Wciąż najbardziej uniwersalny jest góral. Można nim pojechać na zakupy, poskakać, niestraszna mu leśna ścieżka czy wysokie krawężniki. Nie zastąpi jedynie kolarki.
Klasyczny rower górski ma niedużą ramę, mocno wysunięty do przodu mostek, który nadaje jadącemu wyciągniętą, prawie poziomą sylwetkę, ponad 20 przełożeń (21, 24 lub 27), prostą kierownicę, co najmniej przedni amortyzator (jego zadaniem nie jest zwiększenie wygody, ale bezpieczeństwa - koło ma lepszy kontakt z ziemią, łatwiej rower zatrzymać i nim kierować) i grube opony z bieżnikiem jak traktor.
Wybór opon jest oczywiście większy - można kupić bardziej przydatne w mieście opony typu semislick, w których gumowe bolce znajdują się wyłącznie na krawędzi opony, a pośrodku są gładkie.
Dla kolarzy, którzy nie lubią podjeżdżać pod górki, stworzono bolidy zjazdowe z pełną amortyzacją i hamulcami tarczowymi. Takim maszynom wystarcza osiem lub dziewięć przełożeń, które służą nie tyle do wprawienia w ruch - od tego jest grawitacja - ale do zwiększania prędkości jazdy. Rekordziści na łatwych trasach osiągają ponad 100 km/godz., standardowo zawodnicy DH jeżdżą 40-60 km/godz.
Pomiędzy maszynami do downhillu a klasycznymi góralami są freeraidowe, które mają amortyzatory z przodu i z tyłu oraz biegi umożliwiające pokonywanie podjazdów.