W tym roku skotłowana masa lodowatego żywiołu osiągnęła poziom ponad 1,8 m. Ta olbrzymia moc w połączeniu z naturalnymi atrakcjami w postaci fantazyjnych wiraży i wielkich zdradzieckich skał zapewnia kilka godzin podnoszącej adrenalinę rozrywki. Opcji jest wiele: kajak dla odważnych singli, dmuchane łodzie dla dwójek, rafting dla większych grup - sprzęt można pożyczyć w wielu ośrodkach na miejscu lub wziąć ze sobą, jeśli mamy odpowiedni transport.
Jak to w Austrii , infrastruktura jest idealnie przygotowana. Liczne kempingi oferują wysoki standard sanitarny, urocze miejsca na namiot (z widokiem na zasypane jeszcze śniegiem szczyty dwutysięczników) bądź bungalowy do wynajęcia, typową lokalną kuchnię, puby, sklepy, nawet lekcje jazdy konnej czy paralotniarstwa. Clue programu to oczywiście spływ w dół rzeki . Najlepiej rozpocząć od Wildalpen, styryjskiego centrum górskiej pasji wodnej. To tu corocznie odbywają się międzynarodowe zawody kajakarstwa i raftingu.
Spływ Salzą Jakub Pavlinec
Z kempingu ładujemy się bezpośrednio w żywy nurt Salzy - nie ma tu zbyt wiele miejsca na rozglądanie się po malowniczych skałach i urwiskach. Każdy moment nieuwagi może skończyć się wywrotką - tych naoglądaliśmy się tej wiosny szczególnie dużo. Dwójka w gumowej łodzi musi dobrze skoordynować pracę, bo prądy są tu czasem bardzo zdradliwe. Jak wytrzymuje się zimno, gdy litry wody co chwilę uderzają ci w twarz? Obowiązkowe są długie pianki i wodoodporne kurtki. Wiosłowanie o życie oczywiście rozgrzewa krew w żyłach, ale z praktyki podpowiadam, że większość potencjalnych topielców ma dobrze uwiązaną butelkę - austriackiego rumu 80%, czeskiej śliwowicy albo polskiego krupniku.
Spływ Salzą Jakub Pavlinec
Długość trasy zależy tylko i wyłącznie od sił i animuszu. Praktycznie co kilkaset metrów jest miejsce, gdzie ogumione ludki w kolorowych kaskach spuszczają lub wyciągają z wody łodzie. Dla najtwardszych jest zabawy na co najmniej pięć godzin.
Po południu warto wybrać się na małą wspinaczkę - okolice to w końcu piękne górki, strome skarpy i soczysto zielone łąki, w maju pełne żółtych mleczów i szafirowo-niebieskich niezapominajek. Naturalnie, nawet, gdy poziom wód nieco opadnie, Salza jest znakomitym miejscem na letnią przygodę - praktycznie do września trudno nie spotkać tu wioślarzy, i tych początkujących, i tych czyhających na najtrudniejsze wyzwania.
Spływ Salzą Jakub Pavlinec
Jeśli to pomysł tak bardzo dzikiej rzeki onieśmiela warto spróbować najpierw tych spokojniejszych: Teichl czy Steyr nie stwarzają większego zagrożenia, nawet dla dzieci, zaś malowniczość tras może naprawdę powalić najmniej wrażliwych na piękno natury. W końcu nie samą Krutynią wioślarz żyje!
AUTOR: AGATA CHABIERSKA
Zobacz też: