- Idea filmu oparta o nasze akcje pomocowe dla czarnobylskich samosiołów a właściwie już o efekt tych akcji, którym jest film Ostatni ludzie Czarnobyla 3. Zrobiliśmy go po to i w taki sposób, żeby pokazać Polakom, że tuż za naszymi granicami ludzie potrafią wciąż żyć tak, jak żyły nasze prababcie i że te problemy, które nas martwią tak naprawdę są błahymi sprawami wobec trudności życia w opuszczonych wioskach na terenie uznanym za skażonym wewnątrz strefy zamkniętej - mówi autor filmu Krystian Machnik z grupy Napromieniowani.pl.
I jak zaznacza, w ostatnich latach bardzo udało im się nagłośnić ten temat, jednak chcą z tym wyjść do szerszej publiczności. - Na 26 września zaplanowaliśmy kinową premierę filmu Ostatni ludzie Czarnobyla 3, co będzie miało miejsce w Cinema City Arkadia. Przed głównym seansem odbędzie się rozmowa z twórcami filmu wraz z prowadzącym na scenie. Chcemy zrobić to szumnie, żeby temat zaczął żyć, ponieważ od tego uzależniona jest późniejsza skuteczność zbiórek na kolejne akcje pomocowe (sam film zostanie w późniejszym czasie udostępniony do obejrzenia za darmo w internecie) - informuje autor filmu. I jak wyjaśnia:
"Tu nie ma miesiąca bez śmierci" - mawiają, dodając, że co chwila ktoś umiera i że wkrótce również nadejdzie. Do dziś zostało ich już nie więcej niż 50 i prawdopodobnie w ciągu następnych kilku lat nie zostanie już niemalże nikt. Dlatego są to Ostatni ludzie Czarnobyla.
Film został zrealizowany podczas akcji humanitarnej zorganizowanej przez grupę Napromieniowani.pl, której celem było dotarcie do wszystkich samosiołów i udzielenie im pomocy materialnej, ale przede wszystkim poświęcając im swoją uwagę. Bo choć w opuszczonym świecie niewiele jest, to ze wszystkiego najbardziej brakuje zwykłego kontaktu z drugim człowiekiem.
- Nigdy nie planowałem organizowania pomocy w Czarnobylu - do tego posunęła mnie rzeczywistość życia tych zapomnianych ludzi i urzędnicza obojętność. A właściwie zaczęło się to od dwóch zupełnie przypadkowych spotkań z dwoma różnymi ludźmi w dwóch różnych opuszczonych wioskach: z babuszką Olgą oraz z dziadkiem Fiodorem - mówi Krystian Machnik.
- Babuszkę przypadkiem spotkałem w 35-stopniowym upale, gdy - mając wyraźne objawy udaru słonecznego - próbowała dojść pieszo kilka kilometrów do najbliższego punktu w którym będą ludzie. Nie miała przy sobie nawet wody a po spotkaniu z nami szybko zaczęła słabnąć. Zajmowaliśmy się nią przez 2 godziny, zanim dojechało pogotowie - babuszka spędziła 2 tygodnie w szpitalu, ale przeżyła - wspomina.
Spotkanie z dziadkiem Fiodorem także było przypadkowe. - Nikt nie pamiętał nawet, że mieszka w opuszczonej wiosce Ilinci do której się udaliśmy tego dnia. Niósł ze sobą dwa baniaki dziwnej, brudnej wody, którą nabrał z najbliższego wysychającego stawiku. Obiecaliśmy mu pomoc za 2 tygodnie, kiedy mieliśmy być tam ponownie. Ale wtedy już jego chaty nie było - spłonęła. Przez kilka dni nikt nie zauważył ogromnego słupa dymu, a sam Fiodor żywił się resztkami jabłek po lecie (była już jesień) i orzechami. Pomogliśmy tym, co tylko mieliśmy przy sobie i zaalarmowaliśmy administrację Strefy zamkniętej. Powiedzieć, że urzędników to nie interesowało to mało - człowiekowi spłonęło jedyne, co miał - dom - i nie jadł kilka dni, a urzędnicy nie chcieli słuchać, bo śpieszyli się do domu. Pomogli jednak przywożąc mu kilka dni później mąkę, cukier i surowy makaron. Oczywiście, nie miał nawet garnków, więc na niewiele mu się to zdało.Dwa miesiące później Fiodor zaginął. Od tego czasu minęły już 3 lata i wciąż nikt się tym tam nie przejmuje - mówi Krystian Machnik.
Czego nauczyły go te spotkania? Jak wyjaśnia autor filmu:
Pierwsza z wymienionych sytuacji dała do myślenia, że coś tu jest nie tak, a druga uświadomiła, że nie ma sensu rozmawiać z administracją. Utworzyłem zbiórkę internetową z której uzbierała się niewielka kwota wystarczająca na pojechanie tam, opłacenie wjazdu do Strefy Zamkniętej (tak, tego też nie chcieli darować) i udzielenie pomocy kilku samoiołom. Rok później powtórzyliśmy to pomagając kilkunastu i tak każdej zimy. W końcu ostatniej zimy temat urósł na tyle, że zebraliśmy kwotę pozwalającą odwiedzić WSZYSTKICH samosiołów i udzielenie im pomocy. Wtedy właśnie zrealizowaliśmy film Ostatni ludzie Czarnobyla 3 - jednakże, zamiast pokazywać w nim, jak pomagamy, oddaliśmy głos samosiołom, którzy opowiedzą, jak wygląda życie w miejscu, w którym podobno nikt nie żyje.