Pasja = męka = furia

Nie przerysowujmy rzeczywistości polsko-irlandzkich stosunków przez pryzmat pojedynczych, nieszczęśliwych zdarzeń. Nie spłycajmy świata do czarno-białej wizji.

"Bo każda kobieta to dziwka!"- powie z pogardą chłopak na wieść o tym, że jego ukochana szukała przygód w ramionach innego.

"Każdy biznesmen to złodziej i oszust"- stwierdzi każdy, kto przygląda się aferom, w jakie zamieszani byli najbogatsi przedsiębiorcy, uwikłani w polityczne gierki swoich mocodawców.

"To idioci i chamy" - taki wniosek wynieść można o swoich współpracownikach, z którymi przez kilkanaście godzin dziennie ślęczy się nad taśmą produkcyjną, w rozładowni towarów dla supermarketów czy na placu budowy, gdzie między kolejnym rządkiem cegieł toczą się rozmowy o ostatnich libacjach, paniach i telewizyjnych serialach.

"Bo oni są tacy i owacy" - wybuchło w pierwszych dniach po tym, jak mieszkający w Irlandii Polacy usłyszeli o tragicznych zdarzeniach w dublińskiej dzielnicy Drimnagh. "Wyzyskują nas w pracy, nie szanują nas na ulicach, teraz zaczęli jeszcze nas mordować!" - histeryzowali jedni. "To gówniarze, nie myśleli, co robią, mogło trafić na każdego..." - próbowali studzić gorące głowy inni. I w tym tonie wypowiadało się też większość zapytanych - chuligański, okrutny napad, jaki zakończył się śmiercią Mariusza i Pawła, był kwintesencją szeregu zdarzeń, które doprowadziły do tej brutalnej zbrodni.

"Ale jak to, my, Polacy, pępek świata i centrum przyczynowo-sprawcze rzeczywistości, nie damy zamknąć sobie ust!". Zaraz odezwało się kilku krzykaczy, że to zmasowany atak na polską społeczność w Irlandii, że pod powierzchnią uprzejmych uśmiechów czai się nienawiść, że zaniżane stawki pracownicze, nagonka na prowadzących po pijanemu - i po złej stronie drogi - kierowców, że szklany sufit i dyskryminacja ... "Weźmy się, panowie, zbierzmy w iluś chłopa i pokażemy, że z Polakami nie warto zadzierać - pójdzie fama w miasto i będą się nas bać!" - krzyczy jeden z drugim, pewnie nie zdając sobie sprawy, że jego metody stawiają go dokładnie po tej stronie barykady, przeciw której tak ochoczo chce dać komuś w pysk...

Oczywiście, Irlandia nie jest wyjątkiem. Tutaj też co dzień dzieje się wiele złego. Wygrzebane skądś statystyki krzyczały w serwisach informacyjnych, że to już pięćdziesiąty odnotowany atak na Polaków na Wyspach. Zaraz, zaraz... Tylko pięćdziesiąty? Przyjmując, że w Wielkiej Brytanii i Irlandii zamieszkało w ostatnich trzech latach prawie dwa miliony ludzi, to ... statystyki bezpieczeństwa są bardzo optymistyczne - takiego wyniku nie powstydziłaby się chyba nawet pacyfistyczna Szwajcaria!

A dyskryminacja w pracy? Była, jest i pewnie będzie - dopóki działać będą nieuczciwi pracodawcy, dopóki prawo będzie im na to pozwalać, dopóki nie będzie dostatecznej liczby urzędników, którzy egzekwować będą wyroki sądów pracy, dopóki wreszcie sami nie będziemy psuć rynku, godząc się na pracę bez kontaktu, bo to podatków nie trzeba odprowadzać, czyli więcej zostaje w kieszeni.. Oczywiście, na dłuższą metę tak się nie da - ale z ręką na sercu, komu nie zdarzyło się pracować choć chwilę "na czarno", zwłaszcza w pierwszych tygodniach emigracyjnej przygody, kiedy gotówka przywieziona z Polski topniała w oczach a do pierwszej wypłaty żyć trzeba...

Nie wspominając już o tym, jak krótka a wybiórcza bywa pamięć - i nagle to tylko Irlandczycy stają się synonimem wyzyskiwaczy, podczas gdy ci wszyscy nasi szefowie w kraju - którzy tak chętnie zatrudniali na "umowę-zlecenie", płacili część wynagrodzenia pod stołem, a na każdą prośbę o podwyżkę mieli sakramentalne "nie podoba się? na twoje miejsce jest dziesięciu chętnych!" - jakoś w magiczny sposób przeistaczają się w ucieleśnienie uczciwych pracodawców...

Łatwo jest wydawać sądy pod wpływem emocji.

W psychologii i sądownictwie jest nawet na to specjalna etykieta - "działanie w afekcie". Pod wpływem silnych wzruszeń czy gniewu, obraz rzeczywistości zostaje sprowadzony do czarno-białej wizji, tracimy zdolność racjonalizowania napotykanych zjawisk, próbując je objąć bardziej lub mniej ogólną zasadą. Starożytni Grecy już wówczas przeczuwali, jak niebezpieczna jest ta bliskość, kiedy o ludziach pełnych zapału, mówili, że rozsadza ich pasja. Ta sama "pasja", która oznaczać miała mękę chrystusową. Wreszcie, ta sama "pasja", którą psychologia zamiennie nazywa "furią", jedną z mitologicznych bogiń zemsty.

Nie dajmy się zwieść zgubnym emocjom. Nie przerysowujmy rzeczywistości polsko-irlandzkich stosunków przez pryzmat pojedynczych, nieszczęśliwych zdarzeń. Nie spłycajmy świata do czarno-białej wizji.

A nade wszystko, strzeżmy się uogólnień. Dziwki, chamy i złodzieje są wszędzie. Ani Polki za granicą nie zdradzają chętniej, ani Irlandczycy nie odstają w statystykach ulicznych rozrób - tyle, że tutaj biją się wśród domków z ogródkiem, a w Polsce, pewnie w wąwozach blokowisk. Ludzka podłość i przemoc, jak zauważali już starożytni, jest po prostu uniwersalna. Pytanie, jak my się do niej ustosunkujemy?

Miarkujcie emocje, panowie husarzy! Nim wyciągniecie swoje szabelki i narobicie tutaj większego rabanu, niż jest...

źródło: Polski Express