Tykwa z Nowej Gwinei

Wędrując po dolinie Baliem w indonezyjskiej części wyspy Papua Nowa Gwinea, czuliśmy się jak w epoce kamienia łupanego

Nie było dróg, samochodów, elektryczności, bieżącej wody. Najbardziej spodobało nam się to, że mieszkańcy tych terenów żyli według zasad dyktowanych przez naturę, która daje im wszystko, czego potrzebują do życia. Naszą uwagę zwrócili starsi mężczyźni, których jedynym ubiorem była koteka. Ta oryginalna osłona penisa wykonana z tykwy jest tradycyjnym elementem stroju mężczyzny w tym regionie. Papuasi używają jej również jako schowka, np. na tytoń lub pieniądze. W wioskach doliny Baliem witający nas mieszkańcy oferowali je na sprzedaż (po 15-30 tys. rupii indonezyjskich; 1 zł = 2900 rupii). Nie wiedząc, czy były nowe, czy już przez kogoś używane, wstrzymywaliśmy się z zakupami.

Pewnego dnia dotarliśmy do wioski Hetagima. Podczas wieczornego spaceru dostrzegliśmy poletko, a na nim dziwne konstrukcje - po długich palach pięły się rośliny, a z ich szczytów zwisały owoce. Były to tykwy, jednoroczne rośliny z rodziny dyniowatych, z których mieszkańcy Papui wykonują koteki . Dzięki takiemu sposobowi uprawy tykwy uzyskiwały wydłużony kształt.

Następnego dnia udaliśmy się do wodza wioski, aby zapytać go, czy będziemy mogli kupić tykwę z pola, które wczoraj widzieliśmy. Wódz był zdziwiony naszym pytaniem, ale po chwili namysłu zgodził się. Za świeżo zerwaną tykwę zapłaciliśmy normalną cenę. Byliśmy spokojni, bo mieliśmy pewność, że jesteśmy jej pierwszymi właścicielami.

Więcej o: