Prof. Wojciech Burszta: Pojęcie znanego nam dzisiaj urlopu wypoczynkowego powstało w gospodarce kapitalistycznej. Zarówno władza państwowa, jak i pracodawcy zrozumieli, że zrelaksowany pracownik jest wydajniejszy niż przemęczony. Stąd wprowadzanie ustawowych dni wolnych od pracy.
Za procesem formowania się zwyczaju urlopowego stał też kontekst ekonomiczny. W urlopach zwietrzono interes, dlatego zaczęto proponować zorganizowane formy czasu wolnego. Pracownik stał się konsumentem kwitnącego przemysłu turystycznego - tak powstawała turystyka masowa. Coraz nowocześniejsze środki transportu sukcesywnie zapewniały większą mobilność, równocześnie obniżając koszty. To sprawiło, że urlop przestał być spędzany w domowym zaciszu.
Pojęcie to trzeba wiązać też z rozwojem mediów - zaczęto głośno mówić o potrzebach ludzi pracy. Czas wolny przestał być postrzegany jako przywilej pewnych warstw społecznych, stał się prawem każdego.
Głównym czynnikiem sprawczym była świadomość robotników - jednym z pojawiających się nieustannie postulatów było właśnie prawo do czasu wolnego, forma "ucywilizowania kapitalizmu". Impuls wyszedł więc od związków zawodowych i faktycznie doszło do konsensusu. Pracodawcy zrozumieli, że urlop służy wydajności pracowników, zwiększa ich bezpieczeństwo, bo sprzyja obniżeniu liczby wypadków. Kością niezgody pozostawała natomiast długość urlopu. Dziś w gospodarkach rozwiniętych jest tendencja do wydłużania tego czasu - prym wiedzie Szwecja, gdzie pracownikom przysługuje 6 tygodni wolnego.
Upowszechnienie urlopów budziło spory sprzeciw i niechęć klas wyższych - nagle okazało się, że miejsca, w których spędzali oni swój czas, przestały być wystarczająco ekskluzywne i prestiżowe. Stały się dostępne dla wszystkich, co dla przedstawicieli klas niższych było oczywiście nobilitacją. Zażywali relaksu tam, gdzie elity. Na pewno "demokratyzacja wypoczynku", bo tak nazywano ten proces, w pewnym sensie "zmiękczyła" uwarstwienie społeczne. Ostatecznie, urlop stał się doświadczeniem egalitarnym po II wojnie światowej.
Był to między innymi efekt pierwszej wojny światowej, i wynikającej z niej refleksji natury społecznej. Po kryzysie społecznym drugiej dekady XX wieku, urlop zaczął być traktowany jako forma - dziś powiedzielibyśmy - praktyki kulturowej, jako sposób na pokojowe poznawanie innych narodów i kultur. To był niezwykle ważny element życia społecznego w powojennym świecie. Cel był jasny: jeżeli ludzie lepiej się poznają, być może stracą część motywacji do wzajemnej nienawiści i wynikających z niej konfliktów. Taka idea przyświecała rozwojowi podróżowania i mobilności społecznej. Apogeum rozwoju turystyki masowej przypadło na drugą połowę XX stulecia.
W ujęciu choćby zbliżonym do dzisiejszego pojęcie urlopu nie funkcjonowało nigdy wcześniej. Społeczeństwo feudalne nie znało rozdziału pracy od czasu wolnego. Ówczesny urlop był czymś zupełnie innym niż obecnie. Był po prostu zgodą na wyjazd na wojnę. Brzmi to dzisiaj być może absurdalnie, ale przecież w tamtych czasach wojaczka była jednym z niewielu sposobów na oderwanie się od codziennych obowiązków i przełamanie rutyny. W pewnym sensie, była odpowiednikiem aktywnych wakacji.
W XVIII w. zaczęła kwitnąć idea Grand Tour - czyli wielomiesięcznej, objazdowej podróży dla młodych przedstawicieli szlachty. Ale to też nie był urlop wypoczynkowy, a raczej kolejny etap kształcenia się, próba zdobycia międzynarodowych kontaktów i doświadczenia.
Naturalnie, że tak. Te przemiany już się dokonują np. na Dalekim Wschodzie zaczęło się od Japonii. Dziś Korea jest w połowie drogi pomiędzy myśleniem kolektywistycznym, a indywidualnym, o własnym dobrostanie. Tam społeczeństwo już powoli dojrzewa do tego, by urlopy wypoczynkowe stały się czymś absolutnie normalnym. Podobne tendencje już występują w Indiach, ale trudno powiedzieć, kiedy podobny proces zajdzie w Chinach. Zapewne w dającej się ogarnąć wyobraźnią przyszłości, zachodniocentryczne spojrzenie na urlopy trzeba będzie zrewidować, bo prawo do nich zyskają też bardzo liczni przedstawiciele innych kręgów kulturowych.
Wszystko wskazuje na to, że tendencja do wydłużania czasu wolnego jest stała. W obliczu kryzysów, z którymi mamy do czynienia, w najbliższych latach proces ten może ulec spowolnieniu. Kapitalizm, który zmierza w kierunku pracy usługowej, choćby ze względu na większą automatyzację i komputeryzację, będzie w dłuższej perspektywie ciążył ku zwiększaniu ilości czasu wolnego. Na pewno czeka nas też dalszy, intensywny rozwój turystyki. Dziś każdy jest podróżnikiem. Proszę zwrócić uwagę, że w życiorysach, w rubryce hobby niemal każdy wpisuje "podróże". Niezależnie czy wybierają aktywną, czy "leżakową" formę spędzania czasu, ludzie chcą podróżować i będą dążyć do coraz większej realizacji tej potrzeby. A to może oznaczać silną presję społeczną na wydłużanie urlopów.