Akwitania: Biarritz

Postanowiłem sprawdzić, czy zachowała się tu aura Belle Epoque

Do Biarritz nad Zatoką Biskajską pociąg z paryskiego dworca Montparnasse jedzie 5 godz. Jak powiadają bywalcy, hotele w Biarritz mają więcej gwiazdek niż Droga Mleczna. To oczywiście przesada, ale trzeba mieć majątek, aby zatrzymać się w Wielkim Apartamencie Cesarzowej hotelu du Palais (doba 1370 euro). Można też (jak ja) zadowolić się noclegiem w Auberges de Jeunesse za 17 euro ze śniadaniem.

O Biarritz pisał przed laty Gałczyński:

Ślicznie tam było, uroczo,

księżyc przyświecał nocą,

a we dnie po plaży bez gaci

najwybitniejsi spacerowali dyplomaci;

stenotypistki z papieskich biur,

leżąc na wznak, badały formy chmur,

a ci dranie

Amerykanie

pluli

i gumę żuli.

Chińczycy... Zresztą sam pan wie,

że w Biarritz nie jest źle

W Biarritz nadal "nie jest źle", tyle że zamiast Chińczyków łatwiej spotkać Rosjan. Chociaż trzeba przyznać, że byli tu już dawniej, zwłaszcza książęta i księżniczki. Rezydowało ich w Biarritz tak wiele, że z inicjatywy cara na działce zakupionej od miasta wzniesiono imponującą cerkiew w neobizantyjskim stylu. Modlili się tu m.in. Czechow, Błok, Nabokov, malarz Ajwazowski, pierwsza żona Picassa tancerka Olga Koklowa. Obecnie wspólnota prawosławna w Biarritz, jak informuje proboszcz parafii ojciec Georgij, liczy 61 członków.

Jest 22 października. Rezygnuję z Muzeum Oceanograficznego, gdzie m.in. można spotkać się oko w oko (przez szklaną taflę) z 30-metrowym rekinem. Idę Av. de l'Imperatrice, przy której pyszni się Hetel du Palais, dawniej willa cesarzowej Eugenii. Szczęśliwą rękę miała małżonka Napoleona III, która w porcie wielorybniczym poleciła wybudować rezydencję. Odtąd na Biarritz zaczęły się snobować koronowane i niekoronowane głowy państw. Bywała tu królowa Wiktoria, Edward VII, wdowa po carze Aleksandrze II księżna Katarzyna Dołgoruka, król szwedzki Oskar II, cesarzowa Austrii "Sissi", szach Iranu Ahmad. To w Biarritz Coco Chanel została kochanką wielkiego księcia Dymitra Pawłowicza, ciotecznego brata cara. W "Złotej księdze" hotelu Miramar można zobaczyć wpisy Winstona Churchilla i Charlie Chaplina, a na obrazie Picassa "Kąpiące się" widać w tle latarnię morską Saint-Martin.

W du Palais odbywały się szykowne bale. Później w wytwornych apartamentach urządzał szampańskie wieczory markiz d'Arcangues (przyjaciel Franka Sinatry i Brigitte Bardot) oraz arcymistrz mody i kreator zapachów Jean Patou (jego perfumy uchodziły w swoim czasie za najdroższe na świecie). Ekstrawagancki Jean Patou rozbijał się po mieście w białej limuzynie z czarnoskórym szoferem albo w czarnej - z białym.

Blask Biarritz nie przygasł. Hotel du Palais po modernizacji zachował niepowtarzalny wdzięk tamtej epoki, jest wyrafinowany w każdym calu, łączy przepych z dyskretną elegancją. W Port des Pecheurs, dawnej przystani rybackiej, stoją luksusowe jachty. Nadal można podziwiać nadbrzeżne klify fiołkowe w świetle zachodzącego słońca i latarnię morską na cyplu Saint-Martin.

Dostojny, kultywujący pamięć swoich dawnych dni kurort nie zastygł w bezruchu. Jakkolwiek "sezon wysoki" zaczyna się w kwietniu, władze miejskie robią wszystko, aby Biarritz warto było odwiedzać przez cały rok. Oprócz zlotów surfingowców odbywają się tu międzynarodowe festiwale: folklorystyczny, gastronomiczno-filmowy Cinédélices, a także festiwal teatrów franko-iberyjskich i latynoamerykańskich oraz festiwal programów audiowizualnych FIPA (w styczniu).

Ale Biarritz najlepsze jest na jesień. To jesienią spacerowała po Grand Plage Rita Hayworth, a także Jane Mansfield, Gary Cooper, Bing Crosby, Frank Sinatra. Wprawdzie nikt teraz nie powie, że Grand Plage to plaża królów, ale nadal może uchodzić za królową plaż. Chociaż zimą członkowie klubu Białe Niedźwiedzie wolą plażę przy Le Port Vieux. - Żadne bohaterstwo - mówi Sven, emeryt z Göteborga osiadły w Biarritz - w grudniu bywa tu czasami nawet 14 stopni.

Jest piąta, słońce jeszcze dosyć wysoko. Idę po metalowym mostku zawieszonym nad kipiącymi falami do Rocher de la Vierge, Skały Matki Niepokalanej, zalewanej w czasie sztormów przez Ocean Atlantycki. Biarritz to idealne miejsce dla uprawiania surfingu. Lepiej jest tylko na Hawajach, twierdzą Hawajczycy, którzy przylatują tu na Surf Festival i, żeby jeszcze bardziej uszczęśliwić mera, nadali miastu zaszczytny tytuł Hawajów Europy.

Wieczorem wybieram się do Starego Portu (Port Vieux). Tutaj widać doskonale, że Biarritz z czarującymi uliczkami i licznymi bodegas , w których pija się manzanę (rodzaj jabłecznika) i patxaran (wytrawny likier anyżkowo-tarninowy), jest bardziej baskijskie niż francuskie. Ale to nieważne. Tak czy inaczej, chętnie bym tu jeszcze wrócił.

www.ville-biarritz.fr

Więcej o: