Do Lizbony lata niemiecki Germanwings (od najbliższego poniedziałku - także Centralwings). Postanowiliśmy udać się z Warszawy przez Stuttgart do Lizbony, a wracać przez Kolonię. Posługując się jedną kartą (najlepsza jest kredytowa, bo nie zawsze system akceptuje płatnicze), płacimy za podróż i noclegi (tu jedynie 10 proc., reszta na miejscu). Na skrzynkę e-mailową otrzymujemy potwierdzenia zakupów i rezerwacji.
Startujemy w czwartek z warszawskiej Etiudy i za półtorej godziny jesteśmy w Stuttgarcie. W miejskiej informacji turystycznej w hali przylotów dostajemy mapki i ulotki (gratis, również po polsku). Linia S2 kolejki S-bahn wiezie nas do centrum (trzydniowy bilet - dobowych nie ma - kosztuje 8,4 euro). Spośród wielu atrakcji miasta wybieramy słynne Mercedes-Benz Museum (http://www.mercedes-benz.com/classic). Na dworcu głównym przesiadamy się w U-bahn 11, który wiezie nas pod fabrykę Daimler-Chrysler. Wstęp gratis. Wśród najsłynniejszych modeli wyprodukowanych w ciągu ponad stu lat istnienia fabryki jest m.in. replika pierwszego pojazdu przypominającego motor, czarny papamobil Pawła VI i pierwszy mercedes nazwany tak na cześć córki przyjaciela konstruktorów. Za rok muzeum przeniesie się do potężnego budynku tuż obok stadionu piłkarskiego VfB Stuttgart (na bocznym boisku można podglądać treningi). To m.in. na nim rozgrywane będą przyszłoroczne mistrzostwa świata w piłce nożnej.
Wracamy do centrum. W miejskiej galerii przy Konrad Adenauer Strasse 30 (http://www.staatsgalerie.de) podziwiamy Rembrandta, w tym słynny "Autoportret w czerwonej czapce". Pijemy pszenne piwo warzone w regionalnym minibrowarze przy Calwerstrasse 31 i wędrujemy kolorowym deptakiem Königstrasse do hotelu sieci Best Western (http://www.bestwestern.de).
Rano kolejka S3 dowozi nas na lotnisko. Cały terminal nr 3 jest zarezerwowany dla Germanwings, który lata stąd m.in. do Barcelony, Salonik, Stambułu, na Majorkę (zwiedzamy taras widokowy i kilka starych awionetek - minimuzeum niemieckiego lotnictwa).
Po trzech godzinach - Lizbona. Atrakcją terminalu przylotów jest stoisko z setkami miniaturowych samolotów z całego świata. To plastikowe modele do sklejania. Kosztują od kilku do kilkudziesięciu euro. Za 5 euro można też polatać nad Portugalią na symulatorze lotniczym, a pasjonaci mogą kupić CD-ROM-y z trasami linii z całego globu (kilkadziesiąt dyskietek po 35 euro, jest nawet Air Azerbejdżan).
Do centrum wiezie nas AeroBus (3 euro). Wysiadamy na reprezentacyjnej alei Lizbony - Avenida de Liberdade, bo tutaj via internet (http://www.hostelworld.com) zarezerwowaliśmy nocleg w hostelu Dom Sancho 1, po 20 euro od osoby (na miejscu okazuje się, że to 4-gwiazdkowe lokum po 150 euro za noc, ale objęła nas przedsezonowa promocja).
Po południu ruszamy na Starówkę...*
Nazajutrz rano wyruszamy do nadmorskiego kurortu Cascais (ok. 15 km od dworca kolejowego Cais do Sodre, z którego co 20 min kursuje podmiejska kolejka; bilet 1,70 euro). Po południu zwiedzamy jedno z największych w Europie oceanariów z setkami gatunków ryb (bilety 10 euro, dla dzieci 5 euro, http://www.oceanario.pt) na terenie wystawy światowej EXPO z 1998 r., a w niedzielę słynne sanktuarium w Fatimie.
Tego dnia wieczorem przechadzamy się już wokół katedry w Kolonii, która w sierpniu będzie sercem XX Światowych Dni Młodzieży. Nocujemy w przytulnym hotelu Königshof przy Richartzstrasse (http://hotelkoenigshof.com), niemal w sąsiedztwie monumentalnej perły gotyku (niedzielne msze św. od 7 do 11 co godzinę, potem o 18). Na pamiątkę kupujemy wizytówkę Kolonii - wodę kolońską 4711 według receptury z 1792 r., którą od przeszło 200 lat sprzedają przy Glockengasse pod wymyślonym numerem 4711.
Na lotnisko dojeżdżamy spod katedry w kwadrans kolejką S-bahn. Port lotniczy Kolonia/Bonn ( http://www.airport-cgn.de ) to dziś wielkie centrum taniego, czarterowego latania. Swoje przedstawicielstwa otworzyli tu najwięksi europejscy potentaci, promując tysiące ofert przelotowych i wypoczynkowych.
Nasz samolot po póltorej godzinie ląduje w Warszawie.
* O urokach Lizbony i Portugalii pisaliśmy w Turystyce nr 9