My dotarliśmy "nad Jordan" rok temu, 19 stycznia*, w trzaskającym mrozie. Wśród perłowych poświat porannych mgieł otulających nadbużańskie łęgi odnaleźliśmy kępę starodrzewu, a w niej kokoszące się kopuły monasteru w Jabłecznej (choć obecne budynki pochodzą głównie z lat 1837-40, to dzieje klasztoru sięgają co najmniej 1498 r.). W tzw. trapieznoj , pełniącej funkcję cerkwi zimowej, zaczynała się właśnie uroczysta liturgia Chrztu Pańskiego, zwanego również Świętem Objawienia Pańskiego (Epifania).
Po mszy procesja wiernych - poprzedzana przez popów i mnichów - udaje się ku studni na klasztornym majdanie. Dodajmy, że już wczoraj, w wigilię Epifanii, odprawiono uroczystą liturgię według porządku św. Bazylego Wielkiego, sprawowaną tylko w największe święta, a po niej tzw. Wielkie Poświęcenie Wody (Hagiasma). Teraz ceremonia będzie powtórzona. Zwyczaj każe, by - w miarę możliwości - odbywała się nad jeziorem, rzeką lub morzem zwanym Jordanem (jeśli woda jest zamarznięta, nad wyciętym w lodzie przeręblem w kształcie krzyża równoramiennego; przerembel ten nazywano Jordanem, z czasem - potocznie - określenie to przeniesiono na całe święto). W wielu miejscach idzie się po prostu do studni.
Całun śniegu, wiatr i krakanie gawronów stanowiły szczególną oprawę uroczystości w Jabłecznej. Białe szaty duchownych, mitra celebransa i czarne, powiewające na wietrze szlemy mnichów (charakterystyczne nakrycia głowy z welonem) wyznaczają centrum ceremonii. Wokół asysta z ikonami, procesyjnymi krzyżami i chorągwiami, dalej wierni. Dajemy się unieść monotonnemu dialogowi ich modlitw. Wreszcie celebrans, śpiewając modlitwę o życiodajnych wodach Jordanu, chrzcie i odrodzeniu trzykrotnie zanurza złoty krzyż w studni. Mróz jest tak ostry, że oleista niemal woda spływa z krucyfiksu jakby z ociąganiem, w zwolnionym tempie, podkreślając wyjątkowość chwili. Teologicznie ta woda - wspomnienie Chrztu, a także ujawnienia się w nim boskiej natury Chrystusa (stąd Teofania lub Epifania - Objawienie) - staje się wodą uświęconą, wodą życia. Las rąk otacza studnię. Duchowni, a po nich wierni nabierają wodę w kubeczki, piją, przelewają w butelki i słoiki, by zabrać ze sobą do domu. Uroczystość dobiega końca.
Od Dnia Jordanu duchowni zaczynają odwiedzać wiernych. Błogosławią domostwa wodą poświęconą właśnie podczas Epifanii.
*Według kalendarza starego stylu (juliański) Epifanię obchodzi się 6 stycznia, co według naszej gregoriańskiej rachuby wypada 19 stycznia. Święto zaczyna się zazwyczaj liturgią sprawowaną o godz. 10, po której uroczysta procesja przechodzi nad wodę. Podczas srogiej zimy w Drohiczynie i Sławatyczach wygląda to najbardziej spektakularnie - Jordan to przerębel na zamarzniętym Bugu