Trenczyn

Najważniejszy powód, dla którego warto odwiedzić Trenczyn, to widoczny z daleka, jeden z największych zamków Słowacji. Dzieje tej twierdzy, wzniesionej na wysokiej, urwistej skarpie nad Wagiem, wiążą się z historią Polski

Trenczyn

Najważniejszy powód, dla którego warto odwiedzić Trenczyn, to widoczny z daleka, jeden z największych zamków Słowacji. Dzieje tej twierdzy, wzniesionej na wysokiej, urwistej skarpie nad Wagiem, wiążą się z historią Polski

Trenczyn z dobrze zachowanym zabytkowym centrum zasługuje na to, by zrobić w nim choć krótki postój. Dwa kościoły oraz obsadzany platanami i otoczony krytymi czerwoną dachówką kamienicami rynek skupione są u stóp zamkowego wzgórza. Zanim zaczniemy się wspinać na zamek, warto wcześniej zajrzeć na tyły eleganckiego hotelu Tatra, by zobaczyć najstarszy tutejszy zabytek. Wbrew pozorom wcale nie jest nim średniowieczna twierdza, tylko napis ze 179 roku wyryty na skale. Tekst upamiętnia zwycięstwo wojsk rzymskich nad Germanami. Już wtedy bowiem rzymskie Laugaritio, które później stało się Trenczynem, było sporą osadą - nawet Ptolemeusz zaznaczył je w II wieku na swej mapie.

Historia

Od XI wieku, czyli od kiedy zbudowano warownię na skale, dzieje miasta łączą się z jej historią. Twierdza chroniła ważny szlak handlowy biegnący wzdłuż Wagu i dostarczała sporych dochodów swym właścicielom. Jednym z nich był palatyn królewski Mateusz Czak Trenczyński. Władał ponad 30 zamkami i miał ogromne wpływy w państwie. Nic dziwnego, że nazywano go "panem Wagu i Tatr".

Na przełomie XV i XVI wieku zamek należał do wpływowego rodu Zapolya. Barbara Zapolya, córka Stefana, wojewody siedmiogrodzkiego i pana na Trenczynie, tak przypadła do gustu polskiemu królowi Zygmuntowi Staremu, że postanowił pojąć ją za żonę. Zaręczyny odbyły się właśnie w Trenczynie w 1511 roku. Wkrótce ta cicha i skromna dziewczyna przybyła na Wawel, gdzie 2 lutego 1512 roku odbył się ślub, koronacja 17-letniej królowej i wystawne wesele opiewane później przez nadwornych poetów. W rok później młodziutka królowa urodziła córkę Jadwigę. Niestety, niedługo trwało szczęście królewskiej pary - Barbara zmarła w 1515 roku po wydaniu na świat drugiej córki Anny. Dziecko żyło zaledwie pięć lat. Śmierć żony i córki stała się dla króla pobudką do przystąpienia do budowy kaplicy grobowej przy katedrze wawelskiej - dzisiaj tę kaplicę nazywamy Zygmuntowską. Królowa Barbara i księżniczka Anna spoczęły w niej w 1533 roku.

Po Zapolyach Trenczynem władali Habsburgowie. W XVIII stuleciu zamek podupadł na skutek panującej w mieście dżumy. Później ogromnych zniszczeń dokonał też pożar. Twierdza zaczęła zmieniać się w ruiny. Na szczęście to już przeszłość, zamek udało się odrestaurować i możliwe, że dzisiaj prezentuje się nawet lepiej niż w czasach Zapolyów.

Zwiedzanie

Chcąc ujrzeć tę imponującą budowlę, otoczoną długimi, wysokimi murami obronnymi i basztami w całej swej okazałości, najlepiej stanąć pośrodku mostu na Wagu. Jednak by docenić wszystkie walory twierdzy i przekonać się o jej rzeczywiście wielkich rozmiarach, trzeba wspiąć się na zamkowe wzgórze. Roztacza się stąd wspaniały widok na miasto i okolicę.

Zamieniony na muzeum zamek służy obecnie turystom. Podczas zwiedzania (codziennie z wyjątkiem poniedziałków, godz. 9-16) warto obejrzeć wystawę archeologiczną oraz prezentowane w zamku górnym militaria. Słynną atrakcję zamku dolnego stanowi wydrążona w skale, głęboka na 80 metrów studnia, zwana studnią miłości. Jeśli wierzyć legendzie, studnię wykuł turecki jeniec Omar zakochany w pięknej Fatimie - brance więzionej przez Zapolyę. Pan na Trenczynie za żadne skarby nie chciał jej Omarowi oddać. Zakochany młodzieniec podjął się więc niewykonalnego zadania. Jako że na zamku brakowało wody, obiecał ją znaleźć w zamian za uwolnienie Fatimy. Kiedy po kilku miesiącach wiercenia twardej skały stracił już wszelką nadzieję, w studni pojawiła się woda, a piękna Fatima mogła zostać jego żoną.

Nie wiadomo, ile jest prawdy w tej legendzie, ale podobno gdy wrzucimy do studni monetę, zapewnimy sobie powodzenie w życiu i szczęście w miłości.