Na szczęście w pensjonatach, prywatnych kwaterach i hotelach coraz częściej możemy się zatrzymać z naszym psem czy kotem. Niektóre hotele mają nawet specjalne, nieco droższe pokoje dla takich gości. Coraz więcej jest też restauracji i barów, w których możemy zjeść bez konieczności rozstawania się ze zwierzakami. Jest to oczywiście efekt walki o klienta i tak się musiało skończyć, bo w Polsce jest chyba najwięcej psów i kotów w Europie. Jest gorzej, gdy ruszamy na wakacje samochodem. Ktoś, kto nigdy nie przyzwyczajał (najlepiej od małego) psiaka do takiego sposobu podróżowania, lepiej niech nie rusza na długą wyprawę, bo skończy się to męką dla obu stron. Oswajanie naszego milusińskiego z jazdą najlepiej zacząć od kilkukilometrowych wycieczek połączonych np. ze spacerem. Czasami wystarczy tydzień, by zwierzak zamienił się w prawdziwego wielbiciela motoryzacji. Niektórzy stosują leki przeciw chorobie lokomocyjnej, np. aviomarin, ale lepiej nie robić tego na własną rękę, tylko skonsultować się z lekarzem weterynarii. Z przewozem kotów nie powinno być problemu, gdyż większość z nich może bezpiecznie podróżować w klatkach transportowych, które można kupić niemal w każdym sklepie zoologicznym. Gorzej z dużymi psami - nawet najspokojniejsze nie powinny jechać luzem. Po pierwsze, dlatego że pies może gwałtownie zareagować na coś, co zobaczy lub zwęszy w trakcie podróży i wtedy wyląduje między nami a kierownicą. A po drugie, dlatego że gdy gwałtownie zahamujemy (a to się często zdarza na polskich drogach), psiak może wylecieć przez przednią szybę. Najprościej jest zapiąć psa pasami. Oczywiście nie takimi jak dla ludzi, ale specjalnymi szelkami, które się do tych pasów dopina (do kupienia niemal wszędzie). Szczerze je polecam.
Na koniec chcę wszystkim przypomnieć, żeby podróżowali z lekko uchylonym oknem - dla zwierzaków niebezpieczne jest zarówno przegrzanie, jak i przeziębienie. Trzeba wziąć wodę do picia i nie karmić naszych podopiecznych przed wyjazdem. Jeżeli parkujemy samochód i musimy zostawić w nim zwierzaka (czego lepiej nie robić), pamiętajmy, by nie zostawiać go samego na długo, a pojazd postawić w cieniu. Nagrzany samochód jest jak piekarnik, a psy i koty są o wiele wrażliwsze na przegrzanie niż my (przegrzanych psów często nie udaje się uratować). Poza tym gdyby na coś takiego trafił policjant, to ma prawo wybić okno w celu uwolnienia zwierzaka, a nas na pewno ukarze mandatem.