Są w Paryżu miejsca, którym przewodniki nie poświęcają zbyt wiele miejsca - nie ma tam cennych zabytków ani znanych muzeów. Można za to zobaczyć kawałek prawdziwego paryskiego życia. Jednym z takich miejsc jest kanał Saint-Martin (kanał św. Marcina) wybudowany z rozkazu Napoleona w latach 1821-25 jako przedłużenie kanału l'Ourcq - miał zaopatrywać Paryż w wodę. Promom przepływającym Sekwanę skrócił drogę o 12 km i ułatwił transport towarów do miasta. Kiedy ruch na kanale osłabł, w latach 60. XX w. powstał projekt (na szczęście niezrealizowany) przekształcenia 4,5-kilometrowego zbiornika wodnego w drogę szybkiego ruchu. Dziś kanał służy przede wszystkim jako miejsce relaksu i wytchnienia od wielkomiejskiego gwaru. Otoczony malowniczymi nabrzeżami, wysadzonymi platanami i drzewami jadalnych kasztanów, przecięty mostami i kładkami dla pieszych jest oazą spokoju.
Po kanale pływają promy wycieczkowe. Rejs z Bassin de la Vilette, dawnego portu handlowego z rekreacyjnym portem Arsenal nad Sekwaną, trwa dwie i pół godziny (rejsy organizuje m.in. Canauxrama, bilet 8-14 euro). Niezwykły jest odcinek biegnący tunelem pod bulwarem Richard-Lenoir. Za obrotowym mostem przy ul. Dieu kanał chowa się pod ziemią i prom przez dwa kilometry płynie pod ulicą. Mrok tunelu rozjaśnia spektakl świetlny zaprojektowany przez japońską artystkę Kéiichi Tahara. Na trasie wycieczki jest dziewięć śluz, które deniwelują 26 m różnicy w poziomach wód i decydują o tym, że rejs jest dużo dłuższy niż po Sekwanie. Można obserwować, jak kolejne śluzy zapełniają się wodą, która podnosi prom. Na mostach i kładkach przerzuconych ponad kanałem przystają zakochane pary, siedzą malarze, przebiegają uczniowie pobliskich szkół. Kiedy byłam tam ostatnio, razem z pasażerami statku patrzyłam na wyczyny trójki młodych filmowców. Artyści mieli cały pęk warzyw, które według sobie tylko znanego scenariusza kolejno topili w kanale, filmując ich lot do wody.
Dla paryżan przepiękne nabrzeża kanału w X dzielnicy to ulubione miejsce zakupów i spacerów. Wiosną i latem w weekendy i święta odbywają się tu koncerty jazzowe. Publiczność rozkłada koce na trawie, pije wino i słucha muzyki. Czasami ktoś dołącza się ze swoim instrumentem do grającego zespołu albo organizuje spontaniczne jam session. Kiedy jest chłodniej, ulice i uliczki wokół kanału przyciągają paryżan mnóstwem sklepów i knajpek. Nie ma tu markowych butików i szyldów najdroższych marek - liczy się pomysł. Trudno nie zauważyć wejść do trzech lokali pod szyldem Antoine & Lili. To sieć butików otwarta przez ludzi, którzy ze swoich podróży przywozili kolorowe przedmioty codziennego użytku i postanowili je sprzedawać. Każdy sklep ma fasadę w innym kolorze. Pod nr 95 Quai de Valmy (wejście zielone) mieści się sklep z wyposażeniem wnętrz i gadżetami z całego świata. Można w nim znaleźć meksykańską ceramikę, chińskie poduszki, afrykańskie maty i wiele innych zachwycających przedmiotów (wszystkie bajecznie kolorowe). Wejście pomalowane na żółto prowadzi do kantyny serwującej potrawy z różnych stron świata, a wejście różowe - do sklepu z ubraniami w stylu etno. Kilkanaście metrów dalej trafimy do księgarni Design Bookstore. Zawsze pełno w niej ludzi szukających książek, albumów i pism o fotografii, architekturze, grafice, dizajnie. Księgarnia organizuje spotkania z artystami, konkursy, promocje książek o sztuce. Ma także sklep internetowy, w którym można wirtualnie przejrzeć książki i zamówić je. W Bookstore zawsze leżą ulotki klubów muzycznych, galerii i stowarzyszeń z informacjami koncertach, wystawach, akcjach artystycznych. Kawałek dalej, na rogu Quai de Valmy i Rue de Lancry, znajduje się sklep Oba Mercado General, w którym hasłem przewodnim jest Brazylia. Są więc ubrania, buty, biżuteria, książki, gadżety sprowadzane z kraju, na którego punkcie Paryż ostatnio kompletnie zwariował. Kawałek Brazylii można też znaleźć na ul. 18 Faubourg du Temple w Favela Chic. To restauracja, klub muzyczny i dom producencki od dziesięciu lat przybliżające paryżanom kulturę, kuchnię i muzykę brazylijską. Natomiast na samej Rue de Lancry znajduje się (niedawno otwarty) uroczy sklepik Zoa. Na witrynie maleńkie sukienki, szydełkowe buciki, lalki w stylu retro - sprzedaje się tu ubrania, buty i zabawki vintage dla dzieci. Wszystkie stare, większość z lat 30. XX wieku, ale można też znaleźć strój do chrztu z początku XIX w. albo spodenki z lat 60. ubiegłego stulecia. Ubranka są zachwycające, ale ceny proporcjonalnie wysokie do stopnia trudności, z jaką właścicielka sklepu zdobywa towar. W stylu vintage są też meble, które sprzedaje malutki sklepik po drugiej stronie kanału, na bulwarze Jules Ferry 26. Są tutaj przedmioty z lat 50., 60. i 70. (tak też nazywa się sklep).
Spragnionym małego co nieco polecam prowadzoną przez parę młodych Włochów pizzerię Pink Flamingo, uroczy lokalik przy ul. Bichat 67. Można zjeść na miejscu, wybierając którąś spośród kilkunastu pizz noszących imiona sławnych postaci: Dante, Gandhi, Almodóvar... Pizzeria szczyci się tym, że dbając o środowisko, dowozi zamówioną telefonicznie pizzę na rowerze. Można też złożyć zamówienie i - jeśli jest ładna pogoda - wrócić nad kanał i usiąść na jednej z licznych ławeczek. Razem z paragonem właściciel wręczy klientowi różowy balonik wypełniony helem. Gość przywiązuje balonik do ławki, na której siada, by kelner mógł go odnaleźć i wręczyć danie. W ciepłe dni w pobliżu kanału widać całe stadka poruszanych podmuchami wiatru baloników.
Na amatorów wieczornych szaleństw czeka klub Point Ephemere na 200 Quai de Valmy, przy żelaznym moście, po którym przejeżdżają nad kanałem pociągi metra. Klub ulokowano w hangarach nad samą wodą obok bazy straży pożarnej (co jakiś czas przed wejściem przejeżdża czerwony samochód "pompiers"). Klubowa restauracja serwuje proste dania i drinki o artystycznych nazwach. Młodzież przychodzi tu jednak głównie na koncerty, przedstawienia i warsztaty.
Nad kanałem - nie nudząc się! - można spędzić cały dzień, weekend, a nawet tydzień. W malutkich uliczkach co chwilę otwiera się kolejny ciekawy sklep, knajpka lub galeria. A jeśli nawet nie ma się nadmiaru euro, przyjemnie jest posiedzieć, patrząc na odbijające się w wodzie kolorowe światła X dzielnicy Paryża.