Wyjrzyj za róg

Nadchodzi długi majowy weekend. W tym roku będzie on chyba wyjątkowo długi, więc wiele osób wyruszy na dalekie wyprawy. A przecież często najciekawsze jest tuż za rogiem

Przez pierwszym maja zamykam się w domu i udaję, że mnie nie ma. Mam wrażenie, że na długi weekend do Puszczy zjeżdża się cała Warszawa. Cicha szosa przez Teremiski zamienia się w rowerową rewię mody. To pół biedy, gorzej, że w samochodową też. Robi się tłoczno w pensjonatach, a na niektórych leśnych drogach powstają prawdziwe korki. Cicha i spokojna Puszcza, którą wiosną odwiedzają co najwyżej grupy zagranicznych ornitologów, zamienia się w turystyczne centrum.

Podejrzewam, że podobnie jest w innych miejscach Polski, jak Mazury, Tatry (czytaj: Zakopane) czy półwysep Helski. Dla tych miejsc, i Białowieży też, to bardzo dobrze. Miejscowi zarabiają wtedy jak chyba nigdy. Ale czy tym, którzy przyjeżdżają tam odpocząć, też jest tak fajnie? Czy to ciekawie i miło odpoczywać w tłoku? Chyba nie. Myślę, że jest na to rada. Niekoniecznie trzeba gnać do Białowieży, Zakopanego lub na Hel. Wystarczy wyjechać tuż za swoje miasto, a czasami na jego przedmieścia. Nie znam okolic wszystkich dużych polskich miast, ale pamiętam okolice Warszawy z czasów, gdy tam mieszkałem. Są arcyciekawe. Dla mnie najważniejsze są oczywiście perełki przyrodnicze. Przede wszystkim Puszcza Kampinoska, rozlewiska Narwi pod Wyszkowem, no i Wisła - szczególnie w okolicach Góry Kalwarii jest tak malownicza, że można gapić się na nią z szeroko otwartymi ustami. Czekają nas także atrakcje kulturalno-historyczne, jak stare kościoły, dwory i pałace, kapliczki przydrożne. Że nie wspomnę o parkach czy alejach przydrożnych z wiekowymi drzewami. To wszystko jest często zapomniane i zaniedbane, ale dzięki temu bardziej urocze niż odpicowane kurorty, które są ciekawe, ale po sezonie. Jestem pewien, że niedaleko Krakowa, Gdańska, Wrocławia, Łodzi też jest co odkrywać. W dodatku takie krótkie wyprawy w świat zaczynający się za ostatnim przystankiem autobusu podmiejskiego nie wymagają specjalnych przygotowań. Wystarczy przewodnik po okolicy, mapa, lornetka i termos z herbatą. Weekend majowy wyjątkowo dobrze nadaje się na poznanie tego, co mamy pod nosem. Nie ma co gnać setki kilometrów, by dotrzeć w miejsce, gdzie właśnie przyjechali wszyscy znajomi.

Więcej o: