Po Wenecji można chodzić bez planu lub według różnych tras: tropem architektury kościelnej lub pałacowej, Goethego czy Taine'a, ze "Znakiem wodnym" Brodskiego w ręce, śladem Iwaszkiewicza albo Herlinga-Grudzińskiego. Miłośnicy malarstwa mają do wyboru rozmaite ścieżki, np. Giovanniego Belliniego, którego obrazy wiszą w ośmiu kościołach i trzech muzeach. Albo Tycjana, Veronesa, Tintoretta... Mariaż sztuki z miastem (które w całości jest wspaniałym muzeum) to okazja, by na znane miejsca spojrzeć w nowy sposób. Przed ekspansją sztuki broni się tylko plac św. Marka z Bazyliką i Piazzetta z Pałacem Dożów. Poza tym wszędzie pełno artystów i ich dzieł, nawet w starych kościołach.
Zaraz po wyjściu z dworca przybysze stają zwykle w zachwycie, patrząc na Wielki Kanał, kościół San Simeon Piccolo na przeciwnym brzegu i marmurowy łuk mostu Scalzi po lewej stronie. Teraz przed stazione stoi czarna sześciometrowa wieża o średnicy 10 metrów. We wnętrzu kryje pięćset twarzy Mony Lisy. Do wieży można wejść i przy dźwiękach kosmicznej muzyki patrzeć na wielokrotny portret tajemniczej damy namalowanej przez Leonarda da Vinci. George Pusenkoff, Rosjanin mieszkający w Kolonii, przeniósł jej wizerunek w uproszczonej komputerowej wersji na aluminiowe tło w odcieniach tęczy. Swój projekt nazwał "Mona Lisa goes space". Zdigitalizowana przez niego ikona sztuki rzeczywiście powędrowała w przestrzeń trzy miesiące temu z kosmonautą Roberto Vittorim.
Jeśli spod dworca Venezia Santa Lucia wyruszymy vaporettem (przystanek Ferrovia) w kurs po Canal Grande, zobaczymy, że sztuka wdarła się do pałaców i kościołów. Już dwa przystanki dalej (San Marcuola) w głównym weneckim trakcie wodnym przegląda się Fondaco dei Turchi, czyli Skład Turków. W okazałym średniowiecznym gmachu (XIII w., styl weneto-bizantyjski) kupcy ze Wschodu magazynowali swoje towary. W końcu XIX w. nad jego opłakanym stanem lamentował Ruskin - widział mury pozbawione ozdobnych marmurowych płyt i wyrwy sztukowane cegłą. Gabriel d'Annunzio pisał, że pałac jest "podobny do portyku ocalałego ze zrujnowanego meczetu". Dziś mieści się tutaj Muzeum Historii Naturalnej. Niedawno budynek odnowiono, biały kamień istryjski lśni jak nowy. Na czas Biennale okna Fondaco zaludniły twarze wyznawców islamu - to turecki artysta Ismail Acar zrealizował projekt "Sułtani w Wenecji". Obrazy przedstawiające muzułmańskich władców w turbanach, kosookich młodzieńców, brodatych wojowników, wezyrów oraz ich powabne wybranki zostały wielokrotnie powiększone. Ze szczytów wież z obu stron flankujących gmach patrzą na nas ogromne orientalne oczy.
Wzdłuż odwróconego "S" Canal Grande turystę prowadzi do celu dwadzieścia kolejnych twarzy, które zgodzili się wywiesić na swoich rezydencjach właściciele palazzi. Ostatnim punktem sułtańskiego projektu jest - tuż przy Moście Akademii - wystawa w Palazzo Cavalli Franchetti, gdzie Ismail Acar pokazuje wielkie fotografie detali uzbrojenia i biżuterii wschodniej oraz gigantyczne płótna przedstawiające wojsko. Można tu też obejrzeć oniryczny film o młodym sułtanie biegającym po ulicach Stambułu i Wenecji - obrazy miast nakładają się na siebie, a wody Złotego Rogu i Laguny Weneckiej wzajemnie się przenikają.
Ten sam okazały pałac (należał do arcyksięcia austriackiego Fryderyka, który tu zmarł w 1836 r.) gości na piętrze wystawę z Ameryki Południowej. To okazja, by zajrzeć do środka, zobaczyć bogato dekorowaną klatkę schodową i pyszne sale. Pod sufitami z malowanych belek wiszą kandelabry z tysięcy kwiatów ze słynnego szkła z Murano. W pałacu łatwo o zawrót głowy - kolejne pokoje wypełniają dzieła artystów z Boliwii, Chile, Dominikany, Kolumbii, Kuby, Salwadoru, Gwatemali i Peru. Wielkie okna zaklejone fotografiami, sztuka zajęła też podłogi. Jedną z nich Cecilia Paredes z Kostaryki zasłała kilkoma metrami jedwabiu, na którym ułożyła setki wielobarwnych ptasich piór - powstał "Płaszcz ceremonialny".
Most Akademii (Ponte dell'Accademia) jest najmłodszą z trzech konstrukcji spinających miasto rozcięte przez Canal Grande. Kamienny Scalzi w pobliżu dworca nazwę zawdzięcza sąsiedztwu XVII-wiecznego kościoła karmelitów bosych (scalzi znaczy bosi) Santa Maria di Nazareth. W połowie długości kanału wybudowano Rialto, jeden z symboli Wenecji. Powstał w końcu XVI w. według projektu Antonia da Ponte w miejscu dawnego drewnianego mostu zwodzonego. Ponte dell'Accademia wybudowano po wojnie z drewna w miejscu dawnej konstrukcji żelaznej. Nazwę zapożycza od pobliskiego muzeum Gallerie dell'Accademia z bogatą kolekcją obrazów pochodzących głównie z weneckich świątyń. Patrick Mimran wywiesił na nim baner z hasłem: "Sztuka nie musi być brzydka, żeby wyglądała inteligentnie". W mieście wszechogarniającego zachwytu, które co dwa lata sprasza z całego świata twórców w większości ignorujących tradycyjne pojęcia piękna i harmonii, ten napis nabiera szczególnego znaczenia.
Z zawojowanym przez wystawy biennalowe Palazzo Cavalli Franchetti sąsiaduje Palazzo Barbaro - nie uczestniczy w Biennale, ale jest bardzo zasłużony dla sztuki. Robert Browning na wieczorach literackich czytał tu swoje wiersze, Henry James pisał "Autografy Jeffreya Asperna" i umieścił akcję "Skrzydeł gołębicy". A Claude Monet miał tu pracownię. Cofając się o dwa pałace, trafimy do Palazzo Giustinian Lolin, gdzie rozgościły się ekspozycje z Iranu, Afganistanu, Turcji oraz Ukrainy.
Czterokilometrowy Canal Grande, zwany przez mieszkańców Canalazzo, wpada do Basenu św. Marka. W tym miejscu mamy do wyboru: zmianę kursu tramwajem wodnym na długi spacer nabrzeżem albo skręt w prawo, do placu św. Marka. Jeśli chcemy kontynuować trasę biennalową, Molo poprowadzi nas aż do Giardini (Ogrodów) z narodowymi pawilonami. Zanim tam dotrzemy, miniemy Most Westchnień (Ponte dei Sospiri, dzieło da Ponte) łączący Pałac Dożów z eleganckim Palazzo delle Prigioni, w którym rozgościła się wystawa z Tajwanu. Nieco dalej przy promenadzie stoi kościół Santa Maria della Visitazione, zwany La Pieta. Przygarnął on wystawę malarstwa z Maroka, ale znacznie ciekawszy jest sam budynek, związany z najbardziej znanym weneckim kompozytorem - Antonio Vivaldim. Jak głosi napis na murze świątyni, swą doskonałą akustykę gmach zawdzięcza "genialnej intuicji i szczęśliwym radom" rudego księdza. Obok mieści się dawne Ospedale della Pieta, czyli sierociniec; tu Vivaldi uczył gry na skrzypcach dziewczęta z żeńskiej orkiestry. Dziś Ospedale jest hotelem Metropole. Jeśli kogoś interesuje twórca "Czterech pór roku", powinien na chwilę zboczyć z prostej drogi biennalowej. Druga uliczka za La Pieta - Calle del Dose - prowadzi do placu Bandiera e Moro z kościołem San Giovanni in Bragora. Tu ochrzczono Vivaldiego w 1678 r., o czym informuje tablica na fasadzie. A w środku warto zobaczyć "Chrzest Chrystusa" Cimy da Conegliano.
Po powrocie na promenadę trzeba przejść jeszcze raz taki dystans jak od San Marco do La Pieta, by dotrzeć do Arsenału. Wejście dla statków wyznaczają okazałe baszty, a zwiedzających kierują do kas czerwone słupki reklamujące Biennale. W średniowieczu Arsenał był największym przedsiębiorstwem chrześcijańskiego świata - 16 tys. robotników budowało większe i mniejsze jednostki pływające, na których opierała się handlowa potęga Serenissimy. Teraz część terenów dawnych stoczni miasto użycza sztuce. Przy okazji można zobaczyć potężne, dziś puste, doki. W ogromnej hali Tana, gdzie splatano liny okrętowe, urządzono wielką wystawę - około 50 młodych twórców i grup artystycznych wybranych przez Rosę Martinez uczestniczy w pokazie zatytułowanym "Zawsze trochę dalej". Niektóre prace stoją na wolnym powietrzu, np. wielkie papugi z wmontowanymi w brzuchy aparatami telefonicznymi (Sergio Vega). Znajduje się tu także tymczasowy pawilon chiński zajmujący jedną z hal oraz spory trawnik, na którym z ogromnych bambusów wybudowano konstrukcję w kształcie fali.
Dalej już tylko Giardini i 29 pawilonów z ekspozycjami narodowymi, od Austrii do Wenezueli. Z daleka wejście do Ogrodów wyznacza dziwny obelisk ustawiony blisko brzegu - "Morze wertykalne" Fabrizio Plessiego. We wnętrzu 40-metrowej konstrukcji wycelowanej w niebo płynie - a może jest tylko wyświetlany - niebieskawy płomień, najlepiej wyglądający nocą.
Nie wystarczy trzymać się zygzakowatej linii Canal Grande, by zobaczyć prace artystów wkomponowane w "kamienie Wenecji". Trzeba pokluczyć po wąskich ulicach, błądzić, szukać drogi przez dziesiątki mostków, czyli robić to, co na wakacjach najprzyjemniejsze. Tylko spacerując ruchem konika szachowego, trafimy do wolnych od zgiełku rejonów, np. do konwentu franciszkańskiego San Francesco della Vigna (dzielnica Castello), gdzie zainstalowała się wystawa z Tajlandii. W gotyckim zespole klasztornym można zobaczyć cenne stare obrazy, w tym "Madonnę z Dzieciątkiem i świętymi" Belliniego, a w krużgankach - buddyjską z ducha, pośmiertną wystawę Montien Boonma oraz filmy zrealizowane w szpitalnej kostnicy przez Arayę Rasdjarmrearnsook.
Z kolei w dzielnicy Dorsoduro świąteczny czas Biennale otwiera przed turystą drzwi Collegio Armeno (Kolegium Ormiańskie) w Palazzo Zenobio. Jego sale zdobią malowane perspektywy architektoniczne dające złudzenie przestrzeni. Wśród pulchnych amorków i reliefowych medalionów wiją się złocone girlandy. W takich dekoracjach są prezentowane prace artystów z Armenii, w tym zdjęcia i wideoinstalacje. Kilkanaście kroków dalej mamy kościół karmelitów Santa Maria del Carmelo, z podwójnym wejściem - od Campo dei Carmini i od Campo Santa Margherita. Z przechowywanych tu kilku cennych obrazów wyróżnia się "Apoteoza św. Mikołaja" Lorenzo Lotto. Święty został przedstawiony w niebieskiej, a nie - oczywistej dla nas - czerwonej szacie. U jego stóp rozpościera się krajobraz przypominający jedno z najbardziej znanych weneckich płócien - "Burzę" Giorgiona pokazywaną w Akademii.
Wystawy poza Giardini i Arsenałem mają kilka zalet. Pozwalają poznać ciekawe zabytki, mniej znane niż obowiązkowy plac św. Marka, i to skonfrontowane ze współczesną twórczością. Pokazywana tam sztuka pochodzi z krajów, które od niedawna uczestniczą w Biennale, a nawet - dopiero na nim debiutują. I, co w kosztownej Wenecji jest nie bez znaczenia, prezentacje w kościołach i pałacach są bezpłatne.
Bilety na 51. Biennale Sztuki (Giardini i Arsenał, do 6 listopada) - 15 euro, Pałac Dożów, Museo Correr, Biblioteka św. Marka, Muzeum Archeologiczne - 11, ważny 3 miesiące, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Ca' Pesaro (w tym kolekcja sztuki orientalnej) - 5,5, Gallerie dell'Accademia - 6,5, kolekcja Peggy Guggenheim w Palazzo Venier dei Leoni - 10
http://www.museiciviciveneziani.it