Zamów przewodnik z kolekcji Podróże Marzeń
Przez ostatnie kilkadziesiąt lat Glasgow miało opinię brudnego, szarego i smutnego miasta, w którym panuje bezrobocie, szerzy się przestępczość, a ludzie umierają w okolicach sześćdziesiątki (głównie z powodu papierosów i fatalnej diety). Dopiero w latach 90. XX w. coś ruszyło. Glasgow dostrzegło swoje mocne strony: dziedzictwo epoki wiktoriańskiej i otwartość na architektoniczne eksperymenty - władze miasta postanowiły połączyć jedno z drugim.
W 1990 r. Glasgow zdobyło tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, a w 1999 r. zostało Miastem Architektury i Wzornictwa Wielkiej Brytanii. Dzisiaj przyciąga corocznie ok. 4 mln turystów. Jest gospodarzem prestiżowych wydarzeń kulturalnych, m.in. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Celtyckiej (Celtic Connections) - styczeń-luty, Jazzowego - przełom czerwca i lipca, Komików - marzec ( http://www.glasgowcomedyfestival.com ) oraz Targów Sztuki pod koniec kwietnia ( http://www.glasgowartfair.com ). Niewykluczone, że w 2014 r. odbędą się tu igrzyska olimpijskie.
Chyba nie ma drugiego miejsca w Wielkiej Brytanii, gdzie tyle się buduje i burzy, po to, żeby znowu zacząć kolejną budowę. W połowie XIX w. Glasgow nazywano Drugim Miastem Imperium. Pod rządami królowej Wiktorii było jednym z filarów przemysłu imperium. Kwitł handel transatlantycki z koloniami. Budowano wiele statków i lokomotyw, produkowano stal. W tamtym okresie Glasgow miało ok. miliona mieszkańców (dzisiaj ok. 600 tys.).
W centrum (modne i odrestaurowane Merchant City) oraz w dzielnicy West End (obecnie mieści się tu m.in. uniwersytet i urocze ogrody botaniczne) bogaci przemysłowcy stawiali piękne domy, z których część się zachowała. Glasgow pełne jest architektonicznych perełek z tamtej epoki: m.in. ratusz City Chambers, zabudowa głównego placu - George Square, Muzeum Kelvingrove czy przypominająca Pałac Dożów w Wenecji fabryka dywanów Templetone'a.
Ale w pozostałych dzielnicach, takich jak East End, Gorbals, i okolicach Glasgow Green w skleconych naprędce czynszówkach tłoczyli się robotnicy. Wbrew pozorom te części miasta są dziś najbardziej interesujące. W latach 50. rozebrano część kamienic czynszowych, a w ich miejsce postawiono paskudne wielopiętrowe mrówkowce, które szkocki komik Billy Connelly porównał do "pustyń z oknami".
W latach 80. podjęto kolejną próbę modernizacji tych dzielnic. Część brzydkich bloków zburzono, a w ich miejsce postawiono nowe. Teraz Glasgow może być wzorem dla innych miast na rewitalizację przestrzeni poprzemysłowej. Dawna proletariacka dzielnica Gorbals jest przykładem bardzo ciekawych i nowoczesnych rozwiązań architektonicznych - od domów jednorodzinnych, przez nowoczesne apartamenty, po współczesne czynszówki i biurowce (mieszkańcy mają nawet własną stronę internetową: http://www.gorbalslive.org.uk ).
W sąsiedztwie Glasgow Green (jeden z najstarszych parków w Wielkiej Brytanii), które do niedawna straszyło ruinami hal fabrycznych i opuszczonymi domami, w latach 90. powstał projekt Homes for the Future - kilkunastu architektów stanęło do konkursu na rewitalizację dzielnicy. Wybudowano 250 supernowoczesnych, oryginalnych mieszkań, które z daleka wyglądają jak miraż z przyszłości, a z bliska jak część wystawy Expo.
W podobnym kierunku rozwija się stary port, gdzie buduje się nowoczesna dzielnica i nadbrzeża rzeki Clyde. Powstał już m.in. imponujący budynek Szkockiego Centrum Wystaw i Konferencji (SECC) według projektu Normana Fostera. W planach jest sala koncertowa na 12,5 tys. widzów oraz nowe Muzeum Transportu autorstwa Zahy Hadid.
Otwartość na śmiałe projekty architektoniczne ma swoje korzenie w twórczości Charlesa Rennie Mackintosha, wybitnego architekta i projektanta. Zainspirowany stylem Arts and Crafts Movement i secesją, na przełomie XIX i XX w. stworzył wyjątkowy jak na epokę wiktoriańską styl Glasgow. Budynki jego autorstwa są lekkie i jasne, podobnie jak wnętrza i meble, o długich, prostych liniach i regularnych kształtach, w kolorach bieli, lila i niebieskim.
Zamiast z przewodnikiem w ręku Glasgow można zwiedzić szlakiem Mackintosha, kupując za 12 funtów Mackintosh Trail Ticket (np. w Centrum Informacji Turystycznej na George Square), który upoważnia do wstępu do dwunastu budynków jego projektu oraz do bezpłatnego poruszania się po mieście metrem i autobusem. Można zwiedzić m.in. Akademię Sztuk Pięknych, The Lighthouse (Latarnia) - pierwsze publiczne zamówienie architekta, w którym mieści się Centrum Wzornictwa i Architektury, dom, w którym mieszkał z żoną Margaret Macdonald (wybitna projektantka) oraz niezwykłe herbaciarnie Willow Tea Rooms, które od łyżeczek po fartuszki dla kelnerek Macintosh zaprojektował dla Kate Cranston, ich ówczesnej właścicielki i zarazem jego najwierniejszej mecenas. Koniecznie trzeba zajrzeć do mniej znanej herbaciarni, także w stylu Glasgow (nie ma jej w pakiecie biletu) - Miss Cranston's, na tyłach Buchanan Street. Proste, surowe wnętrze, atmosfera lat 50. i najlepsza szarlotka w mieście z prawdziwą bitą śmietaną!
Na liście budynków, które można zwiedzić z "biletem Macintosha", jest też Muzeum Kelvingrove, które w tym roku oddano do zwiedzania po przerwie na "remanent". Mackintosh i styl Glasgow to zaledwie jedna z kilkudziesięciu sal. Jest tu minimuzeum dla dzieci, kolekcja sztuki starożytnej, fauna i flora, współczesne szkockie malarstwo. Wyłącznie sztuce nowoczesnej poświęcona jest Gallery of Modern Art., tzw. Goma (niedaleko George Square), której nie można przeoczyć. Podobnie jak i kolekcji Burella (ponad 8 tys. eksponatów), którą w 1944 r. podarował miastu magnat stoczniowy. Wśród jego zbiorów znalazły się m.in. rzeźby Rodina, obrazy Degasa i Cézanne'a, wazy z okresu dynastii Ming, angielskie gobeliny i średniowieczne witraże. Nowoczesny szklany budynek mieści się w środku parku Pollok - jednego z największych w Glasgow. W pobliżu muzeum możemy spotkać włochate szkockie krowy.
Idealnym miejscem na odpoczynek będą ogrody botaniczne Great Western Road na West Endzie. Ta miejska oaza istnieje od ponad 150 lat. W szklanej oranżerii Kibble Palace z 1873, która z daleka wygląda jak kosmiczny biały spodek, mieści się prawdziwa tropikalna dżungla. I mimo że przychodzą tutaj matki z dziećmi, a studenci wpadają na kawę czy lunch, zawsze panuje spokój.
Po drugiej stronie od wejścia do ogrodów zaczyna się żywa i ruchliwa Byers Road - studencka ulica z licznymi kawiarniami, restauracyjkami i sklepami "kolonialnymi". A w bramach kryją się prawdziwe skarby - ponaddwustuletnie brukowane alejki z parterowymi domkami, w których można kupić stare książki albo spróbować narodowej szkockiej potrawy haggis (owcze żołądki nadziewane siekaną wątróbką i płatkami owsianymi, podawane z purée z ziemniaków i rzepy), np. w Ubiquitois Chip na Ashton Lane (jest też wersja dla wegetarian).
Podróżni pędzący M8, przejeżdżając przez Glasgow, nie wiedzą, co tracą
Samoloty Ryanair i Wizzair lądują na Glasgow Prestwick Airport (http://www.gpia.co.uk), ok. 50 km na południe od miasta. Na lotnisko kursują autobusy, ale pociąg jest szybszy i tańszy - po okazaniu biletu lotniczego 2,5 funta w jedną stronę. W centrum (okolice Merchant City) jest mnóstwo tańszych i droższych hotelików - od 20 funtów za noc, ale warto poszukać czegoś na West Endzie
http://www.seeglasgow.com - kalendarz wydarzeń, niezbędnik turysty, rezerwacja hoteli
http://www.glasgowarchitecture.co.uk
http://www.glasgow24.pl - strona Polonii