Przy via Shakespeare, niedaleko Piazza Bra, w podziemiach kościółka San Francesco al Corso, domniemanym miejscu spoczynku szekspirowskiej Julii stanął w 1937 r. pusty antyczny sarkofag bez pokrywy z różowego marmuru, który dotąd stał w krużgankach kościoła. Pomysłodawcą projektu był kurator werońskich muzeów Antonio Avena, który pragnął nadać temu miejscu nowy wygląd, bardziej odpowiadający oczekiwaniom romantycznych turystów.
Avena kierował się tekstem dramatu "Romeo i Julia" - końcową scenę samobójstwa kochanków Szekspir umieścił w oświetlonej świecami krypcie. Sarkofag od zawsze identyfikowany był z pochówkiem Julii, mimo że dramat podaje zupełnie inną wersję wydarzeń: kochankowie mieli być jakoby pochowani we wspólnym grobie, żeby chociaż w ten symboliczny sposób połączyć już na zawsze zwaśnione rody Montecchich i Capulettich.
Jakakolwiek jednak było (czy można mówić o historycznej prawdzie w odniesieniu do fikcyjnej postaci literackiej?), już od początku XVIII w. grób Julii odwiedzali sławni podróżnicy i artyści, wśród nich George Byron. Wdowa po Napoleonie Maria Ludwika w 1822 r. zabrała z sarkofagu kilka odłamków, żeby następnie oprawić je w złoto i nosić jako naszyjnik (Tomba di Giulietta, wtorek-niedziela 9-19).
W tym samym 1937 roku do kościoła San Francesco al Corso przyszedł list zaadresowany: "Giulietta, Verona". Odebrał go ówczesny stróż grobu Ettore Solinami. Zachwycony pięknym stylem i wzruszony treścią listu, niezwłocznie na niego odpisał. W przeciągu kilku lat został zasypany korespondencją z całego świata. Kilka lat później pieczołowicie magazynowane listy zebrał i posegregował profesor Gino Beltramini, dziennikarz i poeta. Dziś strzeże ich powstały tu Klub Julii, stowarzyszenie wolontariackie, które promuje przedstawienia, wydarzenia literackie i wszelkiego rodzaju działalność kulturalną związaną z mitem Julii (Club di Giulietta, The Juliet Club, via Galilei 3 - 37100 Verona, tel. +39 045 53 31 15, info@julietclub.com , http://www.julietclub.com ).
Już od 70 lat dziesiątki tysięcy listów docierają do szekspirowskiej heroiny z najodleglejszych miejsc na świecie. Pracownicy sekretariatu klubu odpowiadają na wszystkie, służąc wsparciem każdemu, kto ma ochotę lub potrzebę zwierzenia się z miłosnych dylematów. Powstała niedawno antologia "Letters to Juliet" zredagowana przez Lise i Ceil Friedmanów zawiera m.in. wspomnienia wolontariuszy klubu, którzy przez lata odpisywali na miłosne listy; opowiada legendę Romea i Julii i opisuje zabytki Werony. W 1993 r. powstał pomysł ufundowania nagrody "Cara Giulietta". Spośród wszystkich nadesłanych listów wybiera się najpiękniejsze, a nagroda jest przyznawana w dzień Świętego Walentego w domu Giulietty.
Słynny dom heroiny znajduje się na via Cappello. Ulica odchodzi od Piazza d'Erbe (placu Zielnego), u którego wylotu kończy się równie znana via Mazzini (zamknięta dla ruchu kołowego) wiodąca wśród najelegantszych i najdroższych sklepów miasta. Piazza d'Erbe, gęsto pokryty parasolami rozpiętymi nad stoiskami z warzywami i owocami, jest najbardziej ruchliwym miejscem w Weronie. Rokrocznie 17 września przedstawiciele Klubu Julii organizują tu huczną fiestę i obchodzą urodziny Giulietty. Idąc na północ od placu ulicą Cappello, dochodzimy do bramy XIII-wiecznego pałacu oznaczonego numerem 23. Kiedyś należał do rodu patrycjuszy o nazwisku Cappelli (stąd również nazwa ulicy) - ich herb widnieje na wewnętrznym łuku bramy prowadzącej na podwórze. Utożsamienie prawdziwego nazwiska Cappello z fikcyjnym Capuletti dało podstawy przekonaniu, że tutaj właśnie musiała mieszkać Julia (swoją drogą via Capuletti również istnieje, ale poza murami miejskimi w nowszej części miasta). Obecny wygląd pałacu zawdzięczamy Antonio Avenie - radykalna restauracja nadała mu średniowieczny charakter (Casa di Giulietta, v. Cappello 23, poniedziałek 13.30-19.30, wtorek-niedziela 9-19, tel. 0 45 803 43 03).
Na podwórzu pod zrekonstruowanym słynnym balkonem stanął brązowy posąg Julii dłuta Nereo Costantiniego. Wszyscy odwiedzający pałac turyści robią sobie z Julią zdjęcie. Dotknięcie jej piersi podobno przynosi szczęście, stąd głaskana od lat nadobna część ciała heroiny jest tak wypolerowana przez tysiące spragnionych miłości rąk, że świeci się z daleka. Pod balkonem umieszczono tabliczkę z fragmentem słynnej sceny balkonowej. Za drobną opłatą na balkon można wejść (zazwyczaj robią to kobiety), a Japończycy odgrywają nawet czasem scenę dialogu pary kochanków z dramatu Szekspira.
W mieście nie mogło zabraknąć również domu Romea, choć jego usytuowanie jest jeszcze mniej uzasadnione niż domu Julii. Dom Romea znajduje się na via Arche Scaligere w autentycznym średniowiecznym pałacu należącym do XIII-wiecznego rodu książąt Cagnolo Nogarola. Na jego fasadzie widnieje cytat z tragedii Szekspira, rozpoczynający się od słów: "Ah! Gdzież jest mój Romeo?". Via Arche Scaligere leży niedaleko Piazza dei Signori. Tuż obok znajduje się kościół Santa Maria Antica. Na przylegającym do niego cmentarzu są grobowce rządzących niegdyś w Weronie Scaligerów: Cangrande I, Mastino II i Cansignoria. Wnętrza domu Romea nie można zwiedzać. Za to kilka świetnie zachowanych średniowiecznych sal należy do znajdującej się na dole restauracji i chociażby w ten sposób, przy okazji spożywania posiłku, można przenieść się w czasy Romea i Julii.
Będąc w Weronie, nie sposób uwolnić się od mitu szekspirowskich kochanków, i chyba nie warto. Ale na pewno nie można tylko do niego ograniczać swojej wizyty. Niech podróż śladami Romea i Julii będzie zatem preludium do dalszego odkrywania historii tego miasta, gdzie miłość, śmierć, literatura i polityka tworzą niezapomnianą aurę jednej z najpiękniejszych włoskich republik.