Miasto jest oryginalne ze względu na zagospodarowanie przestrzeni, architekturę i artystyczny klimat. Na każdej ulicy dzieje się coś ciekawego, nowe budownictwo łączy się ze starym, a pokryte graffiti ściany squatów sąsiadują z reprezentacyjnymi fasadami banków. Mieszkańcy są również ciekawi i oryginalni, każdy ma swój styl, co łatwo zauważyć, jadąc metrem. Są też niezwykle otwarci. Urzekło mnie, że rano przed pracą idą do pobliskiej kawiarni najczęściej w towarzystwie swoich psów (prawie co drugi berlińczyk ma swojego pupila i rzadko się z nim rozstaje). W wielu kafejkach panuje artystyczny klimat. W półmroku stoją stare, ozdobne sofy i lampy, można sprawdzić e-maila, bo na każdym stoliku jest laptop. Kiedy przychodzi weekend, wieczorami widać ludzi popijających na ulicach wino (zanim udadzą się na imprezy), zachowują przy tym umiar i spokój.
Wenecji. Byłam tam wielokrotnie w upały, ale raz wybrałam się w listopadzie i trafiłam na ulewę. We wszystkich uliczkach stała woda po kolana. Gdzieniegdzie położono kładki z desek, można było kupić kalosze za 5 euro, co i tak niewiele pomagało. Wszystko mi przemokło - ubranie, plecak, aparaty, dokumenty.
w Barcelonie zamiast gołębi fruwają zielone papugi. Najwięcej ich jest w Parku Gaudiego.
Norwegii. Jako studentka ASP pracowałam przy remontach domków jednorodzinnych, co dawało niezły zarobek - stać mnie było na opłacenie studiów i utrzymanie się w roku akademickim w Warszawie.
Zakopane, bo nie ma takiego drugiego miejsca na świecie. Jego klimat jest niepowtarzalny. Chyba każdy wie, co mam na myśli.
kroplami miętowymi - nigdy nie wiadomo, jakiej kuchni będę kosztowała, tym bardziej jeśli nie rozumiem, co napisano w menu.
Wciąż mam w pamięci ośrodek wypoczynkowy Tarda-Miłomłyn. To hotel, w którym również wynajmują domki w stylu myśliwskim na dwie-cztery osoby, obudowane kamieniami, ze spadzistym dachem i dużym tarasem. Wokół las, niedaleko jezioro. Wypoczywa się tam z przyjemnością.
Burger Kingu, gdy po miesiącu ciężkiej, fizycznej pracy w Norwegii oraz jedzeniu ryżu i tuńczyka (oszczędności!) pozwoliłam sobie na szaleństwo i kupiłam duże frytki, fishburgera i colę.
termos, chociaż nigdy z niego nie korzystam.
Nie byłam jeszcze w takim miejscu, do którego nie chciałabym wrócić.
Irlandii. Nigdy dotąd nie odwiedzałam tego kraju.
Nowy Jork, ale jeszcze nie stać mnie na taką podróż.
* Karina Drogowska obroniła niedawno na warszawskiej ASP pracę dyplomową (obrazy i grafiki) inspirowaną "Gazetą Wyborczą", także dodatkiem "Turystyka"