawet, żeby dobrze wyglądało, potem podpisuję jednym zdaniem, tłumaczę na angielski i tyle. No i muszę przyznać, jest to jakiś mały sposób na zaistnienie. A co jak masz spotkanie służbowe? Większość zdjęć robię w biurze, bo pracę zaczynam o 9. W piątki dokładnie o 9 mamy zebrania w firmie. I nie ma zmiłuj, drzwi zamykają się punkt 9. Dlatego zdjęcia piątkowe robię spod stołu :-) Koledzy muszą to przecież zauważać. Staram się to robić dyskretnie. Zresztą, wiedzą, że prowadzę tego bloga. Parę lat temu napisali o mnie w wewnętrznej gazetce. Wielu moich znajomych dzięki blogowi nawet bardziej niż facebookowi wie, co się ze mną dzieje. A, jest na wakacjach na Sycylii. A, pojechał do rodziców w Normandii.
Każdy, na całym świecie, może się dowiedzieć, gdzie jesteś . Dzielę się częścią swojego życia, to prawda, ale małą częścią - to tylko minuta. Nigdy nie miałeś wątpliwości, czy jakiegoś zdjęcia nie wstawiać? Z żoną mamy umowę, że nie wstawiam zdjęć z dziećmi. Mam 12-letnią córkę i 10-letniego syna, i jak o 9 jestem z nimi, ustawiam się tak, żeby nie byli w kadrze. Tak na wszelki wypadek. Wiem, że im się podoba, że mają ojca, który prowadzi takiego bloga, ale mają swoje sprawy - córka smsy i czaty na msn, syn - Nintendo. Problem jest, jak np. rodzicom nie mówię, że jadę do Normandii, a oni mieszkają w Normandii, bo nie chcę się z nimi spotkać. Wtedy robię zdjęcie na tle białej ściany albo w innym miejscu z rodzaju "gdziekolwiek" i podpisuję np. "Dzisiaj rano zgubiłem klucze". Była też śmieszna sytuacja. Zrobiłem rano zdjęcie z kolegą w piżamie z misiem. Namawiałem go, żeby się zgodził, że to przecież tylko blog, że kto to będzie oglądał. A potem Canal +, który robił ze mną wywiad, wśród pięciu zdjęć z całego bloga wybrał właśnie zdjęcie z misiem :-) Nie próbowałeś zebrać wszystkich zdjęć w jednym miejscu? Jak zrobiłem tysiąc, postawiłem specjalną stronę z samymi zdjęciami. Nie wiem, czy jeszcze gdzieś stoi. Ale wiesz co, najfajniejsze jest, że mój blog żyje swoim życiem. Kiedyś zniknęły mi jakieś zdjęcia, zgubiłem je. I znalazłem przez google! Masz stałych bywalców. Kilka osób - stormette, les filles de 75, bruno, magnolia75. Codziennie potrafią napisać jakiś komentarz. Jak rozmowa ze mną ukazała się w "Le Figaro", na bloga weszło 10 tys. osób. To było naprawdę maksimum. Zwykle mam około 100 wejść dziennie. Ludzie często pytają, czy nigdy nie uprawiam seksu o 9.09 :-) Tylko 10 proc. to są obelgi w stylu, że głupotami się zajmuję. Moim zdaniem są głupsze rzeczy. Naprawdę agresywnych komentarzy jest bardzo mało - wszystkie kasuję. Nie wiem, dlaczego ludzie wypisują takie rzeczy. Nie podoba ci się, zamknij okno. Nie musisz tego czytać. Internet pełen jest frustratów. Ale ja nie muszę tego znosić. W ciągu tych pięciu lat tylko trzy osoby rozpoznały mnie na ulicy, podeszły, napisały, że to fajny blog, fajny pomysł. To nie do końca sława gwiazdy rocka, co? Nigdy nikt nie prosił mnie o autograf :-) Znasz innych paryskich blogerów? Byłem na jednym czy dwóch spotkaniach. Raczej tego nie robię, bo żona i tak mi wytyka, że wiecznie nie ma mnie w domu. We Francji jest mnóstwo blogów, chociaż teraz ich popularność powoli spada. Modny zrobił się facebook i twitter, nastolatki mają swojego skybloga, ale ich język jest kompletnie nie zrozumiały. Jest dailymotion, netvibes - ludzie używają internetu zamist Excela. Są dobre blogi polityczne, o internecie, hobby, prawne, osobiste, ekonomiczne. Sam dużo czytam. Różnica jest taka, że oni są anonimowi, a ja wręcz przeciwnie. Codziennie moja nowa twarz :-) Naprawdę codziennie? Codziennie. Dwa razy puściłem zdjęcia z innymi godzinami. Raz z 12.09, bo przypomniałem sobie o nim dopiero na basenie. Innym razem, już świadomie, zrobiłem zdjęcie o 21.09, bo wziąłem udział w konkursie na zdjęcie z zachodem słońca. Co może przerwać bloga? Pewnie śmierć. Może też nagła utrata zdjęć, jakbym długo nie robił backapu, bo nie chciałoby mi się zaczynać od początku. Wiesz, za 10 lat technologia pewnie będzie zupełnie inna. Może za 10 lat będę kręcił video? Rozmawiała Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska