Tak wiele osób wyjeżdża, więc ulice pustoszeją, place stają się przejrzyste... bezludne wyspy spokoju w samym sercu miasta. Praktykuję to od lat i za każdym razem mam wrażenie jakby czas się zatrzymał. Są takie miejsca, w których człowiek ma wrażenie, że jest uczestnikiem sceny z filmu science-fiction, w którym ludzie zniknęli i jest tylko bohater wśród pokręconej, niezaplanowanej zabudowy. To prawdziwy raj dla miłośników fotografii.