Mamy obsesję na punkcie półświatka

Rozmowa z młodą pisarką o bezpieczeństwie w szemranych zakątkach Bombaju

29-letnia Sonia właśnie wydała swoją pierwszą książkę "The Girl", pracuje nad kolejną. To jedyne, czym się zajmuje, bo jak mówi nie potrafiłaby pisać mając normalną prac od 9 do 17. Warunki ma, ojciec jest od ponad 30 lat politykiem rządzącej obecnie Partii Kongresowej, był ministrem spraw zagranicznych i finansów, teraz jest ministrem w Goa.

Sonia mieszka ze swoim chłopakiem na osiedlu na skraju prestiżowego Juhu, parę kroków od plaży, z niespotykanym w Bombaju widokiem na chronione wiecznie zielone tereneny namorzynowe. A tuz za nimi plaze. Sonia podaje kawę: - Z pozdrowieniami dla Kapuscyskiego.

Szczęka mi opada i wyduszam tylko: Hę?

- Kapuscyskiego. Tego od "Imperium", "Podróży z Herodotem".

Czytałaś Kapuścińskiego?

- Jasne, wszyscy go tu czytaliśmy. Ostry, szokujący styl, facet zawsze we właściwym miejscu o właściwym czasie. To taki rodzaj książek, które czytam ja, moje dzieci będą czytały i ich dzieci pewnie też. To żart był z tymi pozdrowieniami. Wiem, że nie żyje. Polska kojarzy mi sie z Kapuścińskim.

Sonia podaje psu gumową piszczącą zabawkę i zabieramy się za jej książkę. "The Girl" zaczyna się od pogrzebu młodej dziewczyny, która popełniła samobójstwo. Jej kochanek i przyjaciel próbują dociec o co chodziło melancholijnej, naiwnej dziewczynie. Indyjski Penguin wydał ją w 200 tys. egzemplarzy.

Bawiło cię umieszczenie schiz w rajskim Goa?

- Ja tam mieszkałam, tam się wychowałam, tam po prostu tak jest. Turyści znają rajskei plaże, ale ludziom się tam łatwo nie żyje. Goa ma swoją ciemną stronę, ukrytą przed turystami: powszechna pedofilia, narkotyki, zabytkowe budynki popadające w ruinę. Goa jest jak każde inne miejsce w Indiach, z tym wyjątkiem, że tylko tam na plażach możesz się pokazać w bikini i nikogo to nie zdziwi.

Ale teraz już o Goa nie piszesz.

- Historie są wszędzie. Ale jak mieszkasz w Bombaju, to piszesz o Bombaju. Mieszkałam w Goa, w Delhi, Edynburgu, ale to w Bombaju historie czekają aż się je pozbiera: tu mieszkają różne społeczności - religijne, etniczne, narodowe, jest światek przestępczy, gangi. Wiesz, Bombaj jest o tyle ciekawy, że ten światek jest łatwo dostępny dla ludzi z zewnątrz. I niegroźny. Teraz piszę o barach z tańcami, burdelach, prostytutkach. Chodzę po tych miejscach, przesiaduję do nocy i czuję się całkowicie bezpieczna. Już samo to sporo mówi o bombajskim społeczeństwie. W Delhi sama bym nie chodziła.

Co to za bary? Kluby go-go?

- Nie - śmieje się. - Są praktycznie w każdej dzielnicy. Na scenie staje pięć, dziesięć albo 15 ubranych w sari kobiet i tańczą. Mają po kilkanaście albo dwadzieścia kilka lat. Żadnego rozbierania, żadnego dotykania. Stoją na scenie i tańczą, a faceci, taksówkarze, kierowcy riksz, operatorzy telefoniczni - niższa warstwa społeczna - rzucają w nie pieniędzmi. Potrafią w tych barach siedzieć całą noc i wydać miesięczne zarobki.

Chodzi o to, że tańczą w sari? To sari pociąga mężczyzn?

- Sari jest piękne i kobiece. Młode dziewczyny, też te, które tańczą w barach, normalnie chodzą w dżinsach i t-shirtach. W tamtym roku bary pozamykano i zakazano tańców. Ale jak się dobrze poszuka, to można jeszcze jakieś znaleźć. Różnica jest taka, że dziewczyny nie tańczą, tylko stoją w sari, ale faceci dalej rzucają w nie pieniędzmi.

Co cię ciągnie do takich miejsc?

- To są Indie, tych miejsc nie da się nie zauważyć. Jeśli naprawdę chcesz zrozumieć Indie, musisz dotrzeć do hijras i prostytutek, do ich półświatka, bo tylko przez nich zrozumiesz, dlaczego społeczeństwo niektórych tak źle traktuje. My tutaj mamy obsesję na punkcie naszego półświatka. W tamtym roku mieliśmy bomby w pociągach, w 1992 r. zamieszki pomiędzy muzułmanami i hindusami, tu każdy węszy skąd kto jest. Jak o tym nie pisac?

Rozmawiała Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska

Więcej o: