Przemyśl. Miasto Szwejka, fortów i fajek. "Zgubcie się w plątaninie uliczek"

Aga Kozak
- Przemyśl jest mały - idealny do zwiedzania rowerem albo na piechotę - mówi szef kuchni Maciej Łabuński, który w Przemyślu prowadzi BOSKO - restaurację i delikatesy od razu obok Muzeum Dzwonów i Fajek. - A jego zwiedzanie można zacząć już przed Przemyślem, bo po pierwsze jest tam zajazd na Bolestraszyce, gdzie znajduje się wspaniałe Arboretum, ale jest też po prostu widok na Wzgórze Przemyskie, na przekaźnik, prowadzą nas do miasta serpentyny. Szczególnie malowniczo to wygląda, kiedy wjeżdża się rano i jeszcze unosi się mgła. - rozmarza się Maciej Łabuński, przemyślanin od urodzenia.

Polska to nie tylko duże, cieszące się popularnością miasta. To także wiele mniejszych miejscowości, które potrafią zachwycić nie mniej niż te najsłynniejsze. Poprosiliśmy ich mieszkańców i osoby, dla których są to miasta rodzinne, by wam o nich opowiedziały. Tak powstał cykl "Stąd jestem", na którego kolejne odcinki zapraszamy was w sobotę co dwa tygodnie o godzinie 19.

NAZWA: Przemyśl

LOKALIZACJA: województwo podkarpackie

ISTNIEJE OD: prawa miejskie otrzymał w 1389 roku

ZNAKI SZCZEGÓLNE: leży jak Rzym na siedmiu wzgórzach, znajdziemy tu także twierdze i bunkry z czasów Habsburgów i Wielkiej Wojny. To miasto Szwejka, fortów i fajek, które można podziwiać w dedykowanym im muzeum. O mieście dowiemy się z Muzeum Historii Miasta Przemyśla. Warto również zejść do Przemyskich Podziemi. W mieście znajduje się także Kopiec Tatarski, kryjący ponoć szczątki poległego w walce chana. Warto odwiedzić Przemyśl podczas kulturalnych wydarzeń: "Przemyskiej Wiosny Fredrowskiej", "Święta fajek" czy "Manewrów Szwejkowskich w Twierdzy Przemyśl".

***

Arboretum w Bolestraszycach, to niezwykły w skali kraju parko-ogród, w którym podziwiać można gatunki roślin z całego świata. Jego zwiedzanie to ogromna przyjemność zarówno wiosną, jak i latem, pięknie też wygląda jesienią, a są tu wtedy o wiele mniejsze tłumy. Przy Arboretum znajduje się z kolei sklep Rysia Podkarpackiego, gospodarzy, którzy produkują ekologiczny dereń, który mógłby się stać wizytówką kulinarną Przemyśla. – Mamy nadzieję, że ten kwaśny owoc o ciekawym aromacie stanie się takim naszym "obwarzankiem" – uśmiecha się szef Maciej Łabuński. Warto więc z Przemyśla wyjechać z unikatowym dereniowym dżemem, cymesem, kiszonym dereniem czy dereniowym piwem (jest jak lemoniadka!), albo spróbować ich w daniach podawanych w BOSKO.

Arboretum w BolestraszycachArboretum w Bolestraszycach Przemyśl smartfonem uchwycony

Mgła nad miastemMgła nad miastem Przemyśl smartfonem uchwycony

Spacer mniej utartymi szlakami

- Wychowywałem się na osiedlu na Zasaniu, ale babcia mieszkała na Chopina, przy wejściu do parku, czyli na Starym Mieście, gdzie spędzałem dzięki temu dużo czasu – opowiada Łabuński. I boleje, że odwiedzający Przemyśl turyści nie pamiętają o tym, że warto wejść właśnie do Parku Zamkowego im. Mariana Strońskiego, mijając malowniczą uliczkę Jana Matejki. - Tam są tak urokliwe pomniki, zakątki, przyroda, stara betonowa skocznia narciarska – zachęca do spaceru po parku szef, którego restauracyjni goście często pytają o to, co w Przemyślu zobaczyć trzeba. – Nigdy nie prowadzę utartymi szlakami – śmieje się Łabuński.

Maciej ŁabuńskiMaciej Łabuński Archiwum prywatne

I choć jego restauracja mieści się koło jednego z najpopularniejszych – ale też posiadającego szalenie wybiórcze, specyficzne zbiory (jedynie fajki i dzwony!) muzeów Przemyśla, to Łabuński w tym budynku, w którym muzeum się osadziło, najbardziej poleca… widok. – Muzeum mieści się w osiemnastowiecznej wieży zegarowej, która kiedyś była wieżą pożarniczą i widok na Przemyśl jest z niej przepiękny – zachwala Łabuński.

Malownicza rzeka SanMalownicza rzeka San Przemyśl smartfonem uchwycony

Kopiec TatarskiKopiec Tatarski Przemyśl smartfonem uchwycony

Choć sam jako pierwszy punkt, który "zaliczyć" trzeba na jego osobistej mapie miasta wymienia Kopiec Tatarski i rzut oka na miasto i okoliczne wzgórza właśnie z niego. – A potem należy zejść z Kopca przez park miejski na dół, na Starówkę, która leży zaskakująco blisko i zagubić się w małych, wąskich uliczkach miasta, bo to one tu są najpiękniejsze – rozmarza się Łabuński. – I koniecznie, koniecznie zaglądać w podwórka i na klatki schodowe! W niektórych miejscach czas się tu bowiem zatrzymał, dobrzy przewodnicy po mieście są jeszcze w stanie wskazać takie, gdzie są np. windy z początku wieku, przepiękne posadzki, schody. Każda kamienica ma coś do opowiedzenia i ma swoją wyjątkową historię.

PrzemyślPrzemyśl Maciej Łabuński

Muzeum Ziemi PrzemyskiejMuzeum Ziemi Przemyskiej Przemyśl smartfonem uchwycony

Szef poleca oczywiście mieszczące się w ciekawym, nowoczesnym budynku Muzeum Ziemi Przemyskiej, w którym można zobaczyć choćby historię Twierdzy Przemyśl, która w pewien sposób definiuje historycznie te tereny.

Na dworzec? Szczególnie po zmroku

– Można się udać też do przemyskich podziemi, które w tym roku są remontowane i rozbudowywane i zobaczyć siatkę korytarzy pod miastem, które określają, gdzie były kamienice, których już nie ma – opowiada. – To takie oczywiste miejsca. Ale mało komu wpada do głowy np. odwiedzenie przemyskich nekropolii, a są niesamowite – naprowadza Łabuński.

Warto wybrać się na nekropolięWarto wybrać się na nekropolię Przemyśl smartfonem uchwycony

Cmentarz w PrzemyśluCmentarz w Przemyślu Przemyśl smartfonem uchwycony

Faktycznie, cmentarze żydowski, wojskowe czy komunalny – zgromadzone na ulicy Słowackiego, po drodze na Kopiec Tatarski – dają świadectwo tego, jak różnorodnym miejscem był kiedyś Przemyśl. Nazwiska z całych Austro-Węgier i Ukrainy, nieistniejące już zawody, finezyjna architektura nagrobków i rośliny między nimi robią z tych cmentarzy po prostu piękne parki.

– Innym takim nieoczywistym miejscem, które przywołuje świetność miasta i jego znaczenie jest chociażby stary, ale nadal działający dworzec Przemyśl Główny. Szczególnie polecam odwiedzenie go po zmroku, bo jest imponująco oświetlony, co wydobywa jego imponującą bryłę – opowiada szef. Na dworcu koniecznie trzeba pogapić się na piękne malowidła na suficie i jeśli pogoda sprzyja – wejść do ogromnej, pięknie odrestaurowanej (choć nie tak smacznej) restauracji i wypić kawę na zadaszonym peronie, patrząc na odjeżdżające pociągi.

Kajaki na SanieKajaki na Sanie Przemyśl smartfonem uchwycony

Nad rzeką, na rower

– Warto też spacerowo zapuścić się na deptak przy rzece San na Zasaniu, wejść w niewielkie, ale piękne uliczki, zwracając uwagę na architekturę np. ul. Piotra Skargi i po prostu pospacerować wdychając atmosferę miasta – mówi Łabuński.

- Co do roweru, którym sam z przyjemnością jeżdżę – zaczyna szef – to polecam wszystkim odwiedzającym Przemyśl rowerzystom po pierwsze Pogórze Przemyskie i obłędne widoki, które rozciągają się w kierunku Wapowiec, Ostrowa czy w drugą stronę kierując się na Prałkowce oraz Krasiczyn. To polecam, jeśli chcemy sobie pojeździć szosą z malowniczymi widokami – uśmiecha się szef i dodaje, że jeśli chcemy pojeździć w terenie zalesionym, to nie trzeba się nigdzie wybierać, bo w tym roku otwarto w Przemyślu profesjonalne ścieżki rowerowe tzw. singel tracki Fort Trails przy stoku narciarskim, na górze, widać więc panoramę miasta i okolicy - z trochę innego kąta niż z Kopca Tatarskiego. Można również przejechać się na Zasanie i popularną wśród mieszkańców Winną Górę - widok wynagrodzi nam podjazd krętymi uliczkami do góry. W Przemyślu, żeby zażyć ruchu, nie trzeba się daleko wybierać: stok narciarski, ścieżki rowerowe, a także kajaki na Sanie – to wszystko rozrywki, które są maksymalnie parę kilometrów od ścisłego centrum. – My to "za dzieciaka" to te trasy kajakowe robiliśmy na pontonach – rozmarza się Łabuński.

W Przemyślu, żeby zażyć ruchu, nie trzeba się daleko wybierać: stok narciarski, ścieżki rowerowe, a także kajaki na SanieW Przemyślu, żeby zażyć ruchu, nie trzeba się daleko wybierać: stok narciarski, ścieżki rowerowe, a także kajaki na Sanie Maciej Łabuński

Przemyśl od strony kulinarnej

Nie mogę nie zapytać szefa o jedno, nie tyle o jedzenie, co o lody. Przechadzając się bowiem głównym deptakiem Kazimierza Wielkiego wchodzącym na przemyski rynek napotykamy się na co najmniej trzy lodziarnie, których przegapić nie można. – No jest ich w mieście sporo i jedna jest lepsza od drugiej: elegancki Selfier Joasi Pichur, w typie włoskim, czyli Fiore i od Szantera, bardziej tradycyjna, działająca od 70 lat – zaświadcza szef. – Wszystkie są petarda, ale ja skieruję was do miejsca, które być może turysta ominie, czyli moich ukochanych "Lodów u Helenki" – uśmiecha się, zdradzając przemyski sekret. Pani Helenka faktycznie urzęduje w blaszaku, w którym chyba od lat nic się nie zmieniło (ul. Ofiar Katynia 16 b) i wydaje lody włoskie z maszyny, których smak nie zmienił się od lat – zaświadczy to cała długaśna kolejka, czekająca na rożek.

Koniecznie trzeba spróbować 'Lodów u Helenki'Koniecznie trzeba spróbować 'Lodów u Helenki' Przemyśl smartfonem uchwycony

Miejsce wygląda niepozornie, ale lody są przepyszneMiejsce wygląda niepozornie, ale lody są przepyszne Przemyśl smartfonem uchwycony

A Przemyśl kulinarnie? Łabuński wysyła na Zielony Rynek, żeby przyjrzeć się produktom tej ziemi. Faktycznie: sprzedają tu i kwiaty róży, i jajka, i syropy z sosny i… sosnowe szyszki na syropy. Są oczywiście zielone orzechy na nalewki, są grzyby… Miejsc do jedzenia też jest trochę: w przemyskim Browarze Grodzkim spróbujemy lokalnego piwa, a na proziaki (placuszki na sodzie charakterystyczne dla regionu), przemyskie gołąbki, pierogi i inne specjały wybrać należy się do klimatycznej restauracji BOSKO albo restauracji Cuda Wianki. A na ciasta, wspomniane lody, ale też np. kawę paloną na miejscu – do prześlicznego Selfiera.

– Ludzie w Przemyślu chodzą po knajpach, może nie tak, jak za czasów przejścia granicznego w Medyce, ale i tak w naszych ogródkach ciągle siedzą również miejscowi goście – cieszy się Łabuński. – A tradycje kulinarne to my mamy ogromne, dlatego warto smakować Podkarpacie! Na przykład w lokalu mojej restauracji była kiedyś szynkownia "U Rudej" często odwiedzana przez legionistów, a za rogiem wydawano śniadania – objaśnia.

- Chcecie poczuć się jak Przemyślanie? – pyta retorycznie Maciej Łabuński. – Zacznijcie dzień od kawy na rynku w "Miejsce Kawa i Zabawa", gdzie na schodkach, przed pójściem do pracy, czy załatwianiem spraw w urzędzie spotyka się o poranku całe miasto. A potem już zgubcie się w plątaninie uliczek… - radzi szef.

JAK DOJECHAĆ:

Uważasz, że twoja miejscowość powinna znaleźć się w naszym cyklu i chcesz o niej opowiedzieć? A może znasz kogoś, kto chętnie podzieli się z nami opowieścią o miejscu, z którego pochodzi? Napisz do nas na adres podroze@agora.pl.

Poznaj też poprzednie odcinki naszego cyklu "Stąd jestem". Znajdziesz je tutaj.