Mołdawia budziła w nas strach ze względu na formalności graniczne. Choć pragnie ona twardej waluty jak spękany besarabski step deszczu, to jej dziwna polityka wjazdowa powoduje, że podróżni omijają ją łukiem, nadkładając setki kilometrów, by dotrzeć nad Morze Czarne. Jak wygląda odprawa? Nasz pojazd musiał zdobyć 16 (sic!) różnych kwitów, aby wreszcie przejechać szlaban graniczny. Były to opłaty graniczne, ekologiczne, sanitarne, ubezpieczenia, podatki i Bóg wie, co jeszcze. Na dodatek Polacy od lutego tego roku potrzebują wiz (bagatela 40 dol.!), co dodatkowo przedłuża procedurę wjazdową.