Jeśli samochodem , to magistralą adriatycką, która dostarcza wiele widoków i przeżyć mrożących krew w żyłach. Kierowcy chorwaccy jeżdżą z ułańską fantazją, wyprzedzają w każdym miejscu, ignorują przepisy. (Uwaga! W samym mieście trzeba uważać na przejściach. Kierowcy mają w nosie czerwone światło, pieszym na zebrach przejeżdżają po palcach). Godzina parkowania w Splicie - ok. 5 kun (bywa, że 8). Wszędzie, nawet w sklepie mięsnym, kupimy karty parkingowe.
Samolotem - najwygodniej nowym połączeniem węgierskich linii Malev z Warszawy via Budapeszt, start ok. 9 rano, na miejscu przed 15, powrót podobny - ok. 800 zł w obie strony.
LOT-em z Warszawy via Zagrzeb; czas podróży podobny, ok. 1500 zł w obie strony (jeśli lecimy z innego miasta, cena biletu wzrośnie o ok. 150 zł).
Chorwacka kuna (na awersie kuna, ptak, tuńczyk; nazwa pieniędzy pochodzi od starożytnego zwyczaju handlu wymiennego, kiedy zamiast pieniędzy używano skórek upolowanych zwierząt, m.in. kun, lub zboża) - 100 lip, jedna kuna - ok. 50 gr. Wszędzie można płacić w euro, ale kelnerzy i sprzedawcy narzucają własny, nie zawsze korzystny kurs wymiany. Bez liku bankomatów i kantorów, jednak złotówki wymieniają niezbyt chętnie.
Prawie każdy zna angielski lub niemiecki. Dogadamy się i po polsku, choć łatwo o lingwistyczne wpadki (np. polaco znaczy "na lewo").
Można kupić w informacjach turystycznych, hotelach i biurach podróży - ok. 5 euro, ważna 3 dni. Upoważnia do darmowych wejść do niektórych muzeów (w innych taniej o połowę), zniżka w teatrze, restauracjach i hotelach.
Hoteli nie brakuje - http://www.hoteldujam.com . Nocowałam w dwugwiazdkowym hotelu Dujam, ul. Velebitska 27, 15 min. marszu od pałacu - jedynka ze śniadaniem - 280 kun poza sezonem, w sezonie 340-400, dwójka w sezonie - ok. 500 kun.
Trzeba się naszukać. Liczyłam, że będzie duży wybór restauracji z lokalną kuchnią, a tymczasem Split stoi pizzeriami (pizza 26-50 kun). Na promenadzie trafiliśmy do restauracji z owocami morza, snobistycznej i nieprzytulnej - krewetki i muszle były przyrządzone smacznie (600 kun za kilogram, ale można jeść małe porcje), za to zupa pieczarkowa była z proszku, a butelka wina stołowego 120 kun (takie samo w sklepie za rogiem - 20). Polecam pizzerię Stari Mornar (Stary Marynarz) przy Pohudsko Setaliste 9 - taksówką na sam koniec miasta, za stadionem Hajduka. Zjadłam pyszne, gorące placki chlebowe z pasztetem z wędzonej ryby i rybę z grilla. Na piwo wybraliśmy się do małych knajpek na obrzeżach starego miasta, gdzie turyści nie chodzą. Zadymione, z głośną muzyką a la Bregović i pełne Chorwatów, bardzo nam przypadły do gustu (pół litra piwa - 10 kun, butelka wina - 40).
Espresso, małe i zabójczo mocne + szklanka wody gratis (ok. 5 kun) warto wypić w którejś z kafejek na terenie pałacu. Można wybrać tę naprzeciwko katedry (dużo turystów) albo zbłądzić w ciasną uliczkę i wcisnąć się do jakiegoś mikrolokalu.