Pompeje założono w VIII w. przed Chrystusem. Były przystanią dla żeglarzy greckich i fenickich. Najeżdżane przez Etrusków i Greków, w końcu przeszły w ręce Rzymian, stając się ważnym centrum kulturalnym i handlowym. Położone 25 km od Neapolu, u wschodnich podnóży Wezuwiusza codziennie przyciągają rzesze turystów. Miasto martwe, a jednak w jakiś sposób wciąż żywe.
Wykopaliska można zwiedzać codziennie od 9 do zachodu słońca. Dołączam do grupy turystów anglojęzycznych. Po chwili zjawia się przewodnik Sergio, Włoch po czterdziestce, w dżinsach, koszuli z długim rękawem (40 stopni w cieniu!), długie włosy zebrane w koński ogon. Jestem rozczarowana, bo tak bardzo nie pasuje do miejsca. Pyta, kto mówi po włosku. Podnoszę rękę jako... jedyna. Sergio opowiada więc najpierw po włosku dla mnie (grupa się nudzi), potem dla pozostałych po angielsku (słucham jeszcze raz). To prawdziwy gawędziarz, dzieli się z nami tysiącem ciekawostek.
Sergio namawia nas do kupienia wody - czeka nas kilkugodzinne zwiedzanie. Słuchamy jego rady, choć słono przepłacamy - po raz kolejny stwierdzam, że lir włoski był przyjacielem turystów, natomiast euro ich nie lubi.
Pamiętam 24 sierpnia 79 r. n.e. Wtedy też było tak gorąco. Wezuwiusz ostrzegał nas już kilka dni wcześniej, ale większość mieszkańców prawie 20- tysięcznego miasta to zignorowała.
Wchodzimy przez Porta Marina (Brama Morska), najlepiej zachowaną z ośmiu bram w murach miasta. To przez nią wchodzili przybywający od strony morza. Dochodzimy do Forum, przy końcu Via Marina, wielkiego prostokątnego placu, wokół którego stały główne budynki publiczne. Tutaj odbywały się najważniejsze uroczystości, spektakle i zabawy. Teraz stoimy tu tylko my (kilkanaście osób) i panuje cisza przerywana tylko opowieściami Sergio.
Moje miasto było gwarne i ruchliwe. Na Forum spotykali się kupcy, bankierzy, sprzedawcy i próżniacy spędzający tam cały dzień. Była tam świątynia Apollina, macellum (targ) i liczne sklepy. Bywałam tam często. Godzinami mogłam wpatrywać się w wizerunki Apolla i Diany, bawić się tam z rówieśnikami, choć często przeganiali nas dorośli.
Pompeje zostały pogrzebane w 79 r. n.e. pod siedmiometrowym całunem popiołów i lawy wyrzuconych przez Wezuwiusza. Erupcja była gwałtowna i unicestwiła wszystkie formy życia u stóp wulkanu. Pliniusz Młodszy pisał w listach do historyka Tacyta o ogromnej kolumnie popiołów i gazów, pyłów wulkanicznych i pumeksu, która zwaliła się na miasto.
24 sierpnia wszystko było gotowe do wystawienia sztuki Plauta ,,Casina". Wielu moich sąsiadów zmierzało do amfiteatru, by ją obejrzeć. Tego wieczoru reżyserem był jednak Wezuwiusz. Tragedie nas nie omijały. W 63 r. n.e. Pompeje zniszczyło gwałtowne trzęsienie ziemi. Ale szybko powstały z gruzów, odbudowane i jeszcze bardziej okazałe. W 79 r. było inaczej - Wezuwiusz nie dał nam żadnej szansy...
Przez wieki ignorowano zastygłe pod popiołami Pompeje. Wykopaliska zapoczątkował w XVIII w. król Neapolu Karol Burboński. Prace nabrały tempa dopiero po zjednoczeniu Włoch (po 1861 r.) i są prowadzone do dziś. Dopiero w XX w. zaczęto myśleć o ochronie odkrytych zabytków.
Oglądamy zachowane domy i ulice. Przechodzimy obok warsztatów rzemieślniczych i sklepów. Na ścianach napisy z kampanii wyborczych. Deszcz z popiołów, który Pompeje zabił, jednocześnie uratował je od nadmiernych zniszczeń. Patrząc na pozostałości domów, mam wrażenie, że za chwilę w progu pojawią się ich mieszkańcy. Domy najbogatszych rodzin znajdują się wzdłuż ulic Terme i Fortuna. Zachowała się część ścian, a nawet dekoracje. Schronienie przed upałem znajdujemy w okazałej luksusowej willi zamożnych kupców Aulo Vettio Conviva i Aulo Vettio Restituto. Musieli mieć zamiłowanie do fresków i malowideł. Obrazy przedstawiają mieszkańców podczas winobrania, na wyścigach zaprzęgów, na targu. Imponujący jest ogród z roślinami i oczkiem wodnym.
Przechodzimy do (jak twierdzi Sergio) najładniejszego i najobszerniejszego domu w Pompejach - Domu Fauna. Przy wejściu wita nas mozaika "Ave". Na dziedzińcu zwraca uwagę statuetka Fauna tańczącego (kopia, oryginał w muzeum narodowym w Neapolu). Wkoło wiele pięknych mozaik. Pytam Sergia, skąd pochodzą nazwy domów w Pompejach. Wyjaśnia, że niektóre od nazwisk rodu, inne nadano w trakcie ich odkrywania, np. Dom Fauna od posągu, Dom Sadu od malowideł cytryn, fig i wiśni, a Dom Chirurga od znalezionych w przedsionku narzędzi chirurgicznych.
Przystajemy przed Domem Poety Tragicznego. Wita nas mozaika "Cave canem" przedstawiająca psa uwiązanego na łańcuchu (dzisiejsze "Uwaga: zły pies!").
Często bywałam z moim rodzeństwem w Domu Fauna, gdzie bawiliśmy się z dziećmi. Dorośli odwiedzali termy - kobiety szły do sekcji żeńskiej, mężczyźni do swojej. Wieczorem chodzili do jednego z dwóch teatrów. My woleliśmy ćwiczenia gimnastyczne. Zawiązaliśmy stowarzyszenie Juventus Poppeiana (Młodzież Poppei) i ćwiczyliśmy razem na placu Amfiteatru. W dniu wybuchu wielu z nas było właśnie w palestrze.
To, co możemy oglądać, to zaledwie ok. trzech piątych miasta. Do tej pory odkryto okolice portu i wille wiejskie (najsławniejsza jest Villa dei Misteri, Willa Tajemnic). Wiele szkód wyrządziło trzęsienie ziemi w 1980 r.
Pompeje to nie tylko domy zamożnych patrycjuszy. Sergio prowadzi nas do Pistrinum, gdzie wyrabiano pieczywo. Zachowały się kamienie młyńskie, stoły, na których wyrabiano chleb, oraz piec.
Przechodzimy do Antiquarium podzielonego na cztery sale. Znajdują się tu wyroby ceramiczne, terakota, małe rzeźby. W jednej z sal oglądamy odlewy gipsowe ofiar erupcji - jesteśmy w miejscu, gdzie zginęło kilkanaście tysięcy osób. Cały czas towarzyszą nam psy, jest ich w Pompejach mnóstwo.
Czas wracać do Neapolu. Spędziłam w Pompejach kilka godzin. Czy była to kolejna wizyta, czy powrót do znanego mi już miejsca?
http://www.starozytny-rzym.info/pompeje.html