Korsyka

Żadna wyspa nie otrzymała chyba tylu komplementów: Anglicy nazwali ją "pachnącą", Francuzi "Wyspą Piękna", dla starożytnych Greków była nawet "kaliiste", czyli "najpiękniejsza". Inni mówią, że to "skansen kilku tysiącleci", a bywalcy uznali ją za "mały kontynent". I w każdym z tych określeń jest sporo prawdy.

Korsyka

Żadna wyspa nie otrzymała chyba tylu komplementów: Anglicy nazwali ją "pachnącą", Francuzi "Wyspą Piękna", dla starożytnych Greków była nawet "kaliiste", czyli "najpiękniejsza". Inni mówią, że to "skansen kilku tysiącleci", a bywalcy uznali ją za "mały kontynent". I w każdym z tych określeń jest sporo prawdy.

W VI w. Grecy założyli na Korsyce osadę (dzisiejsza Aleria), potem bywali tu Etruskowie, Kartagińczycy i Rzymianie, najeżdżali Wandalowie i Ostrogoci, "gościli" Francuzi i Anglicy, przez 500 lat rajdy urządzali Saraceni i napadali piraci. Tysiąc lat temu o wyspę współzawodniczyły Piza i Genua, która w końcu okupowała wyspę przez pięć wieków, odstępując ją w 1768 roku Francji.

Cesarska kolebka

Do 50-tysięcznej stolicy Ajaccio dolecieć można z kilkunastu francuskich miast, także z Londynu i Brukseli, lub dopłynąć promem ekspresowym zwanym w skrócie NGV - z Marsylii, Nicei bądź Tulonu.

Przy placyku Letycji (imię matki Napoleona) stoi XVII-wieczny duży dom ozdobiony jedynie herbem Bonapartów. Skromny wygląd fasady kompensuje urządzenie wnętrza: pokój matki pięknie umeblowany w stylu Ludwika XV oraz salon - Ludwika XVI. Wśród licznych eksponatów widnieją dwie maski pośmiertne cesarza i kołyska podarowana matce. Oddzielne, mieszczące się w ratuszu muzeum eksponuje pamiątki, dokumenty i obrazy przedstawiające cesarza i jego rodzinę. Przy wejściu do renesansowej katedry stoi chrzcielnica, nad którą Napoleon został ochrzczony. Cesarz uwieczniony w Ajaccio na pomnikach, w nazwach bulwarów i placów nigdy już tu nie wrócił.

Z innych ciekawych miejsc w mieście nie pomińmy Muzeum Fesch'a (wuja cesarza), który przez całe życie gromadził płótna mistrzów francuskich, hiszpańskich, flamandzkich, holenderskich, zaś jego kolekcja włoska jest po Luwrze najbogatszą w zbiorach francuskich.

Nad morzem wznosi się XVI-wieczna cytadela, do której przylega starówka. Spokój, jaki tu panuje, przerywa każdego ranka targowisko na placu Campinchi przy porcie. Można tu kupić słynny ser brocciu, rybacy sprzedają nocny połów, a emeryci prowadzą niekończące się dyskusje.

Z portu ruszają stateczki do zatłoczonego kurortu Porticcio. Do Zatoki Ajaccio płynie się nie tylko dla eleganckich plaż, ale przede wszystkim po to, aby - jak to uczynił Żeromski - o wschodzie słońca zachwycać się grą kolorów wysepek Sanguinaires (Krwistych), ich różowych skał, zmieniających odcienie na tle ultramarynowego morza, migocącej srebrem plaży i palety barw - zieleni, pomarańczy i fioletu.

"Dama z Bonifacio"

30 km za Ajaccio wita nas zagadkowymi megalitami i menhirami ustawionymi 6000 lat temu unikatowa Filitosa. Niektóre kamienie przypominają postacie uzbrojone w miecze i sztylety. W pobliskiej Caurii słupy przykrywają granitowe płyty. To dolmeny, które służyły jako komory pogrzebowe. W sumie jest tego na Korsyce kilkaset sztuk!

Mijamy Sartene, gdzie w Wielki Piątek odbywa się procesja Catenacciu, w której Chrystus w długiej czerwonej sukni i kapturze z otworami na oczy kroczy skuty, niosąc krzyż. Kandydata do tej roli proboszcz wybiera spośród ciężkich grzeszników.

Na samym południu jest 600-metrowy cypel, którego klifowe brzegi odsłaniają wapienne warstwy wyglądające jak poukładane poziomo grube księgi. Podmyte urwiska, z uczepionymi na nich starymi domami sprawiają wrażenie, jakby za chwilę miały runąć do morza. To Bonifacio, nawiedzane niegdyś przez piratów. Odznaczający się wyjątkową akustyką kościół św. Dominika to jeden z nielicznych na wyspie przykładów gotyku, natomiast St. Marie Majeure (Matki Bożej Większej) wyróżniają arkady służące do zbierania wody deszczowej spływającej kanalikami do cysterny tak wielkiej, że dziś urządzono w niej... salę konferencyjną. Kręte uliczki obstawione są starymi kamieniczkami, z których każda stanowiła dawniej forteczkę - w dzień można było się dostać do nich po spuszczanej drabinie. Jest też cytadela, ale najokazalszym elementem fortyfikacji jest bastion Etandard.

U wejścia do miasta odkryto szkielet kobiety nazwany "damą z Bonifacio". To najstarszy na wyspie ślad człowieka, pochodzący, jak obliczają archeolodzy, z 6570 roku p.n.e.!

W pobliżu warto odwiedzić plaże - Santa Giulia i Palombaggia - które zaliczane są do najładniejszych i najczystszych, ale południa wyspy nie można opuścić nie obejrzawszy "iglic Bavelli" (Aiguilles de Bavella), czyli panoramy mieniących się kolorami różu, ochry i złota skalnych szczytów.

Podążając na północ wzdłuż prostej linii wschodniego wybrzeża, docieramy do Castagniccia - krainy kasztanowców, które w XVI w. nakazali sadzić Genueńczycy. Drzewa owocują po 15 latach, a ponieważ pielęgnacja nie wymaga zachodu, uważano je nawet za "amoralne". Wprawdzie kasztany nie stanowią dziś podstawy wyżywienia, ale można zjeść ciastka z takiej mąki lub napić się kasztanowego piwa "Pietra".

Spróbuj prisuttu

Leżąca u nasady półwyspu Cap Corse Bastia jest drugim pod względem wielkości portem francuskim na Morzu Śródziemnym. Tutejsza starówka - Terra Vecchia - to XVIII-wieczne kamienice z okiennicami, ukwieconymi balkonami i suszącą się bielizną, jako żywo przywołujące włoską atmosferę. Wieczorny spacer po iluminowanym i urokliwym starym porcie kończy się w przytulnej restauracyjce degustacją tutejszych specjałów: prisuttu - świetnej surowej szynki z figami, piverunaty i lonzu. Gdy się przysłuchać rozmowom miejscowych gości, okaże się, że posługują się dialektem włoskim. Korsykanin jednak nie identyfikuje się z Włochem, którego nazywa pinzuttu, ani też z Francuzem - luchesu. Nasz rozmówca, Tino, wspomina o separatystycznych tendencjach Korsyki, ale zasadniczy problem upatruje w czymś innym. Burzliwe dzieje wyspy i trudne warunki bytowe od dawna zmuszają mieszkańców do emigracji. W rezultacie liczba ludności (260 tysięcy) jest dzisiaj mniejsza niż sto lat temu.

Taffoni i maquis

Paradoksalnie Cap Corse cieplejszy jest niż południe wyspy. Wiejący tu słynny sirocco i tuzin innych wiatrów zapraszają do żeglowania i windsurfingu. Wiatry ułatwiały niegdyś najazdy barbarzyńcom, toteż dla obrony postawiono tu 52 wieże (dla porównania - na całej Korsyce jest ich 60). Jedna z nich to Wieża Seneki, w której, jak głosi podanie, przebywał słynny filozof wygnany za uprowadzenie cesarskiej siostrzenicy.

Wróćmy jeszcze na zachodnie wybrzeże, tym razem do Zatoki Porto. Osobliwym elementem krajobrazu są tu taffoni - kuriozalne twory granitowych niby-rzeźb o niecodziennym kolorycie, i eukaliptusy - imigranci z Australii - sprowadzone dla osuszania malarycznych bagien. W odnotowanym przez UNESCO rezerwacie Scandola rosną też pachnące mirty, ciemierniki, opuncje, pistacje i drzewa cydratowe, gnieżdżą się dudki, sokoły i nawałniki.

Mijając piękne Calvi, gdzie miał urodzić się Kolumb, docieramy do Balagne, zwanego "ogrodem Korsyki", o czym świadczą winnice i sady oliwkowe, figowce, palmy, agawy. Zaskakuje przy nich leżąca nieco dalej kamienista pustynia Les Agriates. Tu i ówdzie porastają na niej wszędobylskie, wonne, kilkumetrowe zarośla zwane maquis, w których kryli się kiedyś przestępcy i ludzie uciekający przed krwawą zemstą, a w czasie ostatniej wojny partyzanci.

W "interiorze"

Nawet jeśli objedziemy całe tysiąckilometrowe wybrzeże, wyprawa nasza nie będzie spełniona, jeśli nie udamy się w głąb wyspy do zajmującego jedną trzecią jej powierzchni Regionalnego Parku Narodowego. Króluje tu dzika natura, urozmaicona fauna i flora, częściowo endemiczna, a także grzbiet górski zdominowany przez kilkadziesiąt ośnieżonych dwutysięczników. Wspominając je, poeta Gaszyński pisał, że tutaj "ziemia składa się z samych gór, które rosną jedne na drugich". Ich kulminacją jest Monte Cinto (2706 m n.p.m.), z którego szczytu wzrokiem objąć można całą wyspę. W lasach d`Aitone i Vizzavona rosną proste jak struna 60-metrowe sosny lacricio, dzięki wilgotnej żywicy utrzymujące się na granitowym podłożu nawet na wysokości 1500 m. Są też wonne olchy, cyklameny i pachnące miodem kalikotomy. Czasem zaskoczy nas widok muflonów i krążących nad nami alpejskich orłów, ale wobec półdzikich świń zachowajmy ostrożność. W dolinie Niolo wzruszy mieszczucha sielski obrazek pasących się stad owiec i capanna - jednoizbowych, pozbawionych okien chat pasterskich.

Do "interioru" niektórzy wybierają się na rowerze, konno lub pokonują górskie tropy zwierząt na osiołku. Zamiast autokaru grupy mogą tu wynająć nawet pociąg i w ten sposób przemierzyć wyspę od Ajaccio po Bastię. Jadąc poprzez dzikie wąwozy, zboczami górskich masywów, wzdłuż rwących potoków, staniemy wówczas w pół drogi w Corte, "stolicy narodu korsykańskiego", którą była przez 14 lat w czasie walk o niepodległość wyspy prowadzonych w XVIII w. pod wodzą Pascala Paoli.

Więcej o: