Od rana do późnego wieczora kursują po nim statki wycieczkowe, zawijające także do portów po francuskiej stronie jeziora. Przypominające kształtem półksiężyc, długie na 73 km Lac Leman (Jezioro Lemańskie) to także doskonały akwen dla żeglarzy. W rozgrywanych już od ponad pół wieku czerwcowych regatach Bol d'Or startuje ok. 600 łodzi. Czysta i ciepła woda (latem ok. 20 stopni) zachęca do kąpieli. Zresztą i zimą nie brak ku temu chętnych, czego dowodem są grudniowe Świąteczne Zawody Pływackie (w tym roku 17 grudnia). Spaceruję wzdłuż bulwaru Mont-Blanc. Nazwa jest uzasadniona, bo faktycznie w niektóre pogodne dni na francuskim brzegu można dojrzeć najwyższy szczyt Europy. Wśród licznych ekskluzywnych hoteli moją uwagę przykuwa Hotel Beau-Rivage. Do wynajętego tutaj apartamentu w 1898 roku została przyniesiona ugodzona sztyletem przez włoskiego anarchistę Sissi - cesarzowa Austrii, żona Franciszka Józefa. Niestety, zaraz potem zmarła.
Ale oto i hotel Hilton ze słynnym genewskim kasynem. Po okazaniu paszportu wkraczam w świat hazardu. Najwięcej graczy okupuje automaty, tzw. sloty, ale można spróbować szczęścia także w grze w boule, czyli szwajcarskiej odmianie ruletki.
Najbardziej gwarno nocą jest w Genewie w okolicach dworca. Pełno tu orientalnych fast foodów, czynnych do późnej nocy sklepów, a także różnego typu pubów. Wchodzę do jednego z nich, ale chwilę potem nieśmiało się wycofuję - to klub dla lesbijek. Za radą spotkanych młodych ludzi kieruję się do położonego nieco na uboczu L'usine w budynku dawnej fabryki. Po przejściu pomazanej napisami klatki schodowej wchodzę do wypełnionego krzykliwą muzyką wnętrza. Za obudowanym gaśnicami barem stoi, a właściwie tańczy, zielonowłosy barman. Byle jakie stoły, popisane flamastrami blaty - atmosfera speluny. Brak wolnych miejsc potwierdza jednak, że jest to lokal w Genewie popularny. Najbardziej podoba mi się drzewko zasadzone w... muszli klozetowej.
Sprawdzając nocne życie miasta w oficjalnie wydanym folderze trafiam na liczne reklamy agencji towarzyskich. Dzisiejsza Genewa nie jest bynajmniej przykładem purytanizmu. Aż trudno uwierzyć, że w czasach reformacji w ramach dbałości o moralność zabronione były tu np. tańce czy noszenie biżuterii.
Mając choćby jeden wolny dzień, warto zrobić wypad także poza Genewę. Na przeciwległym brzegu jeziora znajduje się jeden z najładniejszych średniowiecznych zamków w Europie - Chillon. Jego obecny wygląd pochodzi z wieku XIII, kiedy to służył najpierw jako punkt kontroli oraz pobierania opłat na szlaku handlowym prowadzącym ku Przełęczy św. Bernarda, a potem jako rezydencja książęca. Zwiedzających (bezpłatne informatory można otrzymać także po polsku!) najbardziej interesują zwykle kazamaty. Najsłynniejszym więźniem, w XVI wieku przez cztery lata przykutym do słupa, był tu przeor pobliskiego opactwa Franciszek Bonivard, skazany za popieranie niepodległości Genewy. Nieszczęśnik został tytułowym bohaterem jednego z utworów lorda Byrona, z kolei Byron uwiecznił się, wydrapując swoje nazwisko na piwnicznym filarze.
Wiele znanych postaci przebywało - gościnnie lub też zamieszkując na stałe - nad Jeziorem Genewskim. Hemingway, Strawiński, Nestle (założyciel słynnej m.in. z czekolad firmy spożywczej), Krueger (polityk południowoafrykański, teraz kojarzący się z nazwą jednego z najsłynniejszych parków narodowych), Dostojewski, Hugo... To tylko niektóre z długiej listy nazwisk wymienionych na rozdawanych w informacji turystycznej mapkach szlaku wyznaczonego między miejscowościami Montreux i Vevey. Miło mi się zrobiło, gdy na liście doszukałam się także Sienkiewicza. "Od 1914 mieszkał w hotelu du Lac w Vevey, gdzie organizował komitet pomocy ofiarom wojny. Po śmierci w 1916 r. został pochowany w miejscowym kościele św. Martina, a w 1926 jego szczątki przeniesiono do katedry w Warszawie" - informuje mapka. Hotel du Lac nadal istnieje. Elegancki, czterogwiazdkowy - nocleg w "dwójce" kosztuje w nim ponad 250 franków. Na ścianie hotelu wisi pamiątkowa, francuskojęzyczna tablica.
Najsłynniejszy obywatel Vevey to jednak Charles Chaplin, który spędził w tej uroczej mieścinie ostatnie 25 lat życia, a po śmierci w 1977 r. został pochowany na pobliskim cmentarzu w Corsier. Pomnik lubianego powszechnie komika, ustawiony nad brzegiem jeziora pan w meloniku i z laseczką, to obecnie najczęściej fotografowany obiekt w Vevey. Rokrocznie, w lipcu, zjeżdżają tu filmowcy z całego świata na Festiwal Komedii Filmowej, a nagrodą jest... Złota Laska, właśnie taka, jakiej używał Chaplin.
Jednym z ciekawszych miast regionu jest niewątpliwie Lozanna. Wielokrotnie Lozannę odwiedzał Mickiewicz, któremu przyznano tytuł profesora honorowego Akademii Lozańskiej. Musiał być lubiany, skoro ponoć kiedyś jego byli uczniowie zjawili się pod hotelem, w którym poeta się zatrzymał, i w świetle pochodni wiwatowali na cześć zarówno jego, jak i Polski. Z kolei nasz rodak odpowiedział mową wychwalającą Szwajcarię.
Miłośnikom sportu Lozanna kojarzy się jednoznacznie - to tu, od 1915 roku, znajduje się siedziba Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, tutaj też można zobaczyć umiejscowione w pięknym parku Muzeum Olimpijskie, do którego prowadzi ścieżka długości stadionu olimpijskiego (420 m). A swoją drogą trzeba przyznać, że Szwajcarzy to naród wysportowany, zwłaszcza jeśli chodzi o konkurencje zimowe. Dla przypomnienia - w ostatnich zimowych igrzyskach w Nagano zdobyli złoto w snowboardzie i curlingu, srebrne medale - w narciarskim supergigancie i bobslejach, a brązowe - w slalomie gigancie, stylu wolnym na nartach i kolejny w snowboardzie.
Muzeum Olimpijskie znajduje się nad jeziorem, zabytkowa starówka dla odmiany - wysoko, na wzgórzu. Różnicę poziomów pomoże pokonać tzw. metro, jak się tu nazywa wagonik kolejki zębatej. Dalej pozostają już głównie nogi, ale warto wspinać się po stromych uliczkach, by w końcu dojść do katedry uznawanej za najpiękniejszą budowlę gotycką w Szwajcarii. Jej wieża to w dzień doskonały punkt widokowy, zaś w nocy, pomiędzy 10 a 2, co godzina rozlega się z niej sygnał nocnej straży.
Spośród różnych tutejszych muzeów najbardziej oryginalne to Collection de'Art Brut, w którym na czterech piętrach pokazanych zostało około tysiąca prac autorstwa ludzi zwykle nieakceptowanych przez środowisko - schizofreników, pacjentów szpitali psychiatrycznych, więźniów, osób uważających się za media spirytualne. Nie mając żadnego przygotowania fachowego, artyści-maniacy zostawili po sobie dzieła niezwykłe. Na szczęście Szwajcaria to kraj, gdzie umie się docenić sztukę. Może dzięki temu, nie tylko w Genewie czy Lozannie, lecz także w małych, pozornie nieciekawych miasteczkach można znaleźć coś wyjątkowego.
MONIKA WITKOWSKA