Piotr Dąbrowski, marszand

Serce zostało w... Na szczęście niedaleko, w Odargowie. To wieś oddalona tylko o 5 km od Dębek. Ukochanych w młodości, które odwiedzałem wakacyjnie jako długowłosy nastolatek, a które zamieniłem na spokojniejsze Odargowo, szukając towarzystwa rówieśników dla maleńkiej wówczas córki

U Lidki i Henia Stynów znalazłem wszystko to, co sprawia, że wracam do nich od lat, a każdy pobyt wydaje mi się za krótki. Stynowie to wspaniała kaszubska rodzina, niesamowicie życzliwa, przyciągająca - w magiczny sposób - licznych gości, z którymi chciałoby się spędzać więcej niż kilka tygodni wakacji. Moje Odargowo to okoliczne lasy, łąki, pola, wyboista droga do Żarnowca, krowy i świnie Stynów, wielkie czereśnie jedzone wprost z drzewa, naleśniki w kuchni gospodarzy oraz spokój i cisza, których już od dawna nie ma w Dębkach.

Niezapomniany dzień miał miejsce...

dwa lata temu w Chorwacji. Udało mi się zebrać na polu namiotowym kilka osób i razem przepłynęliśmy wpław z naszego nadmorskiego kempingu koło Orebicza na Korczulę, wyspę z urzekającym starym miastem. Miasteczko Korczula to taki mały Dubrownik - na szczęście nie było obszarem walk w czasie wojen i jest w całości oryginalne. W obie strony pokonaliśmy w sumie ok. 5 km. Po powrocie czułem się niemal jak olimpijski medalista, półprzytomny ze zmęczenia, ale bardzo szczęśliwy.

Najlepsze wakacje spędziłem w...

Maroku. Zwiedziłem kilka miast: Agadir, Rabat, Casablankę, Fez i Marrakesz. Było to dla mnie pierwsze zetknięcie się z pozaeuropejskim kręgiem kulturowym. Podobało mi się wszystko: ludzie, architektura, zapachy, kolory, dźwięki. Oszołomiła mnie medyna w Fezie - jej ogrom, witalność, ponadczasowość. Włóczęgi po niezliczonych uliczkach z tysiącami sklepików bardzo zapadły mi w pamięć.

W Polsce lubię...

wiele miejsc. Czuję się bardzo "stąd", nie chciałbym mieszkać gdzie indziej. Jako kolekcjoner polskich plakatów odbyłem wiele podróży, przeszukując prowincjonalne kina, w których można było znaleźć prawdziwe skarby - przepiękne plakaty z lat 40. i 50. Wiele cennych pozycji mojej kolekcji to plon owych samochodowych włóczęg od kina do kina, rozmów ze spotykanymi tam ludźmi, poszukiwań w ciemnych piwnicach i na zapomnianych strychach. Większości tych kin już nie ma. Niektóre, wyremontowane, działają nadal, pachnąc popcornem. Pozbawione starych archiwów przestały kryć to, co dla mnie stanowiło o ich wyjątkowości. Z tamtych podróży zostały mi mapy z zaznaczonymi miejscowościami, w których prowadziłem tę swoistą kwerendę.

Podróżuję zazwyczaj z...

moją przyjaciółką Ulą, osobą o kosmicznym optymizmie i takiej też energii, gotową w każdej chwili polecieć na koniec świata czy odbyć 100-kilometrową wycieczkę rowerową.

Mój ulubiony hotel...

Nie lubię hoteli - krępują mnie i nie czuję się w nich dobrze, korzystam z nich z konieczności. Mile wspominam Carlton Hotel w Luksemburgu, gdzie 20 lat temu spędziłem noc czy dwie z moją ówczesną partnerką. Nie był z pewnością przesadnie komfortowy, ale za to oldskulowy. Kiedy płaciłem rachunek, recepcjonista (może właściciel?) obniżył cenę o 10-15 proc., mówiąc, że to rabat z przeznaczeniem na kwiaty dla mojej towarzyszki. Cóż, byliśmy młodzi i nie sprawialiśmy wrażenia przesadnie zasobnych w gotówkę...

Niebo w gębie poczułem w...

Od ponad 20 lat jestem wegetarianinem, wiele ciekawych regionalnych potraw muszę więc omijać z uwagi na ich mięsny charakter. Mile wspominam wielokrotnie odwiedzaną hinduską knajpkę wegetariańską na Portobello w Londynie. Zapyziała, przeniknięta zapachem tłuszczu, z genialnym jedzeniem i personelem, który nawet po miesiącach nieobecności poznawał mnie i witał jak dobrego znajomego.

Na wyprawę zawsze zabieram...

muzykę (kiedyś walkmana, teraz mp3), którą uwielbiam i której potrzebuję na co dzień. Biorę też aparat fotograficzny. Nie jestem maniakiem fotografowania wszystkiego, ale są miejsca, ludzie i rzeczy, które - prócz zachowania w pamięci własnej - chcę mieć również w pamięci komputera,

Nigdy więcej nie powrócę do...

Coraz mniej chętnie podróżuję po Europie. Lubię oczywiście wiele miejsc na naszym kontynencie, przepadam za Włochami, ale czuję coraz silniejszą potrzebę oderwania się od europejskiej, zróżnicowanej wprawdzie, ale jednak nazbyt zunifikowanej tożsamości.

Wkrótce będę w drodze do...

Ostródy. Przenoszę do tamtejszego Centrum Kultury "Zamek" wystawę "Chopin w plakacie", która do 5 marca jest prezentowana w Warszawie (InfoQultura, plac Konstytucji 4). Żałuję, ze ostródzka edycja wystawy nie wypada latem - Mazury to urzekające miejsce, ale wolę je odwiedzać wówczas, gdy temperatura wody jest zdecydowanie wyższa.

Wymarzony cel podróży:

Iran, Syria, Indie, Turcja.

Piotr Dąbrowski od połowy lat 70. kolekcjonuje polskie plakaty. Jego zbiory liczą ok. 16 tys. obiektów z lat 1899-2010. Wciąż kupuje je, sprzedaje i wymienia, inicjuje powstawanie nowych, poszukuje starych. Kolekcję można zobaczyć na:

www.theartofposter.com

Więcej o: