Ma ona szansę stać się hitem turystycznym sezonu. Do firm organizujących kajakowe spływy podobno już ustawiają się kolejki...
Ale pojawiają się też głosy, że masowe zainteresowanie może również wyrządzić Rospudzie szkody. Owszem, może, ale tylko wówczas, jeśli przyjadą nad nią ludzie nieodpowiedzialni. Choćby tacy, którzy zechcą spacerować po torfowiskach, gdzie rosną unikalne storczyki. To może być niebezpieczne dla delikatnego ekosystemu. Wycieczki kajakowe są natomiast dość bezpieczne. Po pierwsze dlatego, że bardzo "organizują" ruch, a po drugie - kajakarze mogą zejść na brzeg już poza bagienną doliną, więc jej nie zaszkodzą (myślę też, że do kajaków przyzwyczaiły się żyjące nad Rospudą ptaki). Zresztą tacy turyści, którzy za nic mają przyrodę i ciszę, zapewne się tu nie pojawią, bo przecież nie było ich i dotąd. Kajakowicze zaś lubią tę rzekę od dawna i teraz po prostu stanie się bardziej uczęszczana.
I to - moim zdaniem - jest wielką szansą dla Rospudy. Dlaczego? Bo łatwiej zniszczyć coś anonimowego. Łatwiej zgodzić się, by przestało istnieć miejsce, w którym się nigdy nie było, niż takie, które się zna i miło wspomina. Drugi plus to uświadamianie mieszkańcom Augustowa, jaki skarb mają pod bokiem. Będąc w obozie nad Rospudą, z przykrością odkryłem, że dla wielu z nich - choć wydaje się to dziwne jak na miejscowość mającą ambicje uzdrowiskowe - Rospuda to miejsce nieznane. Wasze zainteresowanie może to zmienić. No i wreszcie możecie "głosować" swoimi pieniędzmi. Wynajmując kajak, zapytajcie przedstawiciela firmy lub przewodnika, co sądzi o poprowadzeniu obwodnicy przez bagienną dolinę Rospudy i wsłuchajcie się w odpowiedź. Nie warto być klientem firm, które mają w nosie przyrodę i chcą po prostu skorzystać z mody na rzekę. Lepiej korzystać z usług tych, które mają w swoich witrynach internetowych zielone wstążeczki - znak, że chcą chronić to miejsce.
Być może dzięki temu będziemy mogli się cieszyć urodą niezniszczonej Rospudy przez długie lata.