Józef Skrzek, multiinstrumentalista, lider SBB

Serce zostało na ojcowiźnie - w Michałkowicach, dzielnicy Siemianowic Śląskich, gdzie mieszkam

Całe życie spędziłem na walizkach, w drodze na koncert lub wracając z trasy, ale zawsze wracam do śląskiej bazy. Trzymają mnie tu rodzinne korzenie. Michałkowice to obszar zagrożony szkodami górniczymi. Mieszkamy w sąsiedztwie prostych ludzi, którzy pracują, pielęgnują przydomowe ogródki. Wielu jednak emigruje, a my będziemy tymi, którzy zgaszą światło.

Najlepsze wakacje spędziłem...

na Gomerze, wulkanicznej wyspie na Kanarach. Zostałem zaproszony z rodziną na festiwal muzyki elektronicznej, przyjechali ludzie z całego świata. W Polsce jesień, a tam falował gorący ocean, pachniały egzotyczne drzewa i owoce, w nocy piały koguty. Czułem się jak w raju. Zawsze bardzo ceniłem kontakt z naturą, to dla mnie źródło inspiracji.

W Polsce lubię...

Karkonosze, Beskidy i Bieszczady. Naprawdę mamy piękne zakątki! Uwielbiam wędrować po górach - samotnie, z malutkim plecakiem, w którym mam tylko ręcznik i drobne, żeby kupić coś na ząb. Nie mam kondycji Roberta Korzeniowskiego, nigdy nie mierzę, jak długi jest szlak i ile przeszedłem, ale jakoś sobie radzę.

Podróżuję z...

szczoteczką do zębów i harmonijką ustną. Zdarza mi się zapomnieć obu rzeczy, wtedy kupuję je na miejscu.

Mój ulubiony hotel to...

spanie pod gołym niebem. Uwielbiam też bacówki - mają urok, który nie przemija jak moda na takie czy inne hotele. Luksus jest dla mnie niestrawny. Są oczywiście chwalebne wyjątki. Miesiąc temu w Meksyku nocowałem w Holiday Inn, który zupełnie nie przypominał spokojnego, eleganckiego hotelu. Opanowali go muzycy z całego świata, wszystkie piętra aż huczały.

Niebo w gębie poczułem w...

Meksyku. Zajadałem się tam przeróżnymi tacos ze świetnymi sosami i farszami mięsnymi lub warzywnymi. Zafascynowało mnie bogactwo przypraw. Jedzenie mają świetne, ale radzę uważać, bo odleciałem po jednej małej papryczce.

Moja noga więcej nie stanie w...

mauzoleum Lenina!

Wymarzony cel podróży:

Australia i Nowa Zelandia (mieliśmy tam kiedyś jechać na koncerty, ale wykiwał nas hochsztapler). Jest jeszcze kilka miejsc, w których chciałbym się znaleźć. Znajomi proponują wyprawę w Himalaje i na Antarktydę. Kto wie? Na razie polecę do Japonii - nigdy tam nie byłem, a to ciekawy kraj. Poza tym poznaję muzyków na całym świecie i staram się ich odwiedzać.

Więcej o: