Wilno, miasto kultur

Rok 2009 Wilno świętuje jako Europejska Stolica Kultury i dla tych, którzy jeszcze nie odwiedzili tego najbardziej polskiego z zagranicznych miast, jest to najlepszy powód, aby rychle spakować walizkę.Litwini na wrzesień przygotowali niezwykle kuszące wydarzenie pt. ?Sztuka w niezwykły miejscach". Pokrótce, będzie to zabawa w chowanego, w której zwiedzający w opuszczonych zaułkach, magazynach i zaniedbanych podwórkach szukać będą rzeźb, malowideł, instalacji i happeningów. Wielki bonus tej gry, to możliwość odkrycia znacznie więcej skarbów, niż zostało schowanych...

Wilno jest bowiem przepiękną acz stosunkowo niewielką mozaiką, pełną niezwykłych barw i akcentów, głównie dzięki burzliwej historii. My Polacy najchętniej podążamy tu śladami przodków - Ostra Brama z rozsławioną w "Inwokacji" Kaplicą, Cmentarz na Rossie z sercem Piłsudskiego, Muzeum Mickiewicza, kościół dominikański Św. Ducha, który próbowano nawet wywieźć do Polski... Zrozumiałe i nostalgiczne to podejście, ale niekoniecznie obiektywne, bowiem Wilno kwitnie właśnie dzięki różnorodności, której najlepszym dowodem jest bogactwo pięknych, historycznych świątyń, od kościołów przez cerkwie aż po synagogi. Nie przypadkiem to tu właśnie powstało pierwsze na świecie Centrum Kultur bez Państwa: na Uniwersytecie Wileńskim studiuje się dorobek żydowski, romski, karaimski... Stare miasto można zwiedzić na piechotę w kilka godzin - zamknięte w labiryncie wijących się wzgórzami brukowanych uliczek, pięknie odrestaurowane, wręcz poupychane jest kościółkami, muzeami, barokowymi kamienicami, kafejkami i sklepami pełnymi pamiątek oraz rękodzieł. Na wystawach i w artystycznych zapleczach znajdziemy wszystko od tradycyjnej "cepeliady" po modernistyczne instalacje wideo. Fasady mienią się błękitem, omszałą zielenią, mlecznym żółtym oraz przybrudzonym różem, a nad nimi górują puzzle ze starych dachówek, widoczne wspaniale z Wzgórza Giedymina. W Cerkwi Świętego Ducha, największej litewskiej świątyni prawosławnej, pod przepięknymi kopułami, we wspaniałym rokokowym wnętrzu znajdziemy nie tylko zmumifikowane zwłoki trzech świętych, ale pachnącą kadzidłami atmosferę prawdziwej Rosji. Katedra już jest pomnikiem chrześcijaństwa, choć portal wejściowy natrętnie kojarzy się ze starożytną grecką świątynią. Kilkakrotnie przebudowywana, dziś śnieżnobiała, z delikatnymi smukłymi kolumnami, jest co najmniej unikalna architektonicznie, a we wnętrzu oczy cieszy przepiękna Kaplica Św. Kazimierza ufundowana przez Zygmunta III Wazę. Dalej jest kościół Św. Anny, tak wspaniały, że Napoleon chciał go natychmiast zdemontować i przewieźć do Paryża... A tych świątyń jest ze czterdzieści... Ale oczywiście kultura żyje tak naprawdę poza murami i muzeami, i jeśli szukać jej w Wilnie, to najlepiej na ulicy Zamkowej (Pilies) biegnącej od Placu Katedralnego do Ratusza. Ten turystyczny deptak pełen kawiarenek i sklepów z suwenirami oraz restauracji serwujących słynne Zeppeliny, to miejsce nieustających festiwali, parad, wydarzeń. Tutaj w pierwszym tygodniu marca odbywają się tradycyjne Kaziuki z ludowym rzemiosłem na sprzedaż, słodkimi specjałami oraz imponującymi palmami wielkanocnymi. Wreszcie, nie można zapomnieć o wileńskim Montrmartre, czyli Zarzeczu, dzielnicy artystycznego rozgardiaszu, w której mieszkał i nasz Gałczyński. Dotrzemy do niej po jednym z pięciu mostów nad rzeką Wilejką, zaś o powrocie nie ma co zbyt szybko przemyśliwać - knajpki w typie krakowskiej bohemy, warsztaty artystyczne, galerie i sklepy z awangardową biżuterią, kawiarenki, antykwariaty, liczne bary serwujące słynny 70-procentowy Žargilis... A to wszystko w gustownym otoczeniu kurników, zaniedbanych podwórek i wychudłych kotów. Wilno nie może być nudne.

Więcej o: