Uhrowscy, Kiszkowie, Radziwiłłowie i Krasińscy to kolejni właściciele, którym Węgrów zawdzięcza pomniki dawnej świetności: dwa barokowe kościoły, do dziś stanowiące główną ozdobę miasta. Jan Kazimierz Krasiński odkupił miasto w 1664 roku od Bogusława Radziwiłła - tego samego, który w Sienkiewiczowskim "Potopie" chciał uwieść Oleńkę i został ciężko raniony przez Kmicica.
Jan Dobrogost Krasiński, dziedzicząc Węgrów po swoim ojcu, stał się głównym dobroczyńcą miasta. Zlecił Karolowi Ceroniemu przebudowę fary i wzniesienie nowego kościoła dla zgromadzenia ojców reformatów należącego do franciszkańskiej rodziny zakonnej. Prawdopodobnie projekty planów obu świątyń wykonał wybitny architekt warszawski, spolonizowany Holender Tylman z Gameren.
Krasiński sprowadził również do swych dóbr Michelangela Palloniego - słynnego włoskiego malarza rodem z Toskanii. Na jego zamówienie artysta namalował cykle fresków zdobiące obie katolickie świątynie.Gdy Palloni rozpoczął malowanie fresków w Węgrowie, był już artystą dojrzałym i wysoko cenionym, twórcą m.in. dekoracji kaplicy Misjonarzy w Łowiczu i kaplicy św. Kazimierza przy wileńskiej katedrze.
Jak pisał o malarzu w 1709 roku w jednym z listów rektor klasztoru Pijarów w Szczuczynie, "on wielkiego kosztu potrzebuje i wygody w drodze. Im. Pan Wojewoda Płocki po niego karetę posyłał do Warszawy i znowu odwoził".
Z czasem artysta osiedlił się na stałe w Węgrowie. Akta parafialne wspominają, że zarówno malarz, jak i jego żona Anna Maria z Lanzanich, trzymali do chrztu dzieci w węgrowskiej farze. Prawdopodobnie właśnie w Węgrowie życie włoskiego artysty dobiegło końca.
Palloni - zgodnie z wolą fundatora - zaludnił węgrowskie świątynie rzeszą świętych postaci. Malował otwarte niebiosa według wskazań kontrreformacji. Czynił to z prawdziwym kunsztem mistrza iluzji. Nawet dziś trudno nie ulec wrażeniu, że niebo zstępuje na ziemię, a przez okno nad ołtarzem głównym spływają do wnętrza fary prawdziwe obłoki, podkreślając cudowny charakter sceny Wniebowzięcia Matki Boskiej. Fundator zadbał, by w parafialnej świątyni nie zabrakło również rodzimych świętych. W nawie południowej Palloni uwiecznił na dwóch osobnych malowidłach patronów i patronki Polski.
W kaplicy św. Anny Palloni namalował najbardziej liryczną kompozycję. Odnosimy wrażenie, że jest ciepłe letnie popołudnie, a my sami nagle znaleźliśmy się w ogrodzie. Podczas gdy Joachim całkowicie pogrążył się w lekturze, siedząca przy stole św. Anna uczy córkę sztuki czytania. Niepostrzeżenie, wyczarowany przez malarza kameralny, wręcz rodzinny nastrój staje się naszym udziałem. Ciekawe, o czym myślał stary mistrz, gdy pod koniec swego życia, uczestniczył w zebraniach węgrowskiego bractwa św. Anny. Może spoglądając na własne dzieło, przypominał sobie słoneczną Toskanię?
W zakrystii fary ukryło się dawne zwierciadło Twardowskiego. Spokojnie wisi w towarzystwie galerii portretów miejscowej szlachty, otoczone szafami wypełnionymi ornatami. Jak chce podanie, to właśnie w tym niepozornym zszarzałym lustrze, będącym stopem różnych metali, król Zygmunt August ujrzał ducha Barbary Radziwiłłówny.
Węgrowski epizod odnajdziemy również w biografii Andrzeja Schluetera. Ten wybitny rzeźbiarz rodem z Gdańska wykonał w latach 1688-90 na zamówienie Jana Dobrogosta drewniany krucyfiks umieszczony w kościele poreformackim.
Jest to dzieło szczególne, w którym piękno i harmonia ludzkiego ciała są napiętnowane znakami cierpienia i śmierci. Warto pamiętać, że talent Schluetera został doceniony nie tylko przez polskiego magnata, lecz także przez liczne koronowane głowy. Artysta pracował zarówno dla Jana III Sobieskiego, jak i elektora pruskiego Fryderyka Wilhelma, przebywając przez wiele lat na jego berlińskim dworze. Pod koniec życia zaofiarował swe usługi carowi Piotrowi Wielkiemu, tworząc pierwsze plany Petersburga.
Nie można zapominać o protestanckim wątku historii miasta. W XVI wieku Węgrów stał się silnym ośrodkiem kalwińskim, działała tu również szkoła i drukarnia ariańska założona przez Jana Kiszkę z Ciechanowca, w której swoje prace drukowali tak wybitni myśliciele, jak Marcin Krowicki i Piotr z Goniądza.
Przez blisko dwa i pół wieku w Węgrowie miały miejsce ogólnopolskie synody protestantów a gmina warszawska - po spaleniu pod koniec XVI stulecia stołecznego zboru - była administrowana przez ośrodek węgrowski aż do 1788 roku. Świadkiem dawnej innowierczej świetności jest drewniany kościół z 1634 roku, otoczony cmentarzem pełnym starych nagrobków. Na niektórych z nich możemy odczytać nazwiska rodowe szkockich tkaczy sprowadzonych do miasta przez ówczesnego właściciela, protestanta Bogusława Radziwiłła.
Węgrów był miastem wielu religii. Mieszkali tu zarówno katolicy, kalwini, luteranie, prawosławni, jak i ludność wyznania mojżeszowego. W drugiej połowie XVII stulecia w mieście często dochodziło do utarczek pomiędzy protestantami i katolikami.
Również w XIX i XX wieku miasta nie ominęły wypadki dziejowe. Za udział w powstaniu listopadowym rozwiązano, istniejące nieopodal fary od 1712 roku, zgromadzenie księży Bartoszków, z których inicjatywy powstało seminarium i szkoła publiczna.W roku 1863 ludność Węgrowa uczestniczyła w krwawych walkach powstania styczniowego. Ostatnią czarną kartę w dziejach miasta zapisali Niemcy, niszcząc całkowicie w roku 1940 dzielnicę żydowską i eksterminując jej mieszkańców.
Przez Węgrów przewinęło się wiele postaci historycznych. Miasto gościło dwóch królów.W 1703 roku przebywał w mieście August II Sas.Dziewięćdziesiąt lat później w tutejszym klasztorze Reformatów zatrzymał się na noc w drodze na sejm grodzieński Stanisław August Poniatowski - ostatni koronowany władca Polski.
Jak głosi legenda, w Węgrowie, w tak zwanym Domu Gdańskim - zajeździe kupieckim z XVIII wieku - nocował cesarz Napoleon I, gdy uciekał spod Moskwy po przegranej bitwie pod Borodino.I w końcu, by sięgnąć do anegdoty z ostatnich czasów, to właśnie w węgrowskiej farze Lech Wałęsa przysięgał "miłość, wierność i uczciwość małżeńską" swej żonie, Danucie.
Nieprzypadkowo metalowe kruki, symbolizujące Ślepowron - herb Krasińskich, obsiadły wieżę kościoła klasztornego ojców reformatów, podczas gdy kolejny czarny ptak odpoczywa na sygnaturce fary. Troska Jana Dobrogosta obejmowała obie węgrowskie świątynie. Dlatego po śmierci jego serce spoczęło w prezbiterium fary, a ciało zostało złożone u Reformatów.
Wzniesione w zakonnej świątyni epitafium przypomina o przemijaniu rzeczy tego świata. Na owalnej czarnej tablicy przewracająca się klepsydra i anioł ze zgaszoną pochodnią zwiastują nieuchronny koniec doczesnego życia fundatora.Wśród symboli jego ziemskiej sławy: tarcz, chorągwi, rózg liktorskich, sztandarów i buzdyganów zaczaił się kościotrup, szyjąc z łuku śmiercionośną strzałą w kierunku kruka z pierścieniem w dziobie - herbowego znaku rodu.Z boku medalionu przysiadł stiukowy Chronos - uskrzydlony starzec z kosą. Siedząca naprzeciwko antycznej personifikacji Czasu postać kobieca znacząco wskazuje dłonią na posadzkę, gdzie umieszczono wotywną płytę Jana Dobrogosta.Duch barokowej przekory nie mógł ominąć nawet funeralnego tematu. Na przekór wszelkim prawom ciążenia trzy aniołki usiłują zawiesić ciężki epitafijny medalion na delikatnej wstążce, gdy tymczasem spokrewnione z nimi inne aniołki z fasady kościoła, z przymrużeniem oka walczą z wiatrem porywającym kamienną draperię zastępującą fundacyjną tablicę.
Wróćmy jeszcze na chwilę do środka. Po lewej stronie w bocznych kaplicach klasztornego kościoła ukryte są dwa najbardziej dekoracyjne malowidła Palloniego: "Zaślubiny Marii ze św. Józefem" i "Uczta u Szymona". Strome stopnie iluzjonistycznych schodów dzielą nas od bogatych wnętrz pałacu i świątyni, gdzie wśród marmurowych kolumn i skłębionych kotar postacie w barwnych szatach ze lśniącego jedwabiu odgrywają sceny sakralnego theatrum. W centralnej kopule zastępy świętych wymieniają między sobą wymowne spojrzenia, komentując umieszczone na żagielkach wydarzenia biblijne - stworzenie świata, wygnanie z raju Adama i Ewy, przekazanie Mojżeszowi dziesięciu przykazań i chrzest Chrystusa.
W nocy, gdy miasto otula senna mgła, można usłyszeć słowa innej świętej rozmowy. Stworzone przez gdańskich kamieniarzy postacie apostołów Piotra i Pawła, wieńczące fasadę fary, toczą nieustanny dialog z Chrystusem-Serafinem z klasztornego kościoła, a klęczący poniżej dwaj franciszkańscy święci zamyśleni trwają w wieczystej adoracji.Do bardziej wyczulonych uszu dotrą także cicho szeptane miłosne zaklęcia. Gdy święci, przepełnieni miłością duchową, rozmawiają o sprawach nieba, barokowe posągi Herkulesa i Diany z przykościelnej bramki - jak przystało mitologicznym bóstwom - flirtują zmysłowo w cieniu drzew.
Nie ma już na rynku Węgrowa starego ratusza i sukiennic. Nie odnajdziemy w mieście dawnej bożnicy ani rogatek.Nie istnieje również - pamiętająca czasy renesansu - drukarnia ani powstała w XVIII wieku manufaktura sukna.Tylko na wyblakłym płótnie pędzla włoskiego artysty niezmiennie od prawie trzech wieków Jan Dobrogost Krasiński wskazuje dłonią na okno, za którym rozciąga się widok jego miasta. Magnackiego Węgrowa.