Zakopanem, gdy razem z moją dziewczyną przeszliśmy całą Orlą Perć. Myślałem, że nie wytrzyma kondycyjnie, a jednak dała radę. Wtedy upewniłem się, że wytrzyma i ze mną.
można poznać smak prawdziwej wspinaczki bez lin i haków.
o 6 rano autobusem do Kuźnic, a potem - per pedes - na Zawrat i dalej. Schodziliśmy już po ciemku, przy latarce (GOPR-owcy, nie gniewajcie się!). To było najdłuższe zejście w moim życiu.
na Krymie.
spędzać urlopy, bo... mogę to robić z przyjaciółmi.
żoną, książkami, scrabblem i laptopem.
Polski w Krakowie, urządzony jak przedwojenne mieszkania, i Smolarnia w Smolarni koło Trzcianki - fantastyczna kuchnia, kręgielnia, golf wodny (!), jezioro, las, cisza i wyjątkowo sympatyczny personel.
Zakopanem, gdy jadłem rydze z patelni w restauracji Poraj (podają tam też kanapki z "awanturką").
kurtkę, czekoladę, wodę, mapy, scyzoryk wieloczynnościowy, a teraz także komórkę.
Borach Tucholskich, gdzie przewróciłem się o grzyba i dotkliwie potłukłem.
ratusza.
Warszawa.