Powiat koniński od A do Ż

Pod Koninem spróbowałam obsyponki i kapusty ochweśnickiej. Dowiedziałam się też, co to są psułki i klukaszczyk

Kojarzyłam te okolice z przemysłem i zagłębiem węgla brunatnego. Okazało się, że to kraina jezior, lasów, zabytków i... gwary. Oto krótki alfabet koniński.

A jak akweny

Wędkarze i pływacy mają tu jak w raju: dzięki ciepłej wodzie z elektrowni temperatura jezior w powiecie konińskim jest o kilka stopni wyższa niż w innych polskich akwenach. Wody udostępnione do połowu przez cały rok są wyjątkowo zasobne w amury, jesiotry i tołpygi. Z 17 jezior większość ma ponad 50 ha powierzchni. Część z rynnowych akwenów połączono kanałami, m.in. na trasie Konin - Kruszwica. Ten malowniczy, wyjątkowo cichy, 54-kilometrowy szlak prowadzi przez kilka jezior - wśród nich Ślesińskie i Czarne, aż do Gopła - oraz dwie śluzy. Ruch niewielki, prędzej uświadczysz czaple niż łodzie.

Polecam ośrodek wypoczynkowo-żeglarski Bernardynka nad Jeziorem Wąsowskim, można wypożyczyć łodzie, rowery czy popłynąć statkiem; www.bernardynkaport.pl

B jak św. Bartłomiej

XIV-wieczny kościół pod jego wezwaniem, jeden z najstarszych konińskich zabytków, ozdobił polichromiami i witrażami Eligiusz Niewiadomski - malarz, wykładowca i krytyk sztuki; ten sam, który 16 grudnia 1922 r. zabił prezydenta Narutowicza. Oprócz XV-wiecznego prezbiterium zwraca uwagę renesansowa kaplica z barokowym epitafium i popiersiem Jana Zemełki, jej fundatora. Jeden z najwybitniejszych obywateli Konina, kształcony w Padwie i Krakowie doktor medycyny i filozofii ufundował w 1602 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim Katedry Anatomii i Botaniki oraz stypendia naukowe dla młodzieży. Przy południowej pierzei placu Wolności stoi jego dom z przełomu XVI/XVII w., jeden z najstarszych w mieście (prosty, o dwuspadowym dachu i kremowej elewacji, przebudowany przed stu laty).

D jak drogowskaz

Najcenniejszy zabytek Konina, o którym wspomina Jan Długosz, stoi na ocienionym placu, przy kościele św. Bartłomieja. To najstarszy polski drogowskaz, wyryto na nim po łacinie: "Roku wcielenia Pana naszego 1151/Do Kalisza z Kruszwicy tu prawie punkt środkowy/Wskazuje ta formuła drogi i sprawiedliwości/ Którą kazał uczynić komes palatyn Piotr/ I starannie też przepołowił tę drogę/Abyś był go pamiętny racz każdy podróżny/ Modlitwą prosić łaskawego Boga". Wysoki na ponad dwa i pół metra słup z granitu na polecenie Piotra Włostowica, jednego z najpotężniejszych ówczesnych możnowładców, stanął rzeczywiście w medium punctum - w połowie drogi między Kruszwicą a Kaliszem: do każdego z tych miast jest stąd równo 52 km. Dziś wyznacza także początek szlaku romańskiego, który wiedzie do kościoła św. Marcina w Kazimierzu Biskupim, kościoła św. Piotra i Pawła w Starym Mieście (oba z romańskimi portalami) oraz krzyża pokutnego w Licheniu.

G jak Grodziec

Ośrodek edukacyjny w Grodźcu idealnie nadaje się do wypoczynku familijnego - położony w sosnowym lesie, z małym stawem i miejscem na ognisko. Jest tu sala z wypchanymi zwierzętami, makieta kopalni węgla brunatnego oraz chata, w której leśniczy opowiada fascynujące historie (najlepiej umówić się wcześniej, tel. 0 63 248 50 27 w. 222). W koronach drzew 8 m nad ziemią umieszczono ścieżkę i platformę z lunetą, z której obserwowałam żyjące zgodnie w leśnej ochronce dziki, daniele, sarny, muflony i ich oseska Mufiego, pupila turystów karmionego butelką. Przez okoliczne lasy prowadzi 200 km ścieżek rowerowych, w tym ścieżka "Bocian", która biegnie przez uroczysko, gdzie gniazduje objęty ścisłą ochroną bocian czarny.

Rowery wypożyczymy w ośrodku (10 zł/dzień), do końca września czynny w godz. 8-20, od października do kwietnia 8-18; http://grodziec.lasypanstwowe.poznan.pl

H jak herb

"Koń ma być spięty, ogon lekko uniesiony" - uchwali rajcowie i tak też prezentuje się herb Konina. Wedle legendy książę Leszek (postać, w której trudno doszukiwać się historycznej prawdy) podczas polowania w puszczy odłączył się od drużyny i trafił na polanę, gdzie napadli nań smolarze. Po chwili dał się słyszeć głośny tętent - przekonani, że to książęca drużyna przybywa z odsieczą, złoczyńcy porzucili niedoszłą ofiarę. Tymczasem na polanę wpadł tabun dzikich koni. Książę z wdzięczności kazał w tym miejscu założyć miasto, a w jego herbie umieścić białego spiętego rumaka.

K jak kameduli

Klasztor kamedułów ukryty w Puszczy Bieniszewskiej na szczycie Sowiej Góry (117 m n.p.m.) jest jednym z ośmiu czynnych eremów kamedulskich na świecie i jednym z dwóch w Polsce, obok krakowskiego. W zakonie założonym w XI w. we włoskim Camaldoli przez św. Romualda obowiązuje wyjątkowo surowa reguła. Bracia prowadzą pustelniczy, kontemplacyjny tryb życia oparty na modlitwie i poście, rozmawiają ze sobą sporadycznie. - W razie wielkiej konieczności możemy do siebie przemówić na uboczu - opowiada brat Bolesław, w klasztorze od 1965 r., jeden z ośmiu pustelników w białych habitach. Ciszy nie zakłóca też muzyka - w kościele nie ma organów. Kameduli są w Bieniszewie od XVII w. Każdy pustelnik mieszka w swojej celi, starsi rangą - w małych domkach na terenie eremitorium. Dwóch gotuje, pozostali przychodzą z menażkami i zabierają do cel mleko na śniadanie, wegetariański obiad, zupę z kawałkiem chleba na kolację (we wszystkie piątki oraz podczas postu przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem nie jada się także nabiału). Wypełniony modlitwami dzień jest odmierzany wędrówką słońca i dźwiękami dzwonu. Ufundował go zakonnik, który jako jedyny przeżył obóz koncentracyjny, do którego zesłano kamedułów w czasie wojny. Dzwon bije cztery minuty o godz. 3.45 na wstawanie, kwadrans na wspólne modlitwy o 4, 3 minuty na jutrznię o 5.45... Oznajmia czas kolejnych mszy, de profundis , czytanie brewiarza... Gdy umrze któryś z braci - bije 4 minuty (owinięte w płótno ciała są chowane na surowych deskach w zamurowanych wnękach kościelnego podziemia). Do barokowej świątyni z ażurowym ołtarzem i kopią cudownego obrazu Matki Boskiej Bieniszewskiej oraz stallami ozdobionymi portretami opatów i świętych kobiety mają wstęp tylko na niedzielną mszę o 10.30, na pasterkę i na odpust 8 września. Mężczyźni mogą zwiedzać klasztor codziennie, poza godzinami modlitw. Oni też mogą zamieszkać tu na jakiś czas, odpłatnie, na klasztornych zasadach (obowiązuje milczenie, samotność, spartańskie warunki i strój "raczej godny niż swobodny").

L jak Licheń

Wszystko zaczęło się od napoleońskiego żołnierza Tomasza Kłossowskiego, któremu na polu bitwy objawiła się Maryja. Cudem uratowany od śmierci, po powrocie do domu zawiesił wizerunek Matki Bożej w lesie grąblińskim, 3 km od Lichenia. Rok temu obraz został przeniesiony do sanktuarium maryjnego, które zdumiewa przepychem: 365 okien, wnętrze mieszczące 7 tys. osób, 2 hektary samej posadzki i 20 tys. tabliczek od darczyńców. Za ich pieniądze postawiono eklektyczny monument, który nie grzeszy urodą, ale oszałamia rozmachem - to największa polska bazylika, do której przybywa co roku półtora miliona pielgrzymów. Niewielka wieś zamieniła się w kombinat do obsługi sanktuarium - dziesiątki tabliczek wśród kramów z dewocjonaliami prowadzą do domów noclegowych, punktów informacyjnych, cudownego źródełka i sztucznie usypanej Golgoty. Ponoć studenci jednej z polskich uczelni ekonomicznych na przykładzie Lichenia uczą się, jak powinien wyglądać marketing doskonały;

http://www.lichen.pl

O jak obsyponka

To jeden z tutejszych przysmaków: kiszka wypełniona surowymi tartymi ziemniakami wymieszanymi z boczkiem, ugotowana lub grillowana. Znakomita jest też kapusta ochweśnicka - przekładaniec z mielonego mięsa wieprzowego, ryżu i kwaszonej kapusty. Spróbowałam tych pyszności w Leśnej Polanie, ośrodku położonym w sosnowym lesie nad Jeziorem Ślesińskim. http://www.lesna-polana.com.pl

P jak Pięciu Braci

Wedle legendy, benedyktyni Jan i Benedykt przybyli z Włoch z misją ewangelizacyjną - osiedli w pustelni, w miejscu, w którym dziś znajduje się wieś Kazimierz Biskupi. Nocą z 10 na 11 listopada 1003 r. zamordowali ich rabusie. Zginęli też wówczas trzej inni eremici - Izaak, Mateusz i Krystyn. W średniowieczu w ich pustelni powstało pięć kaplic, do których pielgrzymowali pątnicy. Na cmentarzu parafialnym w Kazimierzu Biskupim stoi drewniany XV-wieczny kościółek św. Izaaka, a w miejscu eremu Mateusza - romański kościół św. Marcina z relikwiarzem Braci. Kilka ulic dalej, tam gdzie była pustelnia Jana, znajduje się klasztor z dobrze zachowanymi XVI-wiecznymi portalami, siedziba Misjonarzy Św. Rodziny. Warto zajrzeć do muzeum misyjnego pełnego etnociekawostek: masek, czaszek, włóczni, egzotycznych strojów. Szlak Pięciu Braci Męczenników prowadzi dalej przez Puszczę Bieniszewską, gdzie niewielka kapliczka upamiętnia miejsce odosobnienia Barnaby, szóstego pustelnika, który uniknął męczeńskiej śmierci.

Ś jak Ślesin

Miasteczko niewielkie, raptem 3 tys. mieszkańców, ale swój łuk triumfalny ma. Ślesińscy mieszczanie wznieśli go w 1812 r. na cześć Napoleona Bonaparte, licząc na to, że wódz zechce nań spojrzeć, wracając z kampanii rosyjskiej. Niestety, cesarz miasto ominął, ale niebiesko-biała budowla pyszni się do dziś. Ślesin od wieków był znany z handlu gęśmi, które "podkuwano" - stado przeganiano przez ciepłą smołę, potem przez piasek i pierze; tak obute ptaki mogły maszerować nawet kilkadziesiąt kilometrów na okoliczne targowiska. Ślesin ma też własną mowę. Wędrowni handlarze sprzedający obrazy z wizerunkami świętych posługiwali się gwarą ochweśnicką (ochwest to obraz), którą przejęli handlarze gęśmi. Niezrozumiała dla obcych mieszanka żargonu złodziejskiego, słów niemieckich, polskich, rosyjskich i hebrajskich umożliwiała tajne pertraktacje w obecności postronnych. Jeszcze przed wojną była w powszechnym użyciu i najstarsi mieszkańcy gminy wciąż wiedzą, że szafirki to pieniądze, agota - gęsi, psułki - ryby, mancy - ja, a klukaszczyk - noc.

Ż jak Żydzi

Sto lat temu stanowili połowę z 8 tys. mieszkańców Konina (obecnie liczy ponad 80 tys.) i w dużym stopniu wpływali na jego rozwój. Synagogę, która służyła wówczas licznej gminie, po wojnie przerobiono na magazyn. Dziś w klasycystycznej bóżnicy z wysokimi półkolistymi oknami i wyłożonym modrzewiem sufitem mieści się biblioteka, w której rzędy książek stoją wokół bimy - podwyższenia do czytania Tory. Na jednej ze ścian i na kolumnach bimy zachowały się oryginalne malowidła z początku XIX w. przedstawiające arkady. Budynek stoi przy placu Zamkowym, gdzie w wznosiła się niegdyś warownia, kompletnie zrujnowana podczas potopu szwedzkiego. Z zamku nie pozostał nawet kamień, a sam plac zwany przez Żydów Teper Mark (Rynek Garncarski) był najważniejszym miejscem w żydowskiej dzielnicy. Prócz wspomnianej synagogi zachowały się XIX-wieczne kamieniczki i neogotycka szkoła talmudyczna;

http://www.konin.pl

http://www.powiat.konin.pl

Więcej o: