Masowo produkowane na Krymie wina przeznaczone głównie były na eksport do krajów barbarzyńskich. Mieszkający na stepach czarnomorskich Scytowie i Sarmaci gustowali w tym trunku i gotowi byli za niego szczodrze płacić złotem i niewolnikami. Kolejne fale stepowych najeźdźców wdzierające się na Krym we wczesnym średniowieczu ograniczyły uprawę winorośli do obszarów warownych miast południowego wybrzeża. Pod opieką bizantyjskich i genueńskich garnizonów starożytne winnice przetrwały tu do połowy XV w., jednak panowanie muzułmańskich Tatarów i Turków doprowadziło do trwającego ponad trzy stulecia zaniku winiarstwa na Krymie.
Historia win krymskich rozpoczęła się na nowo po zajęciu półwyspu przez Rosję w końcu XVIII wieku. Carowie zaludniali nowo podbite terytoria ludnością chrześcijańską - oprócz Rosjan byli także Grecy i Ormianie, którzy uciekali wówczas spod okupacji tureckiej. Dzięki nim na południowych wybrzeżach Krymu znów zazieleniły się winnice, a krymskie wina pojawiły się na stołach Petersburga i Moskwy. W XIX wieku rosyjscy arystokraci sprowadzali do uprawy win specjalistów z Francji i Nadrenii.
Szczególne zasługi dla rozwoju krymskiego wina położył książę Lew Golicyn. Ten urodzony pod Warszawą syn Rosjanina i Polki był przez wiele lat zarządcą winnic carskich, a także właścicielem ogromnych dóbr w okolicach Sudaku i Teodozji. Tam też z upodobaniem sadził winorośl i budował wytwórnie win. Jego prawdziwą obsesją stało się uzyskanie na Krymie wina, które mogłoby konkurować z ulubinym trunkiem rosyjskich wyższych sfer, szampanem. Od tego czasu tak zwane "krimskoje igristoje", czyli wino musujące wytwarzane według oryginalnej metody szampańskiej jest, jest standardowym produktem krymskiego winiarstwa. Po rewolucji winnice Krymu upaństwowiono - odtąd tutejsze winiarnie zamiast gustów arystokratów miały zaspokajać mniej wybredne podniebienia ludu pracującego. Rosła produkcja, ale spadała jakość krymskich win.
Coraz bardziej rosnący kryzys gospodarczy doprowadził tamtejszy przemysł winiarski niemal do całkowitego upadku. Obecnie winiarstwo krymskie próbuje odrodzić się w nowej wolnorynkowej rzeczywistości.
Dawno temu pewien winiarz, któremu nie wiodło się zbyt dobrze w interesach, postanowił ruszyć w daleką podróż na wschód do Indii i tam spróbować sprzedać swoje wino. Zapakował beczki z winem na statek i wyruszył w drogę. Podróżował tak prawie rok aż dotarł do Indii. Niestety tam nie udało mu się sprzedać wina, chociaż zachwalał jego jakość jak mógł. Zmęczony i zdruzgotany ruszył w drogę powrotną. Stracił czas i pieniądze, a w domu czekała na niego jeszcze większa bieda. Postanowił odebrać sobie życie, ale jeszcze przed śmiercią poprosił o lampkę wina, tego, które wiózł tam i z powrotem do Indii. Wino okazało się tak pyszne, że uradowany winiarz stwierdził, że wyprodukował nowy wyborny gatunek wina. Od tego czasu winiarze wozili statkami wino na portugalską wyspę Madera, by kołysząc się na falach, dojrzewało w beczkach i nabierało odpowiedniego bukietu. Odtąd wino to nosi nazwę Madera.