Kaunertal - Austria

Grupka rosyjskich anarchistów ucieka ścigana przez agentów CIA i różnych speców od sportów ekstremalnych... Tak w skrócie wygląda fabuła filmu akcji pt. "Potrójne iks"(dokładnie "XXX") kręconego właśnie na lodowcu Kaunertal przez amerykańską wytwórnię Columbia Pictures.

Wyjątkowa sceneria

Wszyscy w okolicy są dumni, bo do spokojnej zazwyczaj doliny zawitały gwiazdy - występujący w rolach głównych Rob Cohen (krążą słuchy, że za swoją rolę dostał gażę 10 mln dol.), Vin Diesel (znamy go z filmu "Szeregowiec Ryan") czy Samuel L. Jackson (grał m.in. w "Gwiezdnych wojnach"). Również osobą odpowiedzialną za zdjęcia jest nie byle kto, ale sam Dean Semler, czyli ten, który kręcił "Tańczącego z Wilkami".

Wybranie lodowca Kaunertal do filmu to duże wyróżnienie - w końcu w Austrii jest aż 9 lodowców. Trzeba jednak przyznać że Kaunertal na to wyróżnienie zasługuje - sceneria jest tu naprawdę wyjątkowa. Poza tym uczciwie muszę powiedzieć, że Kaunertal to jeden z lepszych lodowców, na jakich zdarzyło mi się jeździć na nartach. Aż dziwne, że tak mało tu Polaków. Cóż, preferujemy miejsca bardziej rozreklamowane, nie doceniając tych bardziej kameralnych, ale wcale nie gorszych.

Feichten

To, że w Kaunertal nie uczyniono z turystyki masowego przemysłu, to niewątpliwy atut tego miejsca. Właściwie jedynym miasteczkiem wewnątrz tej długiej na ok. 25 km, aczkolwiek wąskiej doliny jest Feichten. Na stałe mieszka tu ok. 600 osób, w szczycie sezonu przyjeżdża trzy razy tyle, ale to i tak nic w stosunku do wielu znanych alpejskich ośrodków. Tu i ówdzie są jeszcze rozrzucone pensjonaty, ale stosunkowo ograniczona liczba miejsc noclegowych sprawia, że jest tu spokojnie i niewątpliwie można odpocząć. I co ważne - w porównaniu z innymi znanymi regionami narciarskimi - na stokach tutejszego lodowca jest też dużo luźniej. Poniekąd wynika to też z tego, że do lodowca trzeba kawałek dojechać. W Kaunertal nie ma przy lodowcu żadnych hoteli - natura jest tu ważniejsza niż komercja. Ze wspomnianego Fechten, najbliższej miejscowości od lodowca, jest to dystans ok. 20 km. Jednak, nawet jeśli nie mamy samochodu, nie stanowi to problemu - wystarczy wsiąść w ski-bus (dla narciarzy bezpłatny).

Droga na lodowiec

Już sama droga jest ogromną atrakcją - supertrasa widokowa. Aby dostać się do wyciągów, trzeba pokonać 29 zakrętów - prawdziwych "agrafek". Zwłaszcza dla Holendrów, licznie odwiedzających ten rejon, jest to niezły stres. Po drodze mijamy tamę i jedziemy wzdłuż brzegów sztucznego jeziora Gepatsch, którego woda stanowi tutaj podstawowe źródło energii.

Pierwszy wyciąg (czteroosobowe krzesła) startuje z wysokości 2150 m n.p.m., możemy jednak wjechać jeszcze wyżej - na poziom 2750 metrów. Ski-busy też tu docierają - tabliczka informuje, że to najwyżej położony przystanek w całej Austrii.

Tu już jednak droga się kończy. Dookoła są tylko góry i całkiem niedaleko - miejsce styku granic Austrii, Włoch i Szwajcarii.

Weissespitze - "góra białego morza"

Widok lodowych bloków działa na każdego. Najwięcej okrzyków zachwytu wzbudzają te o odcieniu ciemnobłękitnym. Nawet ci, którzy już niejeden lodowiec w życiu widzieli, przystają zachwyceni. Wśród szczytów otaczających lodowiec wyróżnia się najwyższy Weissespitze (3535 m n.p.m.), czyli w tłumaczeniu "góra białego morza". Nazwa jest jak najbardziej trafna, bo lodowcowe tereny narciarskie to rodzaj kotliny faktycznie przypominającej białe morze.

32 km tras narciarskich

W sumie na lodowcu wyznaczono 32 km tras, choć są też fantastyczne miejsca do jazdy pozaszlakowej. Trzeba jednak uważać, bowiem te tzw. off piste, zgodnie z nazwą, nie są oznaczone, nikt ich nie przygotowuje i nie kontroluje. Natomiast normalne trasy są oznaczone wyjątkowo dokładnie - tyczki z tablicami są dosłownie co kilka metrów! Nawet w największej mgle nie sposób się tu zgubić!

Dominują trasy łagodne, niezbyt trudne (niebieskich jest 18 km, czerwonych - 8), ale jest też 6-km trasa czarna (nr 10), szczególnie ciekawa na swoim pierwszym odcinku. Niewątpliwą zaletą jazdy na Kaunertalu jest doskonałe przygotowanie tras - ratraków się tu nie oszczędza. Doceniają to przede wszystkim początkujący - nie muszą stresować się lodem czy muldami. Wielu jest tu także narciarzy niepełnosprawnych - widok przesiadających się z inwalidzkiego wózka na specjalny rodzaj nart nikogo tu nie dziwi. I choć góry nikomu nie dają taryfy ulgowej - często narciarze niepełnosprawni radzą sobie na stoku lepiej niż pozostali.

Sezon narciarski na lodowcu Kaunertal trwa od początku września do końca czerwca. W lipcu i sierpniu śnieg wprawdzie nadal jest, ale lodowiec musi "odpocząć".

Wiosną na narty

Wiosna to naprawdę dobry czas, by przyjechać do Kaunertal na narty. Dzień jest długi, pogoda często pozwala na jazdę w koszulce z krótkimi rękawkami. Poza tym od 7 kwietnia (czyli od zakończenia wakacji wielkanocnych) jest już tzw. niższy sezon, a to oznacza niższe ceny - tańsze kwatery czy ski-passy. Warto przemyśleć specjalne ceny, jakie będą obowiązywały w tygodniu od 20 do 27 kwietnia (patrz: informacje praktyczne). Z kolei od 1-4 maja na lodowcu odbywać się będzie ciekawa impreza - Spring Classic, czyli międzynarodowe zawody snowboardowe.

Na lodowcu Kaunertal do dyspozycji narciarzy jest dziesięć wyciągów, z których najdłuższy jest ten z 4-osobowymi krzesłami (w razie niepogody osłaniany szybą z pleksi), o ogólnej długości 2700 metrów. Najwyższa wysokość, do jakiej możemy dotrzeć wyciągiem (już innym, orczykiem) to 3160 m. Jak się okazuje, utrzymanie wyciągów w należytym stanie gwarantującym bezpieczeństwo wymaga ogromnego zachodu. Non stop na lodowcu jest specjalna ekipa sprawdzająca, czy przesuwający się lodowiec nie nadwyrężył słupów. W niektórych przypadkach przesunięcia dochodzą nawet do kilkunastu metrów!

My tymczasem robimy przerwę obiadową w wielkiej Panoramarestaurant. Naszą uwagę przyciąga słupek z licznymi drogowskazami: Amsterdam - 1309 km, Sarajewo - 895, Ateny - 4611... Warszawy nie ma, ale może jak Polacy zaczną przyjeżdżać, też się pojawi.

Popołudnie postanawiam wykorzystać na snowboard. Możliwość wypożyczenia do testowania najnowszego sprzętu i ew. jego zamiany w dowolnym czasie w innym punkcie danej sieci to bardzo dobry system. Tutaj daje taką możliwość "Sport 2000". Najnowszy model Nordic wypożyczony w Fechten na lodowcu zamieniam na "parapet".

Początki są trudne - co chwila leżę. Moje nieporadne próby widzi Lutz - instruktor z miejscowej szkółki. Daje mi kilka rad - od razu lepiej! Główną pasją Lutza są kursy związane z bezpieczeństwem w górach. - Uczymy, jak unikać niebezpieczeństwa i co zrobić, gdy jednak nastąpi - wyjaśnia. Trzy dni wystarczą na podstawy - naukę, jak przygotować się do wyprawy, jak interpretować prognozy pogody i jak "czytać"śnieg oraz jak korzystać z różnego sprzętu, np. z nadajników, dzięki którym można zlokalizować zasypanych przez lawinę. Kolejny stopień - kurs 5-dniowy, to już bardziej złożone sprawy - m.in. techniki asekuracji czy sposoby wyciągania towarzyszy ze szczelin lodowcowych.

Kompleks narciarski - Fendels

Poza lodowcem w dolinie Kaunertal jest jeszcze jeden kompleks narciarski - Fendels (tak też nazywa się miasteczko u stóp góry z wyciągami). Czeka tu na nas 14 km nartostrad obsługiwanych przez siedem wyciągów. Krajobraz jest tu oczywiście zupełnie inny niż na lodowcu - zamiast śnieżnej pustyni są zalesione góry przypominające nasze Beskidy (tyle że nieco wyższe). Wyciągiem możemy wjechać na wysokość 2300 metrów, po czym czeka nas całkiem stroma trasa czarna albo czerwona (do wyboru). Możemy zostać jednak niżej i pojeździć na łagodniejszych trasach - w sumie do wyboru mamy 2 km czarnych, 5 km czerwonych, 7 km niebieskich. W razie potrzeby większość z nich może być sztucznie dośnieżanych.

Narciarskie przedszkola

Fendels to doskonałe miejsce dla rodzin z dziećmi. Nie tylko ze względu na możliwość jazdy po łatwych zboczach, ale przede wszystkim ze względu na infrastrukturę. Tutaj niejeżdżący na nartach rodzic nie musi być wcale odseparowany od swojej szusującej pociechy - wyciągi pomyślane są tak, że do każdego stoku mama czy tata mogą łatwo dotrzeć bez nart (pierwsza gondolka jest bezpłatna!). Dla niejeżdżących na nartach jest alternatywa - 4-km tor saneczkowy. Dla dzieciaków, które chwilowo chcą odpiąć deski, ale ciągle mają nadmiar energii, ustawiono plac zabaw oraz nadmuchane poduszki do skoków (wstęp za darmo). Co jakiś czas z myślą o najmłodszych organizowane są specjalne imprezy - szczególnie dużo ich podczas karnawału.

W całym regionie Kaunertal, nie tylko w Fendels, także na lodowcu, rodziny z dziećmi są szczególnie mile widziane. Oczywiście są szkółki, w których instruktorzy wiedzą, jak przez zabawę uczyć małych narciarzy jazdy, są też narciarskie przedszkola, dzięki którym rodzice mogą trochę odpocząć od swoich pociech. Dba się przy tym także o kieszeń rodziców - jeżeli maluchy w wieku do dziesięciu lat są z rodzicami, którzy mają wykupione ski-passy, korzystają z wyciągów za darmo. Niewątpliwym plusem jest też to, że zarówno w Fendels, jak i na lodowcu można do wyciągów dojechać własnym samochodem. Zwłaszcza przy podróżowaniu z rodziną jest to dość istotne - daje poczucie komfortu i niezależności.

Zwiedzanie regionu

A co robić, jeśli nam się znudzą narty? Miłośnicy zamków na pewno nie ominą strzegącego wjazdu do doliny zamku Berneck na obrzeżach miejscowości Krauns. Zbudowali go ok. 1200 roku miejscowi książęta, a swego czasu zamieszkiwał w nim ponoć przyjeżdżający w te rejony na polowania cesarz Maksymilian I. Od ćwierć wieku zamek stanowi własność pewnego architekta, ale za opłatą 3,63 euro można obiekt zwiedzać.

Z kolei tym, którzy będą w Feichten, można polecić, aby wstąpili do miejscowego kościoła parafialnego, którego wnętrze zdobi cenny barokowy ołtarz.

Wspinaczka po zamarzniętych wodospadach i inne atrakcje

Jednak do Kaunertal nie przyjeżdża się po to, by oglądać zabytki, lecz by spędzić aktywny urlop. Wieczorami można wykorzystać kompleks sportowo-kulturalny w Feichten - jest w nim m.in. bar, sauna i basen, na który ze ski-passem lub z tzw. kartą gościa mamy darmowy wstęp. Basen jest też w hotelu Weissenspitze w Kaunertal Platz. Ten bardzo dobry, czterogwiazdkowy hotel słynie nie tylko z doskonałej obsługi, ale także z przystosowania do przyjmowania gości niepełnosprawnych (w basenie jest dla nich nawet specjalne zejście). Uprzywilejowaną grupą są też... motocykliści. Charlie, szef hotelu, sam chętnie jeździ na swoim dwukołowym rumaku, a latem często dla sobie podobnych organizuje wycieczki i zloty motocyklowe. O każdej porze roku możemy też pomyśleć o wycieczkach pieszych. Zimą coraz większą popularnością cieszy się też wspinaczka po zamarzniętych wodospadach (raz w tygodniu mogą w niej w Feichten uczestniczyć wszyscy chętni). A jeśli mimo wszystko stawiamy na narty - także w Feichten mamy oświetlony stok. Trzeba korzystać z zimy, dopóki się tylko da...

Więcej o: