W lipcu teatr w Awinionie jest wszechobecny. Aktorzy i muzycy występują na wszystkich scenach, placach i ulicach. Na 59. Festival d'Avignon można jeszcze zdążyć. Zaczął się tydzień temu i potrwa do 27 lipca. Tegoroczną gwiazdą jest Jan Fabre z Belgii, twórca głośnych spektakli "Jestem krwią" i "Historii łez", które przypomina tu raz jeszcze, obok dwóch premier. Fabre zajmuje się także sztukami wizualnymi (największy rozgłos przyniosły mu kolaże z opancerzonych owadów). Organizatorzy namówili go więc przy okazji na retrospektywną wystawę - z rzeźbami, rysunkami i filmami od roku 1978.
Thomas Ostermeier, dyrektor berlińskiej Schaubühne i postać nr 1 ubiegłorocznego festiwalu, pokazuje inscenizację pierwszej sztuki Sarah Kane "Zbombardowani". Romeo Castellucci z Włoch, twórca kompanii Societas Raffaello Sanzio, w spektaklach "Cycle de la Tragedia Endogonidia" uznaje tragedię grecką za przeżytek i szuka formy dla tragizmu naszych czasów. Pracująca w Amsterdamie artystka body art Marina Abramović przedstawia wideoinstalację "Biography Remix", a Krzysztof Warlikowski - spektakl "Krum".
Na główny nurt festiwalu składa się w sumie około 40 przedstawień, ale równolegle trwa uliczny festiwal teatrów alternatywnych - Avignon Public Off. Nastroje zmieniają się więc jak w kalejdoskopie: od dramatu do wesołej arlekinady.
Początek temu szaleństwu dał blisko 60 lat temu wybitny twórca francuskiego teatru JeanVilar. Na pierwszym festiwalu w 1947 r. jego grupa zagrała "Ryszarda II" Szekspira i dwa inne spektakle na dziedzińcu Pałacu Papieskiego. Od tamtej pory Cour d'Honneur jest główną sceną festiwalową z widownią na 2 tys. osób.
Aż trudno uwierzyć, że do XVIII w. miasto nie miało budynku teatralnego z prawdziwego zdarzenia, chociaż grupy aktorów witano zawsze chętnie (w tym Moliera). Pierwszy zbudowano w 1732 r. przy placu Crillon.
Obecnie najważniejszym stałym teatrem jest wzniesiony w XIX w. Teatr Miejski przy placu de'Horloge, z tympanonem ozdobionym twarzą Apolla. Widzów zapraszają - z pomników - Molier i Corneille. Eleganckie wnętrze utrzymane jest we włoskim stylu, zgodnym z operowym charakterem teatru.
Place de'Horloge to centralny punkt miasta i turystyczny deptak, przez który dzień w dzień przetacza się tłum zmierzający do Pałacu Papieskiego i mostu Awiniońskiego. Kiedyś na tym miejscu było starożytne forum (zachowane greckie i galijsko-rzymskie rzeźby można oglądać w Muzeum Lapidarium przy rue de la Republique.) Nazwa placu pochodzi od XV-wiecznej wieży zegarowej ze strzelistymi wieżyczkami - kiedy zegar wydzwania okrągłe godziny, w oknie pojawiają się w figurki dawnych mieszkańców Awinionu.
Obok stoi reprezentacyjny XIX-wieczny ratusz, a po przeciwległej stronie kuszą kafejki i restauracje. Atrakcją tego miejsca jest też karuzela z przełomu XIX/XX w., kręcąca się w niespiesznym rytmie belle epoque . W jej sąsiedztwie malarze sprzedają kolorowe obrazy, a rysownicy proponują portretowe usługi od ręki.
Wracając na teatralny szlak, warto pamiętać o Théâtre des Halles, rezydującym w dawnym klasztorze świętej Klary (rue Noel Biret). To niezwykle romantyczne miejsce. W przyklasztornym kościele w kwietniu 1327 r. Petrarka po raz pierwszy zobaczył ukochaną Laurę, którą opiewał w 366 miłosnych sonetach, pisanych w położonym niedaleko Awinionu Fontaine-de-Vaucluse.
Wszystkie wspaniałości Awinionu, czyli całe historyczne centrum wraz z opasującymi je murami, w 1995 r. wpisano na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Niezwykły charakter nadają miastu właśnie potężne mury. W obecnym kształcie pamiętają w większości XIV w. i papieża Innocentego VI. Od zachodu, czyli od strony Rodanu, są nawet o wiek starsze.
Pierwsze fortyfikacje miał Awinion jeszcze w czasach starożytnych. Stopniowo przesuwano je coraz dalej, bo mieszkańców i domów wciąż przybywało. Kiedyś otaczała je jeszcze fosa - nie ma już po niej śladu, została zasypana. Ale i tak długie na 4,5 km i wysokie na 8 m mury wyglądają imponująco. To jedne z największych średniowiecznych francuskich fortyfikacji. Strzeże ich siedem bram (w średniowieczu było 12 ze zwodzonymi mostami) i 36 wież. Przed wiekami bramy zamykano na noc, dzisiaj stoją otworem przez całą dobę, łącząc stare centrum z nowymi dzielnicami (współczesny Awinion liczy 100 tys. mieszkańców).
Doskonale harmonizują z gotyckim Pałacem Papieskim, najokazalszą budowlą miasta. Stoję na rozżarzonym słońcem placu i przyglądam się tej imponującej fortecy. Nie bez powodu XIV-wieczny historyk opisywał pałac jako najpiękniejszy i najbardziej obwarowany dom na świecie (w czasie rewolucji francuskiej łatwo przeobrażono go w więzienie). Splendoru dodają mu jasne, odbijające słońce mury, a zębate fortyfikacje wymuszają należny respekt.
Z lewej strony, przy katedrze, jego bryła jest surowsza. To część Palais Vieux - Starego Pałacu, wzniesionego na miejscu dawnego Pałacu Biskupiego przez trzeciego papieża Awinionu Benedykta XII - strzeżona przez kwadratową narożną Wieżę Dzwonów. Po prawej stronie wysuwa się do przodu nieco lżejszy Palais Neuf - Nowy Pałac, zbudowany przez następnego papieża Klemensa VI. Drzwi, nad którymi strzelają w górę dwie gotyckie wieżyczki z ostrymi hełmami, zapraszają do wnętrza. Wchodzę między grube mury. Tchną tajemniczością i dają wreszcie trochę ochłody.
Awinion został stolicą chrześcijańskiego świata w 1309 r. (przeniósł ją tu z Watykanu Klemens V, który uszedł z Rzymu przed skonfliktowanymi możnymi rodami) i pozostał nią do 1377 r. W tym okresie panowało w nim siedmiu wywodzących się z Francji papieży. Ostatni, Grzegorz XI, powrócił do Rzymu. Po jego śmierci w Kościele katolickim doszło do wielkiej schizmy i dwuwładzy - papieży w Rzymie i antypapieży w Awinionie. Jedność przywrócił Sobór w Konstancji w 1417 r. i Awinion znów znalazł się pod kontrolą Watykanu.
Wnętrza Pałacu Papieskiego są przestronne i monumentalne. Gotycką architekturę dopełniają freski Matteo Giovanettiego, malowidła innych artystów oraz portrety awiniońskich papieży. Tematy religijne dominują na freskach w Kaplicy św. Jana (sceny z życia św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty), Konsystorza, Kaplicy św. Marcjala, Sali Wielkiej Audiencji (gdzie obradował składający się z 13 sędziów kościelnych Trybunał Świętej Roty). Salę Sokoła ozdabia fresk przedstawiający polowanie z sokołem, a ściany Pokoju Papieskiego pokrywają gęste motywy roślinne, wśród których wypatrzyć można ptaki i wiewiórki. Pogłos kroków i rozmów niesie się echem w wysokich wnętrzach, niemal całkowicie pozbawionych mebli (zniszczonych podczas rewolucji francuskiej).
Wędruję już godzinę. W końcu docieram do obramowanego arkadami wewnętrznego dziedzińca Benedykta XII i mogę popatrzeć na błękitne niebo.
Po chwili jestem z powrotem na pełnym turystów placu Papieskim.
Pnę się po schodach do sąsiedniej katedry Notre Dame-des Doms, z wieży której spogląda okazała figura Matki Boskiej. Rzeźba jest XIX-wieczna, a katedra XII-wieczna. Mimo wielokrotnej przebudowy w ciężkim wnętrzu dominuje styl romański. Uwagę przykuwa tron papieski z białego marmuru pod purpurowym baldachimem, zwany "katedrą", oraz mauzoleum papieża Jana XXII (puste, bo grób sprofanowano podczas rewolucji).
Z tyłu Notre-Dame rozciąga się park Roche des Doms. Można odpocząć na ławce, ale lepiej zejść na mury i popatrzeć na wspaniałą panoramę z szeroko rozlanym Rodanem i mostem Awiniońskim.
Wracam na plac Papieski, by zajrzeć do Petit Palais - Mały Pałac był siedzibą biskupów i arcybiskupów, a dziś znajduje się w nim jedno z najlepszych muzeów z kolekcją obrazów włoskich mistrzów (piękna "Madonna" Botticellego) i Szkoły Awiniońskiej z XIII-XVI w.
Tańczą panowie, tańczą panie... I ja też wykonuję obowiązkowy piruet, by mieć na zdjęciu dowód, że oto stoję na słynnym moście opiewanym przez popularną francuską piosenkę "Sur le pont d'Avignon". Gwałtowne podmuchy gorącego wiatru znad Rodanu szarpią ubranie i rozwiewają włosy. Na moście Awiniońskim, czyli Saint Benezeta, wszyscy fotografują się w tanecznych pląsach. Niektórzy wykonują nawet ryzykowne ewolucje przy wątłej barierce zamykającej urywający się na środku rzeki most, nie bacząc, że za plecami mają przepaść dwukondygnacyjnej kamiennej konstrukcji i głęboką toń.
W XVII w. most został podmyty przez wezbrane wody Rodanu i w połowie zniszczony. I tak już pozostało, chociaż po wcześniejszych kataklizmach i najazdach wielokrotnie go odbudowywano i przez pięć wieków łączył oba brzegi. Miał 900 m długości, wspierały go 22 łuki (przetrwały cztery).
Most powstał w XII wieku. Legenda mówi, że budowę rozpoczął Benezet (Benedykt), pobożny młody pasterz z Sabaudii, który we śnie usłyszał głos Pana. Nikt nie wierzył, że zdoła podnieść kamień, którego nie mogło udźwignąć 30 silnych mężczyzn. A jednak dokonał tego i przeniósł go na brzeg rzeki, kładąc podwaliny mostu i mobilizując innych do pracy. Benezeta ogłoszono świętym. Ma symboliczny grób w zachowanej mostowej kaplicy św. Mikołaja.
Nie widać stąd dobrze drugiego brzegu Rodanu, bo przesłaniają go drzewa. Leży na nim mniej znane Villeneuve-les-Avignon, XIV-wieczne miasto kardynałów.
Po mocnej dawce przeżyć w Awinionie mało komu chce się jeszcze wybrać do miasta dostojników dawnej świty papieskiej. Warto jednak doświadczyć tej niezwykłej podróży w czasie.
Dostaniemy się tam przez współczesny most Deladiera. Pokonawszy go pieszo lub autobusem, znajdziemy się w sennym miasteczku (12 tys. mieszkańców), w którym wciąż trwa duch średniowiecza.
Jeszcze przed czasami papieskimi było tu opactwo św. Andrzeja i wioska, która w 1292 r. otrzymała od króla Filipa V status "nowego miasta". Króla upamiętnia wieża jego imienia nad brzegiem Rodanu - kiedyś była bramą strzegącą wjazdu na most Benezeta, dziś to wspaniały punkt widokowy. Wspinam się na jej szczyt krętymi schodami, by spojrzeć na rzekę i Miasto Papieży.
Do Villeneuve można dojechać spod Wieży Filipa turystyczną kolejką, ale właśnie mi uciekła, więc idę pieszo. Najpierw rynek, przy nim majestatyczny XIV-wieczny kościół (niegdyś kolegiata), zbudowany przez kardynała Arnauda, z pięknymi wewnętrznymi krużgankami. W sąsiednim Muzeum Piotra Luksemburczyka oglądam cenne zabytki: XIV-wieczną figurę Matki Boskiej z kości słoniowej i XV-wieczny ołtarzowy obraz "Koronacja Marii". Regularnie rozplanowane ulice prowadzą do zamkniętej enklawy - Kartuzji Val-de-Benediction. Ufundował ją papież Innocenty VI w 1353 r. w hołdzie dla Jana z Birel. Ten kartuz rok wcześniej został wybrany na papieża, lecz odmówił przyjęcia godności, wybierając życie pustelnicze. Kartuzja tutejsza przez cztery wieki była jedną z największych w Europie. Składały się na nią trzy klasztory (początek dał im dawny pałac kardynalski), kościół (w nim gotycki grobowiec Innocentego VI), kaplice, ogród i wiele innych gospodarczych budynków.
Rewolucja położyła kres świetności kartuzji. Mnichów zmuszono do jej opuszczenia, a budowle obróciły się w ruinę. Dopiero w XX w. starannie odbudowano cały kompleks w historycznym kształcie. Dziś jest siedzibą kulturalnego centrum - miejscem pracy artystów, ale można je zwiedzać. Atmosfera kartuzji naprawdę wycisza i pozwala się skupić.
Ponad miastem na szczycie góry Andaon malowniczo rozsiadł się potężny Fort św. Andrzeja. Prowadzi doń jedna tylko brama z dwiema grubymi basztami upamiętniającymi króla Filipa. XIII-wieczne mury przypominają scenerię filmów płaszcza i szpady. Zarazem to kolejny wspaniały punkt widokowy - cała dolina Rodanu jak na dłoni, aż po szczyt Mont Ventoux, zapamiętany z obrazów Cezanne'a (malował go mieszkając w niedalekim Aix en-Provence).
Wróciwszy do Awinionu każdy, kto nie jest jednodniowym turystą, może odkrywać miasto na dziesiątki sposobów. Jest tu z tuzin godnych uwagi kościołów, synagoga i bez liku wystawnych rezydencji i pałaców.W jednym z najpiękniejszych, XVIII-wiecznym pałacu przy rue Joseph Vernet, mieści się Musee Calvet z bogatą galerią malarstwa od XVI do XX wieku (m.in. dzieła Davida, Verneta, Gericaulta, Vlaminca, Soutine'a, Maneta). Warto też wstać rano i udać się na czynny do południa targ pełen owoców, serów i oliwek, a wieczorem wybrać się na nastrojowy spacer brzegiem Rodanu przy świetle księżyca.
Najszybciej dojedziemy pociągiem TGV z Paryża (ok. 3 godz.). W Awinionie jest dużo hoteli, ale w czasie festiwalu trudno o miejsce, lepiej więc poszukać noclegu w pobliskich miastach. Po festiwalu można śmiało ryzykować przyjazd bez rezerwacji. Adresy hoteli dostaniemy w Biurze Turystycznym przy Cours Jean Jaures 41 (zaraz za pierwszą miejską bramą, naprzeciw dworca SNCF). Ceny od 30 euro, w lecie lepiej dopłacić do pokoju z klimatyzacją. Uwaga! Plagą tego pięknego miasta są kradzieże. Bardzo łatwo tu stracić portfel.
Bilety: Pałac Papieski - 9,5 euro, most Awinioński - 3,5, Musée du Petit Palais - 6, Musée Lapidaire - 2, Musée Calvet - 6, Kartuzja Val-de-Benediction - 6,10
http://www.avignon-et-provence.com
http://www.palais-des-papes.com
http://www.villeneuveelesavignon.fr
http://www.festival-avignon.com - Festival d'Avignon, tu można również rezerwować bilety (od 5 do 33 euro)
http:/www.avignon-off.org - alternatywny Avignon Public Off