Omijaliśmy campingi i restauracje, podobnie jak co bardziej oszczędni Niemcy. Camping to wydatek rzędu 50-100 NOK, a obiad też ok. 100 NOK (kurs w roku 1995: 1 USD = 6,2-6,4 NOK). Na noclegi wykorzystywaliśmy stare, nieczynne odcinki szosy lub oddalone od trasy parkingi. Stare Audi 80 wystarczało za dom - siedzenia kładą się płasko i dwie osoby śpią wygodniej niż w namiocie. Wielki bagażnik bez trudu mieścił bagaże, sprzęt biwakowy i jedzenie na miesiąc. 68-litrowy zbiornik oleju napędowego pozwalał przejechać prawie 1200 km bez tankowania. Paliwo też bardzo drogie - olej napędowy ok. 6,5 NOK, benzyna - nawet 11 NOK. Kąpaliśmy się na campingach. Większość ma płatne natryski - za ciepłą wodę, a niektóre nawet za zimną. Żeton za 10 NOK wystarcza na trzy minuty.
Z żywności kupowaliśmy przede wszystkim chleb (6-20 NOK) oraz margarynę (10-15 NOK). Wjazd do centrów dużych miast jest płatny - 12-15 NOK. Podobnie niektóre odcinki autostrad. Na wybrzeżu częste przeprawy promowe - zwykle 40 NOK za samochód.