Nie psujcie oscypków!

Jestem wielkim fanem wszelkich produktów regionalnych, oczywiście pod warunkiem że trzymają jakość. Mogą być tak samo ważne dla jakiegoś regionu jak słynny zabytek czy wspaniały rezerwat przyrody

We Włoszech, Hiszpanii, Francji czy Szwajcarii wiele okolic odwiedza się tylko i wyłącznie dla miejscowego sera czy wina. Z regionalnych produktów żyją całe rodziny i ich otoczenie, i to od pokoleń. Na dodatek wyrabia się je w sposób tradycyjny, czyli przyjazny dla przyrody.

Naszym sztandarowym produktem regionalnym miał być, a raczej jest w powszechnym mniemaniu oscypek. Ser spod Tatr ponoć zwala z nóg nawet francuskich i hiszpańskich smakoszy. Ale z tą dobrą opinią może być pewien problem. Przekonałem się o tym podczas ostatniego pobytu w Zakopanem, i to tym bardziej boleśnie, że jestem tego sera wielkim smakoszem. I właśnie dlatego dobrze pamiętałem, że jeszcze kilka lat temu za nic w świecie nie tknąłbym oscypka kupionego w sklepie lub w straganiku na ulicy. Bo to ser "cyganiony", po którym tak chce się pić jak Wawelskiemu Smoku po spożyciu owcy wypchanej siarką. Jeśli skusiłem się na oscypka, to pochodzącego od zaufanych baców lub przyjaciół. Ach, co to był za oscypek od dr. Wojciecha Gąsienicy Byrcyna!!! Jedliśmy go u nas w domu w Teremiskach chyba z pięć lat temu, a ja wciąż pamiętam jego smak. Wybornym oscypkiem poczęstował nas ostatnio na zawodach w koszeniu łąk nad Biebrzą ktoś z Tatrzańskiego czy Gorczańskiego Parku Narodowego...

Niestety, te wrażenia zatarła wizyta w Zakopanem - prysło dość naiwne przekonanie, że coś się zmieniło. Nic się nie zmieniło i już nawet nie wchodzę w tak skomplikowane kwestie jak proporcje między mlekiem krowim a owczym. Pierwszy oscypek kupiony w przygodnej bacówce był słony jak nie wiem co, a po drugim mnie i moim kolegom zaczęło się odbijać proszkiem do prania. Co za klęska! Już widzę miny Hiszpanów, Francuzów czy Szwajcarów, którzy trafią pod Tatry i spróbują naszego specjału przekonani, że skoro coś jest regionalne, to musi być dobre, a producenci nawzajem dbają o jakość i markę. Zjedzą i srodze się zawiodą, a tłumaczenie, że oscypek trzeba kupować od znajomego górala, może do nich nie trafić.

Oscypkowa sława może szybko przeminąć, a wystarczyłoby przecież pogonić paru oszustów i zadbać o jakość. Ktoś powie, że w Polsce to niemożliwe. Nie? A pyszne i mało znane sery z okolic Suwałk? A cudowna (do herbaty oczywiście) śliwowica łącka? Zawsze jest znakomita, choć wciąż, niestety, sprzedaje się ją nielegalnie spod lady.

Więcej o: