Podróże ze sztuką. Utrecht

Przez okrągły rok kwitnie życie naukowe, kulturalne i towarzyskie. A od 28 września do 7 października Utrecht zaprasza na 25. już Festiwal Filmu Holenderskiego

Utrecht mnie zaskoczył. Po zatłoczonym i zakurzonym Amsterdamie wspaniała spacerowo-rowerowa promenada z niezliczonymi zabytkami i gwarnymi kawiarniami nad kanałami i na starówce. Miasto pełne młodych ludzi wśród szacownych starych murów.

***

To jeden z największych i najstarszych ośrodków uniwersyteckich w Holandii - 260 tys. mieszkańców i 26 tys. studentów. Przez okrągły rok kwitnie życie naukowe, kulturalne i towarzyskie. A każdej jesieni Utrecht przemienia się w miasto filmu, bo tutaj tradycyjnie odbywa się Festiwal Filmu Holenderskiego. Na jubileuszowym 25. festiwalu od 28 września do 7 października prezentowany będzie dorobek z ostatniego roku (filmy fabularne, dokumenty kinowe i telewizyjne), a także produkcje belgijskie i luksemburskie. Zwycięzca dostanie Złotego Cielca (Gouden Kalf), najbardziej prestiżową holenderską nagrodę filmową. Wydarzeniem specjalnym będzie retrospektywa reżysera Theo van Gogha, kilkakrotnego laureata wcześniejszych festiwali, zamordowanego przed rokiem przez muzułmańskiego ekstremistę.

Na turystyczny wypad najlepsze jest lato i wczesna jesień, kiedy słoneczna pogoda sprawia, że życie towarzyskie tego północnego miasta przenosi się do kawiarnianych ogródków i nabiera śródziemnomorskiej atmosfery. Wtedy włóczęga po ulicach i nad kanałami jest samą przyjemnością. Potem zaczyna się pora holenderskich deszczów i wiatrów.

***

Podróż do Utrechtu mija błyskawicznie - pociągiem z Centraal Station w Amsterdamie to zaledwie pół godziny (kursują bardzo często). Wsiadłam oczywiście do miejscowego InterCity, bo szybki pociąg w Holandii kosztuje tyle samo co osobowy zatrzymujący się na każdej stacji. Na nowoczesnym dworcu daję się ponieść fali przejezdnych, chcąc jak najszybciej wyjść z przydworcowego kompleksu niepostrzeżenie przechodzącego w gigantyczne centrum handlowe Hoog Catharijne, jedno z największych w kraju. Można tu przepaść z kretesem na pół dnia.

Ruszam w stronę serca miasta, czyli placu Katedralnego. Po drodze mam wrażenie, jakbym oglądała szybko przewijającą się wstecz rolkę historycznego filmu. W przyspieszonym tempie cofam się w przeszłość - od współczesności do średniowiecza. Wspólnym mianownikiem tutejszej architektury jest ceglasta czerwień fasad dekoracyjnie poprzecinanych symetrycznymi białymi liniami.

Rozkwit miasta zaczął się w VII w., kiedy angielski misjonarz Willibrood założył klasztor Benedyktynów, wybudował kościół i w 690 r. został pierwszym biskupem. Dzięki temu stało się ono religijnym centrum, z którego prowadzono misje chrześcijańskie do pobliskiej pogańskiej Fryzji. Imię Willibrooda upamiętnia XIX-wieczny neogotycki kościół z witrażami i rzeźbami przedstawiającymi sceny z życia świętego. Utrecht był księstwem biskupim i najważniejszym miastem północnych Niderlandów aż do XVI w.

***

Stojąc przed katedrą pod wezwaniem św. Marcina, przenoszę się w środek wieków średnich. Pierwotnie na placu Katedralnym wznosiły się dwa inne niezachowane kościoły zbudowane w VII w. przez pierwszego biskupa Utrechtu. Obecną katedrę (Domkerk) budowano od połowy XIII do XVI w., wzorując się na gotyku francuskim i katedrze kolońskiej. Patrząc na Domkerk, mam dziwne wrażenie - jest, a zarazem, jakby jej nie było, czy raczej jakby częściowo nakryła ją gigantyczna czapka niewidka. Zastanawiam się, dlaczego wieżę katedry oddziela od jej korpusu kawał pustej przestrzeni? Czyżby reformacja przerwała pracę budowniczych? Zagadkę wyjaśniają rozstawione obok plansze informacyjne ze szkicami świątyni. W miejscu pustej przestrzeni wznosiła się kiedyś główna nawa, ale w 1674 r. zawaliła się podczas straszliwej burzy i huraganu (ucierpiało pół miasta). Wtedy to zniknęło środkowe 50 m katedry z pierwotnych 99 m. Zburzonej części nigdy już nie odbudowano. Katedra ścieśniła się więc do 1/3 dawnej objętości - od strony prezbiterium. Z zewnątrz i wewnątrz klasyczny strzelisty gotyk. Piękne witraże z czterema ewangelistami i postaciami ze Starego Testamentu są już dużo późniejsze, pochodzą z lat 20. XX wieku.

Jej osamotniona trzypoziomowa gotycka wieża ma 112 m wysokości (najwyższa wieża kościelna w Holandii). Pnę się na ten Mount Everest po 465 stopniach. Z góry roztacza się wspaniały widok na cały Utrecht i okolicę. Co kwadrans dzwony na wieży wydzwaniają inną melodię. Nie bez powodu o Utrechcie mówi się, że jest miastem dzwonów - jest ich ponad 100, w tym 20 średniowiecznych. Katedra to centralny punkt tzw. krzyża kościołów, który zaplanował w XI w. biskup Bernulfus (Bernold). Na ramionach krzyża wybudowano kościoły św. św. Piotra, Jana, Pawła i Marii. Koniecznie trzeba zajrzeć do św. Piotra, jednego z najstarszych w kraju. Zbudowano go z czerwonego piaskowca w latach 1040-48. W jego wnętrzu spoczywa biskup Bernold. Jest tu także mała wystawa poświęcona śladom Rzymian w Utrechcie odkrytym podczas wykopalisk.

***

Rzymskie miasto w I w. n.e. zajmowało przestrzeń dzisiejszego placu Katedralnego. Zresztą nazwa Utrecht pochodzi od łacińskiego słowa Traiectum (potem Ultraiectum skrócone na Utrecht) oznaczającego bród rzeki - Dolny Ren zmienił bieg i znalazł się poza miastem. Na rubieżach północnego imperium Rzymianie rozbili obozowisko, a potem wznieśli fortyfikacje i osiedlili się. Długo tu nie zabawili, bo dwa wieki później wyparły ich plemiona germańskie, a te z kolei Frankowie w VI w.

Rzymian wypatruję na placu na próżno, ale za to nie brakuje rowerzystów jadących w spacerowym tempie. Rowerzyści to w Holandii widok powszedni, jednak tym razem mnie zdziwili - kolejny pedałuje z olbrzymim bukietem. Okazuje się, że dziś (jak zawsze w sobotę) odbywa się targ kwiatowy przed kościołem św. Jana (Janskerk), no i widać to rytuał, aby wrócić do domu ze snopem kwiatów. Mam wrażenie, że ukochanymi kwiatami utrechtczyków są vangoghowskie słoneczniki. Choć tak naprawdę znanym, pochodzącym stąd malarzem był Gerhard van Honthorst, ceniony caravaggionista, który po powrocie z Italii założył tu w XVII w. szkołę malarską (jego obrazy obejrzymy w Centraal Museum).

***

Od placu Katedralnego dwa kroki do starego budynku uniwersytetu, który dziś pełni funkcje reprezentacyjne - tu m.in. odbywają się inauguracje roku akademickiego, odkąd wielki kampus uniwersytecki Uithof przeniósł się do wschodniej części miasta. Mottem uniwersytetu (powstał w 1636 r.) jest łacińska maksyma Sol iustitiae illustra nos (Niech nas oświeca słońce praworządności). Przed XIX-wieczną fasadą na wchodzących patrzy z wysokiego pomnika hr. Jan van Nassau, brat Wilhelma Orańskiego. To on podpisał w 1579 r. unię utrechcką w sali, która dziś pełni funkcję audytorium, a pierwotnie była miejscem elekcji biskupów - w ukrytym od tyłu średniowiecznym skrzydle, w którym kiedyś mieścił się przykatedralny klasztor. Unię, do której przystąpiło siedem północnych niderlandzkich prowincji, uważa się za początek zjednoczenia Holandii.

***

Od katedry i uniwersytetu rozpoczyna się tzw. dzielnica muzeów otoczona ramionami dwóch kanałów - Starego (Oude Gracht) i Nowego (Nieuwe Gracht). Utrechckie kanały zasługują na osobną uwagę, bo różnią się od amsterdamskich czy haskich. Są świetnie rozplanowane (łatwo znaleźć przejście na drugi brzeg) i mają wyznaczone trakty spacerowe po obu stronach. Szczególnie malowniczy jest Stary Kanał. Woda znacznie się tu obniżyła, więc powstał na nim dwupoziomowy pasaż. Na wysokości ulicy rozsiadły się kawiarnie i galerie sztuki. A niżej, tuż nad wodą, ciekawscy zaglądają do okien piwnic, w których najczęściej mieszczą się restauracyjne kuchnie. Warto odbić od Oude Gracht parę kroków w bok i pospacerować w plątaninie wąskich uliczek starówki z mnóstwem intrygujących sklepików. Nowy Kanał, wbrew nazwie, jest równie stary, bo XIV-wieczny. Najciekawszym budynkiem jest XVI-wieczna rezydencja papieska zbudowana przez wywodzącego się z Utrechtu papieża Adriana (Hadriana) VI.

Południowe krańce obu kanałów od południa zamyka trzeci wielki kanał - Singel - koliście otaczający całe miasto, wytyczony na linii dawnych murów obronnych. Zachowały się nad nim malownicze pozostałości trzech fortów należące do XIX-wiecznej linii obronnej De Nieuve Hollandse Waterlinie.

W pobliżu katedry, w dawnym kościele Buurkerkhof, zwiedzam Muzeum Zegarów i Katarynek (National Museum van Speelklok tot Pierement) z imponującą kolekcją zegarów, pozytywek, pianoli, katarynek, poczynając od XVIII w. Wszystko działa - na jednej z pozytywek w rytm melodii Japonka zalotnie kręci parasolką, na innej czarny dżentelmen nonszalancko zaciąga się cygarem.

Nad Starym Kanałem ulokowało się Muzeum Aborygenów (bilet 5 euro, http://www.aamu.nl ) - jedyne takie w Europie. Pozornie abstrakcyjne obrazy kryją wiele symbolicznych znaczeń.

Skręcając w stronę Nowego Kanału, dochodzę do Museum Catharijneconvent mieszczącego się w śnieżnobiałym poklasztornym budynku św. Katarzyny Aleksandryjskiej (klasztor i kościół należały kiedyś do karmelitów, którzy prowadzili tutaj szpital). Budynek pochodzi z XVI w., ale w XIX w. nadano mu neogotycki wystrój. Wnętrze kryje bogatą kolekcję średniowiecznej sztuki sakralnej: manuskrypty, złote i srebrne naczynia liturgiczne, malarstwo ołtarzowe.

Kierując się na wschód, docieram do Holenderskiego Muzeum Kolejnictwa (Nederlands Spoorwegmuseum) we wnętrzu i na peronach nieczynnego XIX-wiecznego dworca Maliebaan (otwarty w 1874 r., zamknięty w 1939). Hala dworcowa wygląda jak żywcem przeniesiona z czasów początku kolei europejskich, a na peronach "czekają" na podróżnych stare lokomotywy i wagony.

W środkowej części dzielnicy muzeów uwagę przyciąga niewielki, ale malowniczy ogród Pandhof Sinte Marie z kolekcją roślin i duża rezydencja zwana Domem Niemieckim. Od XIV w. mieszkali tu książęta niemieccy, zatrzymywały się także koronowane głowy, m.in. w cesarz Karol V (XVI w.), Ludwik Napoleon, król Niderlandów, brat Napoleona Bonaparte, który ulokował tu szpital wojskowy. Od 1999 r. w odnowionym kompleksie mieści się luksusowy Grand Hotel Karel V.

Na południowym skraju Museum Quarter dochodzę do ulicy Agnietenstraat, przy której stoi rząd parterowych domków wybudowanych dla biednych przez bogatych mieszczan. Podobne domy między XIV a XVIII w. fundowano też w innych miastach Holandii, ale jedynie utrechckie mają zabudowę szeregową, a nie rozplanowaną wokół dziedzińca. Po drugiej stronie tej ulicy mieści się Centraal Museum (wstęp 8 euro, http://www.centraalmuseum.nl ) - jedno z najstarszych muzeów miejskich w Holandii. Ma różnorodne i bogate zbiory sztuki holenderskiej. Jego największą chlubą jest kolekcja mebli Gerritta Thomasa Rietvelda, projektanta i architekta, współtwórcy słynnej grupy De Stijl, która zrewolucjonizowała europejską sztukę XX w. Wśród foteli i krzeseł z lat 20. i 30, główne miejsce zajmuje "Czerwono-niebieski fotel", pokazowy mebel De Stijl.

***

Na deser zostawiłam sobie wizytę w słynnym Rietveld Schröderhuis - domu zaprojektowanym i zbudowanym przez Rietvelda w 1924 r., który jako ikona modernistycznej architektury i manifest artystyczny grupy De Stijl od 2000 r. znajduje się na liście kulturowego dziedzictwa UNESCO. Dom stoi we wschodniej części miasta przy Prins Hendriklaan 50 (dojazd autobusem nr 4, w Centraal Museum trzeba zarezerwować udział w grupowym zwiedzaniu, cena 16 euro). Wygląda jak biały piętrowy klocek lub abstrakcyjny obraz Pieta Mondriana (współtwórcy Grupy De Stjil) wzbogacony o trzeci wymiar. Rietveld zaprojektował go na zamówienie An Schröder-Schräder, znanej dekoratorki wnętrz (mieszkała w nim do śmierci w 1985 r.). Jest skrajnie ascetyczny w formie opartej na geometrii linii poziomych i pionowych przecinających się pod kątem prostym. Jedyny element dekoracyjny wprowadza gra czystych kolorów: czerwonego, żółtego i niebieskiego na tle bieli, szarości i czerni. Wszystkie meble zostały zaprojektowane według tych samych zasad. Na piętrze przestrzeń można różnie modelować dzięki przesuwanym ścianom, a w tzw. znikającym narożniku po otwarciu okien całkowicie znika kąt prosty. Rietveld Schröderhuis do dziś jest świadectwem rewolucyjnego myślenia w architekturze.

Dojazd pociągiem z Amsterdamu - 6,10 euro, najtańsze noclegi w schroniskach, np. Strowis w centrum miasta

http://www.strowis.nl

W sieci

http://www.holland.com

http://www.utrecht.nl

http://www.hetnet.nl

http://www.domkerk.nl - katedra

http://www.filmfestival.nl - Festiwal Filmu Holenderskiego

Więcej o: