Na placu Rihour staną drewniane stoiska, barwnie udekorowane i oświetlone. Króluje na nich rzemiosło z całej Francji, m.in. słynne koronki z pobliskiego Alencon i szkło z Baccarat w Południowej Lotaryngii. Nie brakuje słodyczy i świątecznych ozdób.
Lille, stolicę gęsto zaludnionego regionu Nord-Pas de Calais, rzadko odwiedzają turyści. A przecież na five o'clock nad Tamizą dotrzemy stąd pociągiem w półtorej godziny, do Brukseli w czterdzieści minut, a gdy nas znudzą spacery po Champs Elysées, wystarczy godzina w luksusowym TGV, by się tu znaleźć.
Stojąc na głównym placu miasta, gdzie znajduje się Vieille Bourse (Stara Giełda), ma się wrażenie, że jego podstawową funkcją jest olśniewać. Nawet jeśli w ciągu dnia niebo przygniatają częste tu chmury i wieje znad kanału La Manche, wielkie wrażenie robią piękne budynki w stylu flamandzkiego renesansu - jest ich 24. Na środku placu stoi kolumna z fontanną zwieńczona posągiem kobiety upamiętniającym oblężenie miasta przez Austriaków w 1792 r. A na jego południowej stronie budynek w stylu art déco, z trzema złotymi Gracjami na szczycie - redakcja najpopularniejszego siedemdziesięciolatka, dziennika "La Voix du Nord".
Na pobliskim Place du Théâtre zobaczymy neoklasycystyczną Operę. Jej wytworne marmurowe schody popołudniami okupują mistrzowie akrobacji na rolkach i deskorolkach. Obok wznosi się neoflamandzki XX-wieczny budynek Miejskiej Izby Handlowej. Po zmierzchu na jego wysokiej wieży roztacza się istna orgia barw - zmieniające się światła to najbardziej kolorowy punkt nocnego Lille.
Szyk, który przetrwał wieki, uosobiają trzy ulice: de la Monnaie, de la Grande Chausée i Esquermoise, z XVII- i XVIII-wiecznymi kamienicami. Witryny eleganckich sklepów z odzieżą, biżuterią czy sztuką użytkową przykuwają uwagę wysmakowanymi kolorami (choć odstraszają cenami). Tym, którzy mają więcej gustu niż pieniędzy, polecam zakupy w licznych fabrykach włókienniczych wokół Lille.
W środę i w niedzielę na rue de la Monnaie od rana pojawiają się mieszkańcy z koszykami i torbami udający się na targ. Obok kwiatów, owoców i warzyw czeka tu nas serowa gratka: owcze, kozie, pleśniowe... Wieczorami mieszkańcy i liczni przyjezdni zapełniają restauracje, kawiarnie i kluby. Najbardziej oblegane przez młodzież są przy rue Masséna i jej przecznicach.
W średniowieczu Rijsel (flandryjska nazwa Lille) wraz z dzisiejszą Belgią (prawie całą) i częścią Holandii stanowiło feudalne księstwo Flandrii. Dziedzictwem tego oprócz architektury jest żywa obecność języka flamandzkiego. Choć i tutaj (jak w całej Francji) wszyscy pilnują, by praca nie zdominowała życia i aby nic nie zakłóciło dwóch najważniejszych dla Francuza wydarzeń dnia - obiadu i kolacji. W Lille i całym flandryjskim regionie pije się znacznie więcej piwa niż w pozostałej części kraju. Co nie znaczy, że w licznych restauracjach można zjeść obiad czy kolację bez burgundzkiego Pinot Noir, lżejszego Beaujolais albo Bordeaux. Popularne są też musujące wina z pobliskiej Szampanii.
Liczące milion mieszkańców Lille jeszcze do lat 80. XX w. było wielkim zagłębiem przemysłowym. Zamknięcie nierentownych kopalń zmusiło miasto do przeobrażeń. Zostało ono objęte europejskim projektem Integra Sites (w jego skład wchodzą też Kolonia i Katowice) mającym na celu rewitalizację terenów przemysłowych. Lille stopniowo zamienia się w miasto kupieckie i ważne centrum kulturalne (w 2004 r. było europejską stolicą kultury).
Rzeczywiście, nad wyraz tu kulturalnie. Mieszkańcy, bliżsi w obyczajach powściągliwym społecznościom północnej Europy, nie wzdrygają się tak bardzo jak ich paryscy koledzy przed używaniem języków innych niż własny. Wielbiciele sztuki znajdą tu coś dla siebie. Palais de Beaux-Arts przy placu République ma jedne z najlepszych we Francji zbiorów sztuki średniowiecznej i renesansowej, a także dzieła późniejsze, aż po wiek XX. Znajdziemy tu obrazy i rzeźby Rubensa, Maneta, Rodina, możemy też podziwiać zbiory francuskiej ceramiki z XII i XIII w.
Na uwagę zasługuje Muzeum Hospicjum Hrabiny w sercu starówki w XVII-wiecznym budynku (niegdyś był tu przytułek). W środku ceramika, fajanse, meble, flandryjskie gobeliny, głównie z XVII i XVIII w. Kilka przecznic dalej znajdziemy Maison de Natale poświęcone najsławniejszemu obywatelowi Lille - w 1880 r. urodził się tu Charles de Gaulle, prezydent V Republiki (1958-69). Obok fotografii, ubranka od chrztu i kilku innych pamiątek stoi tu słynny citroën, którym prezydent jechał podczas próby dokonania na niego zamachu w 1961 r.
Dwa inne świetne muzea znajdują się na obrzeżach Lille. Musée d'Art Modern (8 km na wschód od miasta) otoczone imponującym parkiem z rzeźbami to uczta dla wielbicieli sztuki nowoczesnej. W przestronnych salach wiszą dzieła Picassa, Braque'a, Modiglianiego, Légera, Miró.
Musée d'Art et d'Industrie znajduje się w połączonym z Lille miasteczku Roubaix. W tym fantastycznym obiekcie w stylu art déco (niegdysiejszy basen) jest wszystko: obrazy, rzeźby, meble, przedmioty codziennego użytku.
W Lille roi się od mniejszych i większych galerii, głównie ze sztuką użytkową. Często znajdują się one w interesująco zaaranżowanych wnętrzach dawnych hal fabrycznych, w niektórych tylko nieznacznie zmieniono industrialny wystrój. Część z tych obiektów jest wykorzystywana tylko na okolicznościowe wystawy lub festiwale, np. latem odbył się (w tym roku po raz piąty) ogromny, trwający ponad miesiąc międzynarodowy festiwal fotograficzny TransPhotographiques z udziałem polskich artystów. Rodzime akcenty w Lille, np. księgarnia Lektura prowadzona przez Polaka czy salon piękności Uroda, którego właścicielką jest Polka, nie powinny nas dziwić - Lille i okolice to największe skupisko Polonii we Francji. W trzeci weekend czerwca odbywa się festiwal uliczny Fętes de Lille - święto muzyki i sztuk widowiskowych. A na początku września rozkłada się w mieście wielki pchli targ Braderie.