Zaczęła się więc kampania, by nie wyrzucać psów, nie przywiązywać ich w lesie do drzew, co oznacza skazanie ich na okrutną śmierć. Kampania ta skierowana jest do ludzi o tak kamiennych i lodowatych sercach, że nie wiem, czy cokolwiek pomoże. Ale próbować zawsze warto. Większość właścicieli psów to przecież ludzie normalni, kochający swoje zwierzaki i niemający zamiaru nie tylko ich porzucać, ale nawet zostawiać w specjalnych hotelach. Gdyż wiedzą, że rozstanie z domem i właścicielem nawet na krótko to dla psa wielki stres.
Tacy ludzie często w ogóle nie jadą na wakacje właśnie ze względu na psy, albo - gdy są parą - wyjeżdżają oddzielnie: raz ona zostaje z psem, raz on. Albo szukają wśród rodziny i znajomych kogoś, kto zostanie z psiakiem. Jednym słowem kłopot, który zresztą znam z autopsji, bo z Nurią jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami trzech psów i wspólne wyjazdy możemy policzyć na palcach jednej ręki.
Ale dość narzekania. Bo tak naprawdę jak się chce, to można wyjechać z psem. Nie wspominam o udogodnieniach takich jak szelki, pasy do samochodu czy podróżne poidło. Chodzi o miejsca, w których możemy z psem zanocować, spędzić wakacje albo coś zjeść. To nie żart - jest ich w Polsce coraz więcej. Przekonałem się to tym, czytając dodatek specjalny do sierpniowego wydania miesięcznika "Mój Pies", gdzie podano adresy hoteli, kwater agroturystycznych, restauracji, co najmniej kilku w każdym województwie. Co prawda informator jest cienki, ale przecież to początek. W Polsce są miliony właścicieli psów, więc jest i rynek, i klient, którym nie można pogardzić. Miejsc przyjaznych psom na pewno będzie przybywać, więc bez kłopotów ruszymy na urlop w towarzystwie naszych najlepszych przyjaciół. A najbardziej zakręceni na punkcie swoich czworonogów będą mogli nawet zwiedzać miejsca związane z psami. W psim miniprzewodniku jest też rubryczka "Psim tropem" opowiadająca o miastach z psimi herbami, psich pomnikach oraz zamkach, w których straszą duchy przybierające postać psa.