Pies w lesie

Ludzie kochający dziką przyrodę to często również miłośnicy psów. Niestety, raczej nie powinni ich ze sobą zabierać na jej łono, bo może się to źle skończyć

Sam mam trzy psy i spacery z nimi to prawdziwa radość. Fajnie byłoby wędrować razem po górach czy lesie. Są przecież naszymi przyjaciółmi, więc dlaczego pozbawiać je radości przebywania w pięknej okolicy...

Niestety, podobna wyprawa może zamienić się w tragedię. Niedawno taką smutną historię opisał mi jeden z czytelników. Jego żona była na spacerze w lesie z trzema psami. Gdy na chwilę odbiegły od pani, huknęły strzały i dało się słyszeć skowyt - jeden z psiaków został zastrzelony przez myśliwego.

Ale są dwie kwestie. Pierwsza to kwestia natury prawnej - z psami nie można wchodzić na teren parków narodowych (ten przepis nie dotyczy zwierząt na służbie, czyli należących do straży granicznej, policji lub jednostek ratowniczych), a po lasach muszą spacerować na smyczy i w kagańcu (ten kaganiec to swoją drogą przesada, bo niby co miałby zrobić taki pies na smyczy np. sarnie?). I druga kwestia, natury przyrodniczej - choć nasz kochany psiak nikomu dotąd nie zrobił krzywdy i na nic nie polował, to gama nowych zapachów może w sekundę zmienić go w myśliwego, jeśli w jego żyłach płynie choć odrobina krwi polujących przodków (sam raz coś takiego widziałem). Pamiętajmy, że nasze psy to drapieżniki, a te przecież polują...

Zresztą dzikie zwierzęta traktują je właśnie jak drapieżców. Te, które bywają ofiarami, zestresuje choćby zapach pozostawiony przez jamnika. W skrajnych wypadkach może dojść do ataku na psa, a dotyczy to terenów, na których występują wilki (te akurat bardzo lubią psininę), żubry czy niedźwiedzie. Zwierzęta mogą też zaatakować człowieka, gdy pies wycofa się w jego stronę (zdarzyło się to z żubrami i niedźwiedziami). Dlatego najlepiej nie bierzmy psa do lasu, a jeśli już z nami idzie, to nie spuszczajmy go ze smyczy.

I jeszcze jedno - w interesie myśliwych i właścicieli zwierząt należałoby doprecyzować przepisy dotyczące wałęsających się psów i kotów. Wiem, że w wielu wypadkach odstrzału nie da się uniknąć. Ale też nie może być tak, że każdy ze 100 tys. polskich myśliwych ma prawo zabić każdego psa lub kota znajdującego się 200 m od zabudowań.

Więcej o: