Linie lotnicze wciąż nie otrząsnęły się ze skutków pandemii koronawirusa, a wojna w Ukrainie przyniosła im kolejne problemy. Funkcjonowania nie ułatwia również nowy podatek na Węgrzech, który obciążył między innymi tanie linie lotnicze Ryanair. Przewoźnik już zdążył wysłać do pasażerów informację o dodatkowych opłatach za loty.
Jak poinformowała strona Fly4free, pasażerowie taniej linii Ryanair, którzy po 1 lipca wylatują z Budapesztu, otrzymali od przewoźnika informację, że ich karty zostaną obciążone dodatkową kwotą. Będzie wynosiła 10 euro (ok. 46 zł) w przypadku lotów do krajów europejskich i 25 euro (ok. 115 zł) poza terenem Europy.
Przeczytaj więcej na stronie głównej Gazeta.pl.
Węgierski minister rozwoju gospodarczego Marton Nagy poinformował o skierowaniu wniosku do urzędu antymonopolowego o zbadanie polityki cenowej Ryanaira, jej zgodności z europejskim prawem i ewentualne ukaranie antykonsumenckich praktyk.
Rząd Węgier uważa to za niedopuszczalne i zdecydowanie potępia fakt, że Ryanair przenosi na podróżnych dodatkowy podatek od zysków
- czytamy na Twitterze Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego.
Marton Nagy, węgierski minister rozwoju gospodarczego, poinformował na konferencji prasowej w Budapeszcie, że podatek lotniczy wejdzie w życie w 2023 roku. Nową opłatą będą objęci wszyscy pasażerowie odlatujący z węgierskich portów lotniczych. Wysokość lotniczego podatku ma wynieść od 10 do nawet 15 euro, czyli od 45 do 70 zł. Łącznie do węgierskiego budżetu z lotniczej daniny ma wpłynąć 30 miliardów forintów, co daje około 350 mln złotych.